World of Tanks: Xbox 360 Edition - wrażenia z bety
70 milionów zarejestrowanych kont. Takim wynikiem może poszczycić się pecetowa wersja World of Tanks. Czy xboksowa także odniesie sukces?
Aby sprawdzić jej szanse, wzięliśmy udział w otwartej becie gry (dziękujemy twórcom z Wargaming.net za zaproszenie). To wątpliwe, że zdobędzie ona aż tak duże grono odbiorców, jak komputerowy pierwowzór, bo grupa docelowa jest mniejsza, a królestwo gier sieciowych to jednak pecety, ale w swojej skali może okazać się niemałym przebojem. Ma ku temu wszelkie niezbędne predyspozycje, o których piszemy poniżej.
W becie World of Tanks: Xbox 360 Edition na start zaproponowano nam dwa lekkie czołgi - jeden amerykański, a drugi niemiecki. To jednak oczywiście początek. Później, wykorzystując zdobyte doświadczenie oraz pieniądze, będziemy mogli odblokować w sumie kilkadziesiąt różnych maszyn z różnych kategorii (czołgi lekkie, średnie oraz ciężkie). Rozmieszczono je na drabince, która poniekąd kierunkuje rozwój naszego hangaru (ograniczonego w podstawowej wersji do pięciu maszyn). Jeśli będziemy chcieli bawić się za darmo (World of Tanks działa i działać będzie w modelu free to play), czeka nas dużo pracy nad odblokowywaniem kolejnych ulepszeń. Aby ułatwić sobie zadanie, będziemy mogli wykupić abonament premium, dzięki któremu będziemy szybciej zdobywać pieniądze oraz doświadczenie, a także uzyskamy dostęp do lepszych czołgów.
Kupowanie czołgów to nie wszystko. W równym stopniu bawi ich rozwijanie. Każdemu z nich możemy poprawiać podstawowe statystyki, a także dokonywać ulepszeń, polegających np. na zwiększaniu siły rażenia czy szybkości poruszania się (maksymalnie trzy na czołg). Już w podstawowych wersjach czołgi różnią się od siebie znacząco, a w miarę rozwoju stają się jeszcze bardziej zindywidualizowane, dopasowane do naszego stylu rozgrywki. Ponadto nasze cudeńka musimy wyposażać w amunicję (do dyspozycji mamy różne jej rodzaje), apteczki oraz zestawy naprawcze.
A jak to wszystko wygląda na placu boju? Równie dobrze, jak w wersji pecetowej. Na sporych rozmiarów planszach toczymy bitwy, w których bierze udział do 32 czołgów, podzielonych na zespoły. Zabawa jest wymagająca, ale i wciągająca. Z początku, zanim opanujemy sterowanie i rozwiniemy nasz czołg, obrywamy raz, drugi trzeci... ale w końcu zaczynamy rozwalać wrogie maszyny i satysfakcja z gry powoli, stopniowo rośnie, aż w końcu nie możemy oderwać się od pada. World of Tanks wypełnione jest po brzegi akcją, ale o zabarwieniu taktycznym. Podczas bitew musimy kombinować, jak tu zajść przeciwnika - gdzie się ukryć, skąd zaatakować, jak się ustawić do ostrzału etc.
W becie udostępniono tylko jeden tryb rozgrywki, a mianowicie losowe bitwy, których czas trwania ograniczono do 15 minut. To pozwala szybko rozegrać kilkanaście różnych pojedynków i zorientować się, czym się te czołgi je. Wygrać można na dwa sposoby - albo obracając w perzynę wszystkie czołgi przeciwnika, albo przenosząc wszystkie swoje maszyny na obszar otaczający wrogą flagę. Zabawa jest szybka, dynamiczna i szybko się kończy. Rach-ciach i zaczynasz kolejną bitwę. I kolejną, i kolejną... A dzięki sprawnemu matchmakingowi wyszukiwanie gier odbywa się bardzo szybko, przeważnie nie trwa dłużej niż minutę.
Jeszcze jedna rzecz kluczowa w przypadku konwersji z PC na konsole - sterowanie. Po rozegraniu kilkunastu bitew muszę przyznać, że czołgiem za pomocą pada kieruje się bardzo wygodnie. Lewą manetką poruszamy się, prawą celujemy do wroga, a prawym triggerem oddajemy strzały. Teoretycznie proste. Praktycznie też, ale potrzebne jest rozegranie co najmniej kilku potyczek. Jednak zanim rozpoczniecie właściwą rozgrywkę, sugeruję włączyć samouczek. To zagwarantuje wam, że nie popełnicie podczas bitew kardynalnych błędów, typowych dla kompletnych amatorów wojennego rzemiosła.
Oprawa World of Tanks: Xbox 360 Edition plasuje się na średnim wyższym poziomie. Gra wygląda atrakcyjnie - na pochwałę zasługują szczególnie modele czołgów, odwzorowane z dużą dbałością o szczegóły, a do otoczenia trudno się jakoś specjalnie przyczepić. Także o udźwiękowieniu można wypowiadać się tylko pozytywnie.
World of Tanks: Xbox 360 Edition ma dużą szansę dołączyć do dość wąskiego grona sieciowych przebojów na konsolach. Widać, że Wargaming.net w ciągu 15 lat od założenia firmy zdobyło doświadczenie, którego nie da się po prostu kupić. To zespół znakomitych specjalistów, którzy wiedzą doskonale, jak wciągnąć graczy w wirtualną wojnę przez internet. Zrobili to już raz (World of Tanks), teraz powinni ten sukces powtórzyć raz (World of Tanks: Xbox 360 Edition)... i wkrótce jeszcze raz (World of Warplanes).