Czas to pojęcie, któremu poświęca się filmy, książki, seriale... a także gry wideo. The Watchmaker to produkcja, która jakiś czas temu przeszła bez echa. Postanowiliśmy do niej wrócić kilka miesięcy po premierze i sprawdzić, czy spotkał ją wtedy sprawiedliwy los.
Głównym bohaterem omawianej produkcji, będącej platformówką z elementami logicznymi, jest tytułowy zegarmistrz o imieniu Alexander. Na co dzień pracuje on w wielkiej wieży zegarowej. Jego życie jest raczej zwyczajne i przewidywalne. Jednak pewnego dnia wszystko się zmienia. Odwiedza go świetlista kula, która na dodatek mówi ludzkim głosem. Dowiaduje się od niej, że ktoś zaczął majstrować przy zegarach, doprowadzając w ten sposób do rozchwiania czasu. Alexander musi wyruszyć na jego poszukiwania i przywrócić sytuacji normalność. Nie będzie łatwo, ponieważ czeka go wyprawa wiodąca przez lokacje pełne mechanizmów i urządzeń, a do tego protagonista jest szczególnie podatny na upływ czasu. Wyjątkowo szybko się starzeje, traci siły, a w końcu umiera.
The Watchmaker został osadzony w klimatycznym, steampunkowym świecie, który potrafi zaintrygować. Spodobała nam się jego złożoność, spójność i stojąca za nim wizja artystyczna, choć nie bez znaczenia na pewno pozostaje fakt, że nie mieliśmy względem niego wielkich oczekiwań - to w końcu gra zręcznościowo-platformowa, a nie przygodówka czy RPG. Tym niemniej trzeba przyznać, że jest nieźle. Przypadła nam do gustu także opowiedziana w The Watchmaker historia, która do samego końca nie straciła nic ze swojej tajemniczości, a po drodze raczyła nas zabawnymi dialogami. Szkoda, że świat i fabuła to jedne z niewielu naprawdę silnych stron tej gry. Zdecydowanie gorzej wypada sama rozgrywka.
Zanim zaczniemy ganić autorów The Watchmaker - studio Micropsia Games, chcemy pochwalić ich za kilka ciekawych pomysłów. Przede wszystkim mamy na myśli wspomniane starzenie się Aleksandra. Na plecaku noszonym przez zegarmistrza plecaku widzimy aktualny wiek bohatera, który wpływa na jego zdolności. Czym jest starszy, tym wolniej biega, niżej skacze etc. Z biegiem lat zmienia się także jego wygląd. Aż w końcu, gdy przekroczy granicę dziewięćdziesięciu lat, umiera. Na szczęście czas może tutaj biec nie tylko do przodu, ale również wstecz. Odnajdując specjalne klucze do plecaka Aleksandra, możemy cofnąć kalendarz nawet o trzydzieści lat. W ten oto sposób przywracamy bohaterowi siły witalne. To ciekawa i dobrze zrealizowana koncepcja. Warto wspomnieć także o ważnym gadżecie, jakim jest magnetyczna rękawica, która pomaga Aleksandrowi w podnoszeniu przedmiotów i manipulowaniu nimi. Pozwala ona także kontrolować siłę i energię bohatera, a także możliwość spowalniania czasu. Jej wprowadzenie to także udany pomysł.
Niestety, dalej jest już gorzej. The Watchmaker niejednokrotnie irytował nas tym, że Alexander nie do końca poprawnie odczytuje nasze polecenia. To pobiegnie za szybko, to skoczy za daleko, to obraca się, gdy nie trzeba. Narzekać na to będą prawdopodobnie zarówno doświadczeni gracze, jak i nowicjusze - tak to po prostu nie powinno wyglądać. Jedynym pocieszeniem jest to, że gdy zginiemy, odradzamy się w mgnieniu oka. Podczas rozgrywki zdarzyło nam się także niejednokrotnie, że przedmioty (istotne z punktu widzenia danego etapu) znikały i nie dało ich się już odnaleźć.
The Watchmaker nie zachwyca grafiką, która wygląda po prostu przestarzale. Pochwaliliśmy wcześniej wizję artystyczną, ale niestety nie możemy napisać zbyt wiele dobrego o technicznej stronie gry. Mizernie prezentują się zarówno postacie, jak i otoczenie czy efekty specjalne. Jeszcze gorzej, że autorzy nie spędzili wystarczająco dużo czasu nad optymalizacją. Nawet na niezłej klasy komputerze animacja w The Watchmaker potrafi się przycinać, co odbija się nie tylko na ocenie walorów estetycznych, ale także na komforcie grania (a wspomnieliśmy już przecież o irytującym sterowaniu).
The Watchmaker to ciekawa gra z interesującą historią, osadzona w klimatycznym, steampunkowym świecie. Jej autorzy pokusili się także o kilka nieszablonowych rozwiązań w mechanice. Jednak zabrakło im albo... czasu, albo doświadczenia i ostatecznie otrzymaliśmy produkt niedopracowany, potrafiący zirytować.