Total War: Arena - recenzja

/materiały prasowe

Seria Total War po osiemnastu latach od wydania pierwszej części doczekała się sieciowego spin-offu. Czy warto się nim zainteresować?

Total War: Arena - bo taki tytuł nosi sieciowa odsłona cyklu - powstała przy współpracy zespołów Creative Assembly (autorzy kanonicznych części serii) oraz Wargaming (czyli firmy odpowiedzialnej za popularne World of Tanks). To propozycja zgoła inna od tego, do czego przyzwyczaił nas Total War. Nie zajmujemy się tutaj żadnymi strategicznymi kwestiami (jak dyplomacja czy podboje terytorialne), skupiając się na szybkich, dynamicznych potyczkach z innymi żywymi graczami.

A zatem Total War: Arena powinna z jednej strony zainteresować fanów tej serii, ale - z drugiej - wszystkich tych, którym spodobały się World of Tanks czy World of Warships. Podobieństwa do sieciowych przebojów studia Wargaming są widoczne gołym okiem. Widać je już na wstępie, gdy na ekranie pojawia się podobne centrum dowodzenia, z podobną mechaniką zarządzania doświadczeniem i złotem czy podobnymi drzewkami rozwoju.

Reklama

Podobieństwa widać także w samej rozgrywce. Total War: Arena skupia się na rozgrywaniu kilkuminutowych bitew, więc możecie ją odpalić nawet w krótkiej przerwie między innymi zajęciami. W każdej potyczce bierze udział dwudziestu graczy, podzielonych na dwie drużyny. Każdy z uczestników dowodzi trzema oddziałami żołnierzy różnego rodzaju. Łącznie daje to naprawdę spektakularny efekt w postaci starć pomiędzy 60 oddziałami piechoty, łuczników czy kawalerzystów. Cała akcja toczy się do tego na niewielkich mapach. Zabawa jest przednia, a obraz tego wszystkiego niezwykle przyjemny dla oka.

Z początku może się wydawać, że rozgrywka jest chaotyczna i nie da się nad nią zapanować, ale szybko przekonaliśmy się, że w rzeczywistości jest inaczej. Po kilku bitwach zaczęliśmy rozumieć mechanikę i pojęliśmy, że Total War: Arena to - wbrew pozorom - gra z silnym naciskiem na taktykę. Sposoby, jak zaskoczyć przeciwnika i przybliżyć naszą drużynę do zwycięstwa, są chyba nieskończone.

Total War: Arena póki co znajduje się w fazie beta-testów, ale pomimo tego nie doświadczyliśmy większych problemów z jej działaniem. Wyszukiwanie partnerów do zabawy i stabilność serwerów były na naprawdę satysfakcjonującym poziomie. Jedyne, do czego możemy się przyczepić, to nierówny poziom zaawansowania graczy. Czasem trafialiśmy na naprawdę sensownych kompanów, a niekiedy na nowicjuszy, z którymi trudno było współpracować (co jednak jest w Total War: Arena niezwykle istotne). Jednak to sytuacja typowa dla początkujących, sieciowych gier. Z czasem na pewno będzie się zmieniać na lepsze.

Oczywiście Total War: Arena działa w sprawdzonym przez Wargaming modelu free-to-play, co oznacza, że grę można pobrać za darmo i bawić się zupełnie bez opłat. Mikrotransakcje są i pozostaną opcjonalne. Nie trzeba będzie wydawać ani grosza, aby dobrze się bawić.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Total War: Arena
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy