Weakless - recenzja

Weakless /materiały prasowe

​Weakless to zaskakująco ciekawa i poruszająca gra, na którą - pomimo drobnych niedoróbek - zdecydowanie warto zwrócić uwagę.

Odpowiadają za nią dwa polskie zespoły - Punk Notion oraz Cubeish Games. Niestety, na tę chwilę można w nią zagrać wyłącznie na Xboksach One, ale wiosną przyszłego roku powinna się ukazać także wersja na pecety. Jeśli więc grywacie na konsoli Microsoftu, czytajcie dalej. A jeżeli jesteście stuprocentowymi pecetowcami... też czytajcie dalej, żeby wiedzieć, czy dopisać Weakless do swojej listy "growych" zakupów na pierwszy kwartał przyszłego roku.

Produkcja Punk Notion i Cubeish Games przenosi nas do fantastycznej krainy zamieszkałej przez Oplotków, drewnianych stworzeń, które do niedawna napawały się swoim beztroskim życiem, napędzanym przez życiodajną Żywicę. Niestety, ostatnio sprawy zaczęły się pogarszać, a to za sprawą postępującej Zgnilizny. Spowodowała ona przestój w przepływie Żywicy, tak potrzebnej Oplotkom do normalnego funkcjonowania. Na szczęście znalazło się dwóch śmiałków - Niewidomy oraz Niesłyszący - którzy postanowili wyruszyć na misję ratowania siebie i swoich bliskich.

Reklama

Jak być może już się domyśliliście, to, że jeden z bohaterów nie widzi, a drugi nie słyszy, jest zabiegiem mającym wpływ nie tylko na opowieść, ale i na rozgrywkę. Podczas zabawy, łączącej w sobie elementy zręcznościowe i logiczne, możemy przełączać się pomiędzy obiema postaciami i korzystać w razie potrzeby to ze wzroku, to ze słuchu. W zależności od tego, którą z nich w danej chwili kontrolujemy, podziwiamy krajobraz (nic nie słysząc) albo wsłuchujemy się w dźwięki natury (widząc jedynie biało-czarny zarys otaczającego nas świata). Czegoś takiego chyba jeszcze w grach nie było.

Weakless to gra pouczająca i zmuszająca do myślenia. Po pierwsze - przedstawiona historia pokazuje, że nie każdy ma w życiu wystarczająco dużo szczęścia, by móc podziwiać świat w pełnej krasie, ale nawet wtedy, gdy nam go zabraknie, możemy być dzielni, radzić sobie i żyć pełnią życia. Po drugie - autorzy przygotowali szereg różnorodnych zadań, do wykonania których potrzebujemy szarych komórek. Łamigłówki są wprawdzie nieco schematyczne, ale nie przeszkadzało mi to zbytnio. Z pewnością mogę natomiast pochwalić dodane aktywności poboczne, a także poziom trudności - gra nie jest ani zbyt łatwa, ani zbyt trudna. Być może cała przygoda mogłaby być dłuższa, ale lepiej, że twórcy pozostawili ją w takiej postaci, a nie starali się w sztuczny sposób wydłużyć.

Szkoda, że Punk Notion i Cubeish Games zabrakło czasu i/lub pieniędzy, aby upiększyć Weakless. Jak na grę, w której mamy doceniać naprzemiennie to słuch, to wzrok, wygląda zdecydowanie zbyt ubogo (na szczęście brzmi znacznie lepiej). Lokacje są przeważnie hermetyczne, otoczeniu brakuje szczegółów, a tekstury bywają po prostu brzydkie. Autorzy nie uniknęli także pewnych problemów technicznych (na przykład postaciom zdarza się utknąć), które miejmy nadzieję, że z czasem zostaną usunięte.

Jednak pomimo swoich wad Weakless należy zaliczyć do grona mało znanych, a wartych uwagi gier. Jeśli lubicie nieszablonowe podejście do rozgrywki oraz przygody, które zmuszają do myślenia i skłaniają do refleksji, ta rodzima produkcja powinna was zainteresować. Jeśli posiadacie Xboksa One, kupicie ją już teraz za raptem 75 złotych. A jeśli nie, pamiętajcie o niej i zwróćcie uwagę, gdy trafi do sprzedaży w wersji na pecety. Prawdopodobnie dojdzie do tego w marcu przyszłego roku. I całkiem możliwe, że w tym wydaniu gra będzie dostępna w jeszcze bardziej atrakcyjnej cenie.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama