Warhammer: The End Times - Vermintide - recenzja

​Warhammer doczekał się kolejnej "growej" adaptacji. Nie najgorszej... ale najlepszej też nie.

Warhammer: The End Times - Vermintide to gra skierowana przede wszystkim do miłośników kooperacyjnej akcji. Jeśli zagrywaliście się w Left 4 Dead, to produkcja mało znanego studia Fatshark Games powinna was zainteresować. Jeżeli jednak liczycie na solidną rozgrywkę solo, to niestety możecie się zawieść. Dlaczego? Z kilku powodów. Pierwszy z nich to...

... odsunięcie przez Fatshark Games fabuły na dalszy plan. Podczas gdy uniwersum Warhammera aż prosi się, aby wzbogacić je o nową, intrygującą historię, to Warhammer: The End Times - Vermintide... praktycznie jej nie posiada. Przygodę rozpoczynamy w mieście Ubersreik. Zostało zaatakowane przez szczuropodobnych Skavenów, których teraz musimy - wcielając się w różnorodnych bohaterów - wybić co do sztuki. I to by było na tyle. W tle słuchamy wprawdzie głosu narratora (w tej roli miejscowy karczmarz), ale jego wypowiedzi są krótkie i niezbyt interesujące. Gdyby jeszcze kolejne etapy (których znalazło się w Wathammer: The End Times - Vermintide w sumie trzynaście) były ze sobą połączone fabularnie, to słuchanie go byłoby sensowne, a tak...

Reklama

Fatshark Games przygotowało na potrzeby Warhammer: The End Times - Vermintide pięciu bohaterów, którymi możemy pokierować. Każda z nich reprezentuje odmienną klasę. Są to: Victor Saltzpyre (łowca czarownic), Bardin Goreksson (krasnolud-wojownik), Sienna Feugonasus (czarodziejka parająca sięogniem), Kerillian (elfka-łowczyni) oraz Markus Kruber (żołnierz Imperium).

Nie sposób napisać, że są to postacie o głębokiej, interesującej historii, ale na pewno można o nich powiedzieć, że są naprawdę zróżnicowane, ładnie zaprojektowane i obdarzone charakterystycznymi osobowościami. Każdą z postaci gra się inaczej, wszystkie z nich dobrze się uzupełniają i nie przeszkadza nawet to, że autorzy obdarzyli je tylko dwoma typami ataków (każdego z bohaterów innymi).

Jak wygląda rozgrywka w Warhammer: The End Times - Veminitide? W dużej mierze przypomina ona wspomniane Left 4 Dead (które ewidentnie było wzorem dla Fatshark Games), tyle że w walkach ze Skavenami wykorzystujemy najczęściej broń białą. Co prawda bohaterowie posiadają też ataki dystansowe, ale jednak większość czasu spędzamy na tłuczeniu, siekaniu... Starcia są dynamiczne, przyjemne i efektowne wizualnie, a do tego bywają naprawdę wymagające. Nie ze względu na to, że przeciwnicy są inteligentni (bo niestety nie są), ale dlatego, że staje ich przeciwko nam wielu. A czasem bardzo wielu.

To, czego brakuje produkcji Fatshark Games w porównaniu z Left 4 Dead, to sprawnie działający, wirtualny reżyser akcji, który dbałby o to, aby kolejne starcia miały odmienny i zaskakujący przebieg. Owszem, tego typu rozwiązanie pojawiło się w Warhammer: The End Times - Vermintide, ale nie działa tak dobrze, jak u leciwej już konkurencji. To sprawia, że powtarzane po raz któryś misje przebiegają za każdym razem prawie tak samo i przestają wzbudzać większe emocje.

Jednak co innego zachęca nas w Warhammer: The End Times - Vermintide do dalszej gry (nie licząc całkiem udanej mechaniki walki). Chodzi mianowicie o system nagród, które są nam przyznawane po każdej stoczonej bitwie. Za każdym razem otrzymujemy mniej lub bardziej wartościowe łupy - ekwipunek oraz broń dla naszych bohaterów. Za ich sprawą możemy ich rozwijać i dostosowywać do swoich potrzeb, eksperymentując z coraz to nowymi przedmiotami. Całkiem motywujące.

Warhammer: The End Times - Vermintide ma co pokazać. Zarówno lokacje, postacie, animacje i efekty specjalne prezentują naprawdę wysoki poziom. Jeśli chcecie uruchomić grę na wysokich ustawieniach, to musicie przygotować pod tym kątem naprawdę dobrego peceta. Jednak nie uchroni to was przed błędami technicznymi, których Fatshark Games popełniło całkiem sporo. Czasem tekstura wyświetli się nie tak jak trzeba, czasem jakiś obiekt zacznie wykręcać dziwne ewolucje... No, ale przynajmniej gra odpłaca się naprawdę ładną oprawą. I świetną ścieżką dźwiękową autorstwa samego Jespera Kyda (którego twórczości mogliśmy słuchać m.in. w serii Assassin's Creed, Borderlands, Kane & Lynch, Hitmanie: Blood Money czy Freedom Fighters).

Jeśli szukasz dobrej gry akcji do wspólnej zabawy z kolegami, Warhammer: The End Times - Vermintide prawdopodobnie spełni twoje wymagania. Fatshark Games stworzyło całkiem przyjemny model walki, zróżnicowane postacie czy angażujący system nagród. Jeżeli jednak nastawiasz się na rozgrywkę solo, to powinieneś poszukać gdzieś indziej.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy