War Thunder: Ground Forces - beta-test

​Czas na kolejny etap starcia pomiędzy Gaijin Entertainment oraz Wargaming.net. Tym razem będzie to bitwa na... czołgi.

Obie firmy znane są z sieciowych symulatorów lotniczych - War Thunder oraz World of Warplanes. Pierwsza z nich, stworzona przez Gaijin Entertainment, wygrywa w tym pojedynku zdecydowanie, ale Wargaming.net ma innego asa w rękawie - symulator czołgów World of Tanks. Jednak już wkrótce doczeka się on konkurencji w postaci War Thunder: Ground Forces, gdzie zasiadamy za sterami stalowych olbrzymów na gąsienicach (choć nie tylko, bo autorzy przygotowali także chociażby działka przeciwlotnicze, a z czasem będą dodawać kolejne typy pojazdów). Gra znajduje się obecnie na etapie beta-testów. Jak wypada?

Reklama

Cóż, wypada bardzo dobrze i można spodziewać się zażartego pojedynku pomiędzy nią a World of Tanks. War Thunder: Ground Forces wykorzystuje mechanikę znaną z lotniczego odpowiednika (gwoli ścisłości, to ta sama gra, jedynie podzielona teraz na bitwy lotnicze oraz lądowe), ale oczywiście odczucia z rozgrywki są tutaj zupełnie inne. Czołgami steruje się inaczej, a bitwy na lądzie rządzą się innymi prawami niż te w powietrzu. Należy zaznaczyć, że gra może sprawić nie lada problemy nowicjuszom. Nawet po przejściu (krótkiego) samouczka i w trybie zręcznościowym (poza nim dostępna jest jeszcze opcja realistyczna, gdzie bierzemy udział w historycznych bitwach, oraz symulacyjna, w której zapominamy o widoku trzecioosobowym, oznaczeniami oraz uproszczonym sterowaniu czołgiem) może im być trudno się tutaj odnaleźć, za to weterani powinni być więcej niż usatysfakcjonowani (szczególnie we wspomnianym trybie symulacyjnym).

W becie mogliśmy pokierować czołgami niemieckimi oraz radzieckimi (m.in. T-34 czy Pzkpfw IV). Walkę toczyliśmy o kontrolę nad rozmieszczonymi na mapie punktami. Bitwy były wartkie i toczyły się w stałym, szybkim tempie, choć jednocześnie z poszanowaniem dla taktyki oraz umiejętności odpowiedniego ustawiania się. Nie jest łatwo przyzwyczaić się do ograniczonego pola widzenia podczas celowania, a także do tego, że przeciwników wcale nie tak łatwo dostrzec. Początki, gdy częściej się ginie niż zalicza fragi, mogą być frustrujące, ale później cierpliwość jest wynagradzania z nawiązką. Zabawa w War Thunder: Ground Forces po prostu wciąga! Warto dodać, że w grze pojawiają się także samoloty. Bitwy, które toczą się i na ziemi, i w powietrzu - bajka.

Oczywiście w nowej grze Gaijin Entertainment pojawił się motyw związany ze zbieraniem punktów oraz rozwojem i personalizacją swoich czołgów. Posiadane maszyny można rozwijać w trzech kategoriach: siła ognia, mobilność oraz ochrona (nie tylko pancerz, ale też np. kamuflaż). Ponadto możemy je przemalowywać czy przyozdabiać. Fajna sprawa, gdy już się zaangażujemy na dobre w rozgrywkę.

War Thunder: Ground Forces wygląda bardzo dobrze. Według nas, lepiej niż World of Tanks. Na najwyższych detalach trudno nie zachwycić się na przykład modelami czołgów. Te - ze wszystkimi szczegółami, o które zadbali graficy - prezentują się po prostu fantastycznie. Otoczenie także nie może się nie podobać. Widoki, które podziwiamy podczas starć, są niezwykle przyjemne dla oka.

Na tym etapie nie możemy wystawić ostatecznej cenzurki War Thunder: Ground Forces, ale możemy napisać, że Wargaming.net ze swoim World of Tanks ma się czego obawiać. W produkcję Gaijin Entertainment gra się wyśmienicie, a ostateczny produkt powinien być naturalnie jeszcze lepszy - z większą liczbą czołgów, ze sprawniej działającymi serwerami, z usuniętymi błędami etc. Wielbiciele czołgów nieprzespane noce mają gwarantowane!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: War Thunder
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama