Warhammer 40,000: Darktide - recenzja gry - przepis na doskonałą grę kooperacyjną

​Fatshark, eksperci od co-op FPS-ów, stworzyli nową grę. Spod skrzydeł twórców Vermintide wyszła nowa produkcja, długo wyczekiwany przez fanów uniwersum Warhammer 40,000: Darktide.

Fabularnie Warhammer 40,000: Darktide nie ma do zaoferowania zbyt wiele. Podobnie jak większość gry, mamy bardziej do czynienia ze wstępem niż pełnoprawną kampanią. Fatshark wrzuca nas w środek chaotycznego miasta Tertium, przedstawia kilka postaci i daje pretekst do walki z otaczającymi nas potworami. Fabuła szybko przestaje mieć znaczenie, cutscenki i dialogi nie wnoszą wiele do gry, a próby zbudowania jakiejkolwiek intrygi szybko upadają.

Gameplay sprawia jednak, że gracz zapomina o kiepskim wątku fabularnym i zamiast przywiązywać się do spotykanych w poszczególnych misjach postaci, skupia się na satysfakcji, jaką gwarantuje zabijanie setek przeciwników. Już Vermintide 2 zapewniał mnóstwo frajdy z rozgrywki i oferował mnóstwo atrakcji dla fanów walki z kamerą z pierwszej osoby. Darktide czerpie garściami z dotychczasowego doświadczenia Fatshark i sprawdzony, uwielbiany przez setki tysięcy graczy system przenosi do nowej produkcji.

Reklama

W przeciwieństwie do Vermintie, Darktide kładzie większy nacisk na FPS-owych aspekt gry i oferuje znacznie więcej możliwości dla osób, które wolą strzelać z broni, niż machać mieczem. Dostęp do broni zasięgowych jest teraz znacznie łatwiejszy, co każdemu bohaterowi daje znacznie więcej swobody w eksplorowaniu misji. W podstawowej wersji gry dostępne są cztery klasy postaci - Zealot, Psyker, Ogryn i Veteran. Każda z nich ma swoje drzewko talentów, ekskluzywne umiejętności i specjalizuje się w konkretnych rzeczach. Ogryn pełni rolę potężnego, absorbującego uwagę większości przeciwników tanka, a Veteran ma dostęp do szerokiego wachlarza broni pozwalającego na zadawanie dużych obrażeń.

Gameplay Darktide sprawia po prostu mnóstwo frajdy. Ciekawie zbudowane postaci oraz hybrydę pomiędzy slasherem a FPS-em doskonale komplementują świetnie zaprojektowane poziomy. Odwiedzane lokacje są stworzone z myślą o tym wyjątkowym stylu gry i nigdy nie powodują dużo frustracji. Każda z postaci jest wyposażona w umiejętności lub bronie, które pozwalają graczom radzić sobie w większości trudnych sytuacji, a rozbudowane, pozornie liniowe poziomy umożliwiają podejście do napotkanego konfliktu na kilka różnych sposobów.

Na uwagę zasługuje również różnorodność przeciwników oraz sposób ich zaprojektowania. W grze z tak dużym naciskiem na walkę bronią białą, potwory z atakami zasięgowymi potrafią siać spustoszenie. Fatshark bardzo umiejętnie tworzy jednak wszystkich rywali i oferuje bardzo szeroki wachlarz przeciwników, ale jednocześnie czyni poszczególne jednostki na tyle rozpoznawalnymi, że szybki rzut oka na pole walki pozwala doświadczonemu graczowi zidentyfikować największe zagrożenie i zaplanować strategię na dane starcie.

Dobrze spisali się deweloperzy odpowiedzialni za design poziomów oraz przeciwników, którzy stworzyli rozwiązania doskonale komplementujące dynamiczny, angażujący system walki Darktide. Niestety tego samego nie można powiedzieć o progresie postaci, jednym z najgorszych elementów nowej gry Fatshark. Proces levelowania powinien ciągle zasypywać nas przedmiotami, z każdym poziomem odblokowywać nowe możliwości i pozwalać stopniowo wchodzić w coraz bardziej zaawansowane mechaniki.

Tymczasem Darktide szybko daje się poznać, sprawia mnóstwo frajdy już w pierwszych misjach i potem nie ulega żadnym znaczącym zmianom. Misje są długie, rzadko kiedy nagradzają cenniejszymi, ekscytującymi przedmiotami, a nowe punkty umiejętności do naszej klasy pojawiają się co pięć poziomów, kilka dobrych godzin gameplayu.

Osobiście nie jestem również fanem rozwiązania wymuszającego na graczu stworzenie nowej postaci, żeby przetestować inną klasę. Idzie to co prawda w parze z fabułą, ale w praktyce dużo łatwiejsze byłoby stworzenie jednego konta i osobne levelowanie poszczególnych klas, tak jak wygląda to chociażby w Deep Rock Galactic. Fatshark każe nie tylko oddzielne levelować klasy, ale również przechodzić nimi te same misje fabularne.

Wiele problematycznych aspektów Darktide składa się na odczucie, że gra nie była gotowa na premierę. Kampania nie wzbudza żadnej ekscytacji, progres postaci i itemizacja są bardzo frustrujące, a niektórzy gracze cierpieli na problemy techniczne, które czyniły ten tytuł niemalże niegrywalnym. Ponadto, cały czas czekamy na pełnoprawny system craftingu i endgame wykraczający ponad klasyczne powtarzanie tych samych misji.

Nie mam wątpliwości, że Warhammer 40,000: Darktide będzie kiedyś świetną grą kooperacyjną. Fatshark ma przepis na sukces w postaci doskonałego, angażującego systemu walki. Nie da się jednak ukryć, że gra potrzebuje jeszcze sporo pracy, usprawnienia kilku rozwiązań i rozbudowania mechanik, które zapewnią jej większą żywotność. Jeżeli zastanawiacie się teraz nad zakupem Darktide, pomyślcie, czy chcecie teraz stać się częścią dalszego rozwoju gry, czy wolicie później zagrać w kompletną produkcję.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy