The Swindle - recenzja

Lubicie trudne gry? Takie naprawdę trudne? Jeśli tak, to koniecznie powinniście spróbować The Swindle!

Nie trzeba być anglistą, aby przetłumaczyć tytuł tej gry na język polski. O jaki dokładnie szwindel w tym przypadku chodzi? Otóż w produkcji studia Size Five Games przenosimy się do dziewiętnastowiecznego Londynu (przedstawionego w nieco alternatywny sposób) i wcielamy w złodzieja, który musi ukraść jak najwięcej w ciągu najbliższych stu dni, a przede wszystkim znaleźć wynalazek o nazwie Diabelski Bazyliszek, za pomocą którego po tym czasie Scotland Yard ma zamiar rozprawić się na dobre z grasującymi dookoła rabusiami. Jeśli jednak uważacie, że uda wam się to zrobić w wyznaczonym czasie... a raczej że w ogóle uda wam się to zrobić, to możecie być w dużym błędzie!

Reklama

The Swindle to połączenie zręcznościówki z grami typu rogue, przedstawione w dwuwymiarowej grafice. Gra polega na przemierzaniu kolejnych, generowanych proceduralnie lokacji, w których musimy przemykać niezauważeni przez strażników, hakować komputery, kraść kosztowności etc. Brzmi prosto i takie rzeczywiście jest, ale w tym przypadku "prosto" nawet w odrobinie nie znaczy "łatwo".

The Swindle nie zawiera żadnego wprowadzenia ani żadnych samouczków - wszystkiego musimy uczyć się sami. Spodziewajcie się więc, że wasze początki z tą grą będą szalenie trudne. A czy później będzie łatwiej? Na pewno gra się bardziej komfortowo i przyjemnie po tym, jak już się opanuje zasady, ale poziom trudności w The Swindle cały czas rośnie.

W grze poruszamy się pomiędzy różnymi dzielnicami Londynu. W każdej z nich czekają na nas odmienne przeszkody do pokonania. Czasem brakuje nam jakiegoś przedmiotu, innym razem trafimy na nowy typ przeciwnika (którego można wyeliminować tylko w jeden, określony sposób). Nieustannie musimy wykazywać się pomyślunkiem oraz cierpliwością. Bez tego nie mamy żadnych szans na powodzenie w The Swindle.

Czy wspomnieliśmy już, że sterowany przez nas bohater nie posiada żadnego pancerza i ginie od zaledwie jednego strzału? A o tym, że wystarczy jeden zły ruch, aby spowodować włączenie alarmu, co z kolei ściąga na miejsce policję? Jak widzicie, z The Swindle nie ma żartów. Przygotujcie się na ciągłe ginięcie i nawet nie myślcie, że którykolwiek poziom uda wam się przejść z marszu.

Za pieniądze zdobywane podczas włamań możemy kupować ulepszenia. Jest ich tutaj całkiem sporo i są naprawdę różnorodne (poza wspomnianym hakowaniem komputerów mamy tu także m.in. niewidzialność, teleportację czy umiejętność przejmowania kontroli nad robotami), ale żeby móc sobie na nie pozwolić, trzeba się solidnie napracować. Za ich sprawą rozgrywka jest przyjemniejsza i bardziej urozmaicona.

Choć The Swindle to gra niskobudżetowa i dwuwymiarowa, to jej oprawa audiowizualna nas oczarowała. Zarówno lokacje i postacie wyglądają bardzo ładnie. Projektanci zadbali o szczegóły i - przy współpracy z dźwiękowcami - stworzyli naprawdę niezły klimat. Muzyka doskonale podkreśla charakter rozgrywki i podkręca emocje, a dźwięki brzmią niezwykle realistycznie. Size Five Games spisało się w tej kwestii na medal.

The Swindle na pewno nie jest propozycją dla każdego. Jeśli jesteście przyzwyczajeni, że kolejne etapy w grach pokonujecie jednym tchem, bez chwili na zastanowienie i bez powtarzania co trudniejszych fragmentów (które tutaj stanowią... większość), to możecie być mocno poirytowani tym, co czeka was w produkcji Size Five Games. Jeżeli jednak lubicie prawdziwe wyzwania, to zdecydowanie powinniście spróbować, tym bardziej, że gra kosztuje na Steamie zaledwie 15 euro (a daje wiele godzin frajdy). Jesteśmy ciekawi, czy uda wam się ukraść Diabelskiego Bazyliszka!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama