Throne and Liberty – recenzja. Trochę znajome, trochę świeże… trochę przeciętne

Throne and Liberty rzuca wyzwanie popularnym MMORPG-ów, starając się zachwycić nas bogatym światem oraz świeżymi mechanikami. Niestety, na razie nie wszystko mu się udaje.

Historia w Throne and Liberty przenosi nas do świata pełnego magii oraz konfliktów, w którym odbywamy podróż pełną przygód do przeżycia, tajemnic do odkrycia oraz wrogów do pokonania. Wszystko to brzmi świetnie na papierze, ale w rzeczywistości fabuła nie wywołuje większych emocji. Opowieść szybko się rozwija, nie dając nam czasu na zbudowanie więzi z postaciami, a większość zwrotów akcji jest przewidywalna.

Nie znaczy to, że historia jest zła - po prostu nie wybija się ponad standard, który widzieliśmy już w innych MMORPG-ach. Fajnym dodatkiem są małe stworzonka Amitoi, które towarzyszą nam podczas przygód i pomagają w różnych zadaniach. Są urocze i dodają trochę humoru do tej dość poważnej opowieści.

Reklama

Mechanika walki w Throne and Liberty jest zaskakująco znajoma, ale ma też kilka ciekawych elementów. Mamy dwa tryby sterowania sterowania: klasyczny, w którym namierzamy przeciwników przy pomocy klawisza Tab, oraz bardziej dynamiczny, pozwalający na swobodne poruszanie kamerą przy użyciu myszki. Wybrałem ten pierwszy, bo aktywna walka wydała mi się nieco nieprecyzyjna. Cały system opiera się na aktywowaniu umiejętności i obronie przed atakami przeciwników. Czasami trzeba dobrze wyczuć moment, by zablokować cios - ot, naciskasz przycisk w odpowiednim momencie, żeby wykonać perfekcyjną obronę. To na dłuższą metę dość schematyczne i nużące. Zdecydowanie lepiej prezentują się starcia z bossami - wymagają znacznie więcej, ale i dają znacznie więcej satysfakcji.

Co ciekawe, w Throne and Liberty nie ma typowego podziału na klasy. Na starcie wybieramy dwa typy broni, między którymi możemy przełączać się w trakcie walki. To rozwiązanie wprowadza elastyczność i pozwala na dostosowanie stylu gry do naszych upodobań. Jednak często ograniczałem się do jednej broni, ponieważ zmienianie oręża w trakcie starć po prostu nie było konieczne.

System rozwoju postaci jest zarówno zaletą, jak i wadą Throne and Liberty. Z jednej strony mamy ogromny wachlarz opcji rozwoju - możemy ulepszać umiejętności, przydzielać punkty do statystyk, craftować i ulepszać ekwipunek, a nawet wysyłać zwierzęta na ekspedycje po zasoby. Z drugiej strony jest tego tak dużo, że można poczuć się przytłoczonym. Ciągłe ulepszanie postaci niekiedy wytrąca z właściwej rozgrywki. Trudno nie zauważyć też pewnych elementów typu pay to win. Twórcy zarzekają się, że przy ich grze można bawić się za darmo - prawda, ale wymaga to sporo cierpliwości i czasu. Naprawdę sporo.

Jedną z największych zalet Throne and Liberty jest sam świat. Gra potrafi zauroczyć oprawą i klimatem. Każda lokacja jest odmienna, bogata w szczegóły i zachęca do eksploracji. Niektóre miejsca przykuwają wzrok na dłużej, a zmieniająca się dynamicznie pogoda oraz realistyczne efekty środowiskowe tylko dodają im uroku. Twórcy nie ustrzegli się jednak pewnych błędów technicznych. Na szczęście widać, że nieustannie pracują nad naprawą tych elementów, które tego wymagają.

Throne and Liberty ma wiele do zaoferowania, zwłaszcza jeśli chodzi o piękny świat i elastyczność rozwoju postaci. Przez powtarzalną walkę czy przeciętną fabułę twórcom nie udało się wykorzystać maksimum jego potencjału, ale pomimo tego jest to tytuł, który może zainteresować miłośników gatunku. Bogaty i pełen szczegółów świat, atmosfera przygody, rozbudowany system rozwoju, swoboda w dopasowaniu gry do naszego stylu - to jego niewątpliwe zalety. A wszystko wskazuje na to, że produkcja NCsoft będzie z czasem ewoluować. Kto wie, może pewnego dnia stanie się godnym konkurentem dla najlepszych w swojej kategorii? Aby tak się jednak stało, twórcy muszą zmienić swoje podejście do kilku aspektów.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Throne and Liberty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy