Undertale - recenzja

Nie zwrócilibyśmy uwagi na Undertale, gdyby nie jedna drobnostka...

Otóż wyobraźcie sobie, że ta nieznana szerzej produkcja (jeszcze!) jest na tę chwilę... jedną z najlepiej ocenianych gier wideo wszech czasów! W zachodnich recenzjach pojawia się całe mnóstwo maksymalnych not dla tego RPG-a w klasycznym wydaniu i dwuwymiarowej, brzydkiej wręcz oprawie. Co ciekawe, opracował ją jeden człowiek - Toby Fox - który w 2013 umieścił swój pomysł na Kickstarterze. Poprosił graczy o pięć tysięcy dolarów. Otrzymał dziesięć razy tyle. I wykorzystał budżet na stworzenie czegoś naprawdę ambitnego, a zarazem niezwykle zabawnego.

Reklama

W Undertale przenosimy się do świata, w którym niegdyś ludzie i potwory istnieli między sobą. Jednak pewnego dnia wybuchła wojna, w wyniku której ta druga strona została zepchnięta do podziemia. Tutaj żyje do dzisiaj, oddzielona od przestrzeni opanowanej przez ludzi magiczną barierą. Jednak w każdym murze znajdzie się jakaś luka. Przez taką właśnie wyrwę do świata potworów wpada dziecko o imieniu, które dopiero mu nadajemy. To główny bohater Undertale.

Undertale jest RPG-iem w stylu retro, opatrzonym dwuwymiarową, rozpikselowaną... no, po prostu brzydką grafiką. Jeśli od każdej gry wymagacie, aby była piękna, prawdopodobnie produkcja Tobyego Foxa skutecznie was odstraszy. Jednak jeżeli staracie się zawsze doszukać prawdziwego piękna głębiej, pod wierzchnią powłoką, idziemy o zakład, że je tutaj znajdziecie. O sile Undertale świadczą przede wszystkim takie cechy, jak błyskotliwość, pomysłowość i poczucie humoru.

Jednym z najciekawszych pomysłów Tobyego Foxa okazuje się zaproponowanie graczom wyboru pomiędzy toczeniem z potworami walk a oszczędzaniem ich. W Undertale znalazła się mechanika starć (bardzo ciekawa, ale o tym za chwilę) oraz RPG-owy system rozwoju postaci, ale jeśli zdecydujecie się na pokojowy styl rozgrywki, w ogóle ich nie doświadczycie. I do ostatniego etapu, na którym czeka na ciebie boss, przystąpicie... na pierwszym poziomie trudności. Nieprawdopodobne, co?

Jeśli jednak zdecydujecie się walczyć, poznacie kolejne błyskotliwe pomysły Tobyego Foxa. Na przykład - odpieranie ataków przeciwników zostało rozwiązane przy użyciu zręcznościowych minigier, podczas których musimy unikać lecących w nas obiektów czy strzelać do wskazanych celów niczym w grach retro z lat osiemdziesiątych. Warto nadmienić także, że w Undertale trudno przegrać. Jeśli nie za bardzo nam idzie, walka trwa dłużej niż mogłaby, gdybyśmy wykazali się sprawnością, ale to wszystko.

To, czy będziecie woleli przemierzać świat dynamicznie i rozwijać swoją postać w szybkim tempie, zabijając wszystko, co się rusza (w tym bezbronne stworzenia), czy jednak poznawać otoczenie, tolerując je i nastawiając się na pokojowe rozwiązania, zależy oczywiście od was. Jednak musimy napisać, że wybory, które będziecie w tej materii podejmować, będą wpływały na to, jak będzie wyglądało uniwersum, po którym się poruszamy (jeśli będziemy zabijać, szybko opustoszeje i stracimy wiele okazji do rozmowy), oraz na to, jak zakończy się cała przygoda. A zatem decydujcie mądrze!

Toby Fox stworzył bardzo ciekawy, różnorodny świat, zamieszkały przez zróżnicowane postacie, posiadające swoje własne historie oraz motywy. Wzbogacił go także całą tonę dobrego humoru, który po prostu nie pozwala zachować powagi. Nie sposób nie uśmiechnąć się, czytając dialogi, obserwując otoczenie czy wychwytując rozmaite nawiązania do gatunku RPG. Natomiast miłośnikom retro przypadnie do gustu ścieżka dźwiękowa, stworzona przy użyciu 8-bitowych dźwięków w całości przez Tobyego Foxa.

Czy Undertale to rzeczywiście jedna z najlepszych gier wszech czasów? Nie jesteśmy tego zdania, co niektóre zachodnie media, które wystawiły produkcji Tobyego Foxa maksymalną ocenę. To według nas przesada. Jednak nie zmienia to faktu, że Undertale jest szalenie interesującą propozycją dla wszystkich miłośników RPG-ów, którzy do szczęścia nie potrzebują nowoczesnej, trójwymiarowej grafiki.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy