This is the Police okazało się całkiem interesującym "indykiem". Mieliśmy nadzieję, że białoruskie Weappy Studio w sequelu rozszerzy i poprawi pomysły z "jedynki", a tymczasem zasłużyło na... mandat.
W pierwszej części This is the Police poznaliśmy Jacka Boyda, szefa policji w fikcyjnym amerykańskim miasteczku Freeburg, który starał się zarobić na godną emeryturę, czasem postępując zgodnie z prawem, a czasem współpracując z przestępcami (proporcja między jednym a drugim w dużej mierze zależało od nas). Jego przygoda mogła się zakończyć różnie, ale nie ma to wpływu na ciąg dalszy tej historii, opowiedziany w This is the Police 2.
Autorzy postanowili, że do ich wizji sequela najbardziej pasuje zakończenie, w którym Boyd ucieka z Freeburg, aby spróbować ułożyć sobie życie gdzieś na prowincji. Niestety, w nowym miejscu nie zaznaje spokoju. Wręcz przeciwnie, ponownie pakuje się w tarapaty. Niebawem trafia za aresztu w innej - choć równie urokliwej, jak Freeburg - mieścinie. Sharpwood - to tutaj toczy się akcja This is the Police 2.
Jednak - jak pewnie się spodziewacie - cała sprawa kończy się tak, że Boyd znów trafia na stołek szefa policji i ponownie musi zarządzać bandą leniwych i rozpitych funkcjonariuszy. Czyli my musimy. Rozgrywka dzieli się na dni, podczas których decydujemy, kogo zatrudnić, kogo zwolnić, a kogo wysłać do tego czy innego zgłoszenia (może to być wszystko - od kota na drzewie po napad z bronią palną). Jeśli wszystko przebiega sprawnie, sprawa kończy się pozytywnie, a nasi podopieczni zyskują doświadczenie. Czasem jednak coś idzie nie tak i na przykład giną niewinni obywatele albo funkcjonariusze. To, czy dana akcja zakończy się powodzeniem, zależy w dużym stopniu od trzystopniowych umiejętności policjantów, takich jak siła, inteligencja czy strzelanie (to nowość w "dwójce"). Ponadto możemy zwiększać efektywność funkcjonariuszy, np. kupując im sprzęt.
Początki są dość łatwe, ale z czasem musimy radzić sobie z coraz większą liczbą problemów. To zostajemy wplątani w jakąś aferę, to nasi podpieczni przestają przychodzić do pracy (np. dlatego, że dzień wcześniej popili)... Na późniejszych etapach staje się to o tyle irytujące, że wymaga od nas niezwykłej, wręcz nadludzkiej ekwilibrystyki w zarządzaniu komisariatem. O porażkę jest jeszcze łatwiej dlatego, że - inaczej niż w "jedynce" - w sequelu podczas każdej akcji musimy podjąć jakąś decyzją, a co za tym idzie, częściej podejmujemy złe decyzje, niejednokrotnie opłakane w skutkach.
W This is the Police 2 pojawiła się warstwa taktyczna. Podczas niektórych misji musimy osobiście pokierować funkcjonariuszami. Wygląda to jak uproszczony XCOM z policjantami, ale jest o wiele bardziej irytujące, chociażby dlatego, że podopieczni mogą nas po prostu nie słuchać (bo nas nie lubią!). Cóż, nie mamy nic przeciwko wymagającym grom, ale nie przepadamy za takimi, które są wobec nas nie fair i/albo w których oczekuje się od nas rzeczy niemożliwych.
Sytuację This is the Police 2 ratuje w pewnym stopniu fabuła. Ciąg dalszy historii Boyda jest interesujący, ale twórcy przedstawili go w sposób momentami niesamowicie nużący. Niekiedy dialogów (i monologów) jest zdecydowanie zbyt wiele. Poza tym scenarzyści w niektórych częściach historii wyraźnie przesadzili, przez co trudno uwierzyć, że do takich zdarzeń mogłoby dojść gdziekolwiek na świecie (a to jednak gra, od której oczekuje się realizmu).
Po pierwszych godzinach spędzonych z This is the Police 2 chcieliśmy jej dać "ósemkę". Później doszliśmy do wniosku, że "siódemka", to maksimum, na jakie zasługuje. Ostatecznie obniżyliśmy tę notę o jeszcze jeden punkt. Wynika to z tego, co napisaliśmy już powyżej, ale także dlatego, że sequel - pomimo kilku nowinek (mniej lub bardziej udanych) - jest tak samo powtarzalny, jak pierwowzór. Po spędzeniu z nim kilku wieczorów ani chybi zaczniecie ziewać. Podsumowując, Weappy Studio dostaje od nas mandat za niewykorzystany potencjał!