Transport Fever - recenzja

Transport Fever /materiały prasowe

Poprzednio studio Urban Games dało nam możliwość zarządzania koleją, infrastrukturą autobusową oraz transportem ciężarowym.

Tym razem poszło o krok dalej i pozwoliło nam zarządzać jeszcze większą liczbą środków transportu. W Transport Fever - strategii ekonomicznej, nawiązującej do takich klasyków, jak Transport Tycoon - możemy przewozić ludzi i towary nie tylko na lądzie, ale także w powietrzu i na wodzie. Czy ta nowinka czyni dużą różnicę w rozgrywce? Czy zabawa w budowę biznesu transportowego rzeczywiście bawi? Sprawdźmy!

Nowością w Transport Fever są kampanie. O ile w Train Fever mogliśmy się bawić jedynie na losowo generowanych mapach, o tyle teraz możemy wziąć udział w zaprojektowanych przez twórców scenariuszach. Pierwszy z nich rozgrywa się w Europie, a druga w Ameryce, gdzie przychodzi nam na przykład brać udział w realizacji Kanału Panamskiego. Rozgrywka toczy się według opracowanego przez autorów planu, choć oczywiście do nas należą decyzje dotyczące tego, jak dokładnie go zrealizujemy.

Reklama

Wprowadzenie kampanii to oczywiście dobry ruch, ale ich jakość budzi już nasze zastrzeżenia. Autorzy wprowadzili w nich kilka pomysłowych scenariuszy, ale rozgrywka przez większość czasu nuży. Po tym, jak już przeanalizujemy sytuację i podejmiemy decyzje, przeważnie po prostu patrzymy w ekran i obserwujemy, jak wszystko dzieje się samo. Często musimy na przykład cierpliwie oczekiwać na dostawę odpowiedniej ilości zasobów. Jednak i bez kampanii możemy się tutaj dobrze bawić, wszak...

... poza nimi Transport Fever daje nam oczywiście możliwość zabawy w trybie rozgrywki dowolnej. Wybieramy w nim, w którym roku chcemy rozpocząć. Najwcześniejszy, jaki mamy do wyboru, to 1850 i od tego czasu możemy śledzić rozwój przewozów aż przez dwa wieki. Decyzja dotycząca okresu rozpoczęcia determinuje w dużej mierze charakter zabawy. W połowie dziewiętnastego wieku środki transportu były o wiele bardziej prymitywne i było ich znacznie mniej, natomiast we współczesności mamy do wyboru naprawdę pokaźną liczbę różnorodnych maszyn.

Urban Games wprowadziło w rozgrywce szereg usprawnień względem Train Fever. Jednym z nich jest polepszone tworzenie dworców kolejowych i łatwiejsze planowanie tras pociągów. Choć zaskakujące jest to, że w tym drugim przypadku  gra wciąż potrafi proponować nam szalenie drogie rozwiązania, więc, chcąc rozsądnie dysponować budżetem, najlepiej wytyczać tory ręcznie, kawałek po kawałku. Niestety, pomimo poprawek nie działa idealnie także chociażby system produkcji towarów. Gra nie dostarcza nam wystarczających informacji o jego funkcjonowaniu, przez co trudniej nam zaplanować dochodowy biznes.

Jeśli pociąga was wizja rozwoju biznesu przewozowego, musicie wiedzieć, że Transport Fever jest grą naprawdę wymagającą. Nie tylko dla gracza, ale także dla... komputera. Na początku zabawy program działa płynnie i bezproblemowo, natomiast im później i im większa jest nasza siatka transportowa, tym większe wymagania względem naszego sprzętu. Nawet jeśli dysponujecie szybkim pecetem, przygotujcie się na to, że gra będzie się "dławić".

Szkoda, bo to nie tylko irytuje, ale również przeszkadza w podziwianiu widoków. A trzeba przyznać, że Transport Fever dysponuje przyjemną oprawą graficzną. Prezentuje się ona całkiem nieźle nie tylko w oddaleniu, ale także na zbliżeniach, na których możemy podziwiać sporą liczbę szczegółów.

Transport Fever to rozwinięcie dobrze znanej koncepcji, które powinno zainteresować wszystkich fanów wirtualnego budowania biznesów (szczególnie tych z udziałem pociągów, autobusów etc.). Urban Games popełniło wprawdzie kilka błędów i nie poprawiło wszystkiego, co było do poprawienia, a zawarte w grze kampanie bywają nużące, ale mimo to ich produkcja jest warta uwagi.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Transport Fever
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy