Unravel Two - recenzja

Unravel Two /materiały prasowe

Wydana w 2015 roku pierwsza odsłona Unravel okazała się być niespodziewanym hitem, który poruszył graczy z całego świata.

Na drugą część nikt nie czekał, ponieważ nie mieliśmy pojęcia, że gra jest w ogóle w produkcji. O tytule dowiedzieliśmy się podczas tegorocznej konferencji Electronic Arts, w trakcie której nie tylko ogłoszono istnienie "dwójki", ale także powiadomiono, że produkcja w momencie zapowiedzi trafiła do sprzedaży. Cyrki, ludzie, no po prostu cyrki. Bardzo lubię takie niespodzianki, zwłaszcza, że z poprzedniczką miło spędziłem czas. Czy kontynuacja również pokazała klasę? Przekonajmy się!

Na pierwszy rzut oka Unravel two nie różni się zbytnio od oryginału, ale zapewniam was, że zmian jest więcej niż można byłoby na początku przypuszczać. Zdecydowanie najważniejszą nowością jest postawienie nacisku na rozgrywkę kooperacyjną dla dwóch użytkowników. Gracze przejmują kontrolę nad plecionymi maskotkami, połączonymi ze sobą za pomocą włóczki. Oznacza to, że cały czas muszą ze sobą współpracować, ponieważ tylko w ten sposób będą w stanie zaliczyć wszystkie siedem dostępnych poziomów.

Reklama

Mapy są o wiele bardziej rozbudowane względem pierwowzoru, ale jest ich mniej. Ostatecznie, przekłada się to na podobny czas zabawy - wymiatacze dotrą do finału w niespełna trzy godzinki, natomiast reszta graczy może doliczyć sobie spokojnie (prawie) drugie tyle. Oprócz tego, twórcy udostępnili aż dwadzieścia krótkich i wymagających wyzwań, które skutecznie wydłużają rozgrywkę.

Podczas grania odniosłem wrażenie, że "dwójka" trochę większy nacisk położyła na etapy zręcznościowe, spychając delikatnie na bok zagadki logiczne. Tych oczywiście nie brakuje, ale zdecydowanie częściej będziemy zmuszeni do umiejętnego bujania się na sznurku, niż główkowania. Muszę przyznać, że takie rozwiązanie przypadło mi do gustu, ponieważ uwielbiam gry, które wymagają ode mnie odrobiny sprytu. A jeśli odczuwałem silną potrzebę rozwiązania jakiejś zagadki logicznej, to wpadałem do misji pobocznych, dzięki czemu cały czas czułem się usatysfakcjonowany.

Oczywiście, wszystkie bonusowe aktywności także wykonujemy wspólnie z innym graczem, ponieważ łamigłówki bazują na umiejętnym wykorzystaniu obu postaci. Nie martwcie się jednak, jeśli nie macie znajomków do grania - samemu też przejdziecie całą opowieść bez większych problemów. Dziwne jest natomiast to, że produkcja nie oferuje zabawy online, jedynie na jednej konsoli. Bardzo głupia i niezrozumiała decyzja...

Mocną stroną drugiej odsłony Unravel jest oprawa wizualna. Grafika prezentuje się naprawdę wspaniale, zarówno pod względem wykonania technicznego, jak i jakości projektów lokacji. Miejscówki do których trafimy podczas przygody nie są szczególnie różnorodne (głównie las), ale to w ogóle nie przeszkadzało mi w zachwycaniu się ich realizacją. Wielokrotnie przystawałem na chwilę, tylko po to, żeby podziwiać widoki. Nawet głupie kałuże wywoływały u mnie podziw - ostatni raz tak dobrze w wirtualnej wodzie bawiłem się przy okazji Uncharted 4 i The Last Guardian. Nie chcę żeby wyszedł z tego pean, dlatego wspomnę o rzeczy, która delikatnie mi przeszkadzała. Chodzi o ustawienie kamery - ta została umiejscowiona zdecydowanie za daleko od bohaterów, przez co ich widoczność momentami bywała bardzo kiepska. Rozumiem, że wynika to z bardziej rozbudowanej konstrukcji poziomów, ale przez to poruszanie się po lokacjach bywało nieczytelne.

Unravel two pojawiło się znienacka i kupiło moje serce. Parę rzeczy nie wyszło tak jak należy, ale w ogólnym rozrachunku, liczba zalet zdecydowanie przewyższa wady. Tytuł przeszedłem w pojedynkę i bawiłem się przy nim bardzo dobrze, ale tak naprawdę cały myk polega na tym, żeby ukończyć grę z inną osobą. Jeśli taką macie, to czym prędzej kupujcie nową przygodę Yarnego. Nie pożałujecie tego.

Autor: Łukasz Morawski

Ekspert Ceneo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy