The Vanishing of Ethan Carter - sensacyjna opowieść grozy

Adrian Chmielarz powraca z kolejną grą, tym razem stworzoną przez nowo założone studio The Astronauts. Jakie tajemnice skrywa jego najnowszy projekt?

Życiorys Chmielarza robi wrażenie. Tworzeniem gier zajmuje się od 1992 roku. Wspólnie z Grzegorzem Miechowskim założył Metropolis Software, które już w 1993 roku wypuściło pierwszą produkcję. Była to przygodówka - Tajemnica statuetki. I teraz - po dwudziestu latach, wypełnionych takimi przebojami, jak Książę i tchórz (1998), Painkiller (2004) czy Bulletstorm (2011) - historia zatacza koło.

Chmielarz, po sprzedaniu People Can Fly, otwiera nowe studio - The Astronauts - i wypuszcza kolejną przygodówkę. Przed państwem The Vanishing of Ethan Carter.

Reklama

Na tropie...

W The Vanishing of Ethan Carter wcielamy się w detektywa Paula Prospero, który sukcesy zawodowe zawdzięcza przede wszystkim swoim nadnaturalnym zdolnościom. Posiada szósty zmysł, który pozwala mu zaglądać w przeszłość i odtwarzać przebieg zdarzeń, głównie morderstw. Gra zaczyna się, kiedy detektyw wkracza do Red Creek Valley.

To zapuszczona mieścina, położona skądinąd w cudownym otoczeniu, z której do Paula pisał tytułowy Ethan, chłopiec, który prawdopodobnie został wraz z rodziną nawiedzony przez jakiś złowrogi byt. Niedawno słuch o nim zaginął, w związku z czym Prospero postanowił wyruszyć osobiście do Red Creek Valley i zbadać sprawę. Co go tutaj czeka?

Nie zamierzamy wam tego zdradzać, ale uwierzcie nam na słowo, że fabuła The Vanishing of Ethan Carter prezentuje naprawdę wysoki poziom.

Podobnie na wysokim poziomie jest klimat gry, który stanowi jedną z głównych zalet The Vanishing of Ethan Carter. Nie jest to horrore, jak mogło się wydawać, gdy oglądało się przedpremierowe materiały wideo, co wcale nie znaczy, że nie trzyma w napięciu. Zdecydowanie trzyma, znakomicie operując zarówno stroną wizualną, jak i dźwiękową.

Red Creek Valley jest posępne i tajemnicze, opowiedziane historie - straszne, a towarzyszące naszym poczynaniom odgłosy oraz muzyka stanowią wyśmienite tło. Według nas, autorom ścieżki dźwiękowej należy się premia. Nieźle wypada też dubbing - zarówno polski, jak i angielski.

Zaginięcie w pięknych okolicznościach przyrody

Obszar gry jest dość duży, a jego konstrukcja daje grającym sporo swobody. To od nas zależy, gdzie pójdziemy i w jakiej kolejności. The Vanishing of Ethan Carter nie prowadzi nas za rączkę. Po rozpoczęciu gry możemy zająć się od razu pierwszym śledztwem albo... pójść zwiedzać okolicę. Teren, po którym możemy się poruszać, jest duży, ale tylko jego część jest wartościowa.

Spory fragment terenu stanowią między innymi lasy, po których możemy spacerować, ale do niczego to nie prowadzi. Nie liczcie na to, że znajdziecie gdzieś tajemniczą jaskinię czy przedmiot o dziwnej historii. Red Creek Valley jest niestety dość puste.

Poza tym, niektóre lokacje sprawiają wrażenie, jakby powstały przy użyciu magicznej kombinacji "kopiuj-wklej". Tyczy się to przede wszystkim wnętrz budynków, które, swoją drogą... też są puste.

Widoki, od których włos jeży się na głowie

A czym się w ogóle zajmujemy w The Vanishing of Ethan Carter? Prowadzeniem śledztw dotyczących morderstw oraz dziwnych zdarzeń, które miały miejsce w Red Creek Valley w ostatnim czasie. Autorzy zaproponowali nieszablonowe podejście do rozgrywki. Przemierzając kolejne lokacje, czytamy listy czy notatki, a także przyglądamy się różnym poszlakom.

Po kliknięciu na danej rzeczy (czy zwłokach) na ekranie wyświetlają się hasła w stylu: "sznur... rozcięty... ślady krwi...". Na tej podstawie możemy próbować dochodzić do wniosków. Ponadto główny bohater może zaglądać do innych wymiarów, przyglądać się wydarzeniom, które miały miejsce w przeszłości, i w ten sposób odtwarzać ciąg przyczynowo-skutkowy. Ciekawe podejście do rozwiązywania zagadek.

Ogólnie gra nie jest ani skomplikowana, ani trudna. Owszem, z początku możemy nie wiedzieć za bardzo, co mamy robić, ale gdy już trafimy na właściwe tory, zaczynamy iść do przodu szybko i zdecydowanie, raczej bez przeszkód. Cały czas jest interesująco, cały czas jesteśmy ciekawi, jak historia się zakończy... a zakończy się szybciej niż byśmy chcieli.

The Vanishing of Ethan Carter to gra tyleż wciągająca i klimatyczna, co krótka. Nie sądzimy, aby jej ukończenie zajęło wam więcej niż cztery godziny. A jeśli jesteście niedzielnymi graczami, to nie więcej niż pięć.

Polak potrafi

Na koniec jeszcze o jednej z największych zalet The Vanishing of Ethan Carter. Chodzi o grafikę. Z nieskrywaną satysfakcją możemy napisać, że Polacy stworzyli jedną z najładniejszych gier, jakie do tej pory widzieliśmy. Oczywiście, wymaga ona nie lada sprzętu, aby móc ją uruchomić na najwyższych ustawieniach, ale uwierzcie nam, że naprawdę warto.

Red Creek Valley jest po prostu piękne - zaprojektowane z rozmachem, kolorowe (a jednocześnie klimatyczne), pełne szczegółów, a do tego wzbogacone o cudowną przyrodę, wodę przypominającą prawdziwą oraz malowniczy zachód słońca. W niektórych momentach trudno byłoby rozpoznać, czy to gra, czy film (nie animowany).

I nawet dla samej grafiki warto mieć The Vanishing of Ethan Carter. Ale oczywiście gra ma więcej do zaoferowania. Przede wszystkim - ciekawą fabułę, tajemnicę do odkrycia, świetny klimat, oryginalny pomysł na rozgrywkę... Jeśli lubicie przygodówki, to koniecznie powinniście się zainteresować najnowszym dziełem Adriana Chmielarza. Tym bardziej, że kosztuje niecałe 80 zł.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy