The Surge 2 - recenzja

The Surge 2 /materiały prasowe

​Jeśli marzyło wam się takie Dark Souls, tylko że w klimatach science fiction, powinniście sięgnąć po The Surge 2. Grze do ideału trochę brakuje, ale mimo to warto się nią zainteresować.

The Surge z 2017 roku zdobył dość mieszane opinie, ale koncepcja studia Deck 13 spodobała się na tyle, że spora grupa graczy miała nadzieję na kontynuację. Autorzy postanowili spróbować raz jeszcze, wydając sequel, który czerpie garściami z "jedynki", ale jednocześnie proponuje kilka nowości, które... No właśnie, jak wypada The Surge 2 po przeprowadzonych zmianach? Czy to właśnie tego brakowało poprzedniej części? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w mojej recenzji!

Choć fabuła w Dark Souls (na którym twórcy The Surge od początku się wzorują) rzadko wychodzi na pierwszy plan, pełni ważną rolę. Eksploracja świata, poznawanie jego tajemnic, odkrywanie smaczków... Bez tego przebój studia From Software nie byłby sobą (i nie byłby pewnie tak głośnym przebojem). W The Surge 2 historia jest obecna, także nie gra pierwszych skrzypiec... ale nie jest też z pewnością tak ciekawa, jak w Soulsach czy Bloodborne'ie. Stanowi ciąg dalszy wydarzeń przedstawionych w "jedynce". Przenosi nas do Jericho, które niedawno zostało ewakuowane w wyniku tajemniczej, szybko rozprzestrzeniającej się choroby. Główny bohater - lub bohaterka (o płci, wieku czy wyglądzie możemy zadecydować na samym wstępie, bawiąc się kreatorem) - wybudza się ze śpiączki po wypadku lotniczym. Pierwszym celem, jaki przed sobą stawia, jest odszukanie dziewczynki, która towarzyszyła mu - lub jej - podczas podróży. I tak rozpoczyna się eksploracja wyniszczonego miasta, podczas której weźmiemy udział w wojnie między ludźmi i maszynami. Wojnie, której przebieg jest niezbyt ekscytujący, niezbyt oryginalny i niezbyt interesujący.

Reklama

Na szczęście rozgrywka wypada w The Surge 2 zdecydowanie lepiej. Jeśli graliście w "jedynkę", mechanika nie powinna was zaskoczyć. Została zbudowana na tych samych filarach - eksploracji, walce oraz ciągłym ulepszaniu naszej postaci (poprzez zbieranie coraz lepszej broni, elementów pancerza czy implantów), który wymaga od nas nie tylko pokonywania naszych wrogów, ale także zbierania złomu. Jednak szybko dostrzegamy, że w The Surge 2 wprowadzono kilka zmian, które czynią grę łatwiejszą niż "jedynka" (a już na pewno o wiele przystępniejszą niż Dark Souls). Czyżby ukłon w stronę bardziej casualowych graczy? Być może. Ale co to za nowinki?

Przede wszystkim przebudowano trochę samą walkę, czyniąc ją łatwiejszą. Dokonano tego poprzez zwiększenie szybkości wyprowadzanych ciosów oraz zadawanych przez nie obrażeń, a także poprzez wprowadzenie drona, którego możemy kontrolować i wykorzystywać na przykład do ostrzału wroga. Łatwiejsze niż do tej pory jest także zbieranie niezbędnych przedmiotów. W The Surge 2 możemy je kupować nawet od NPC-ów, więc problemy z dostępem do amunicji czy implantów występują znacznie rzadziej. Warto także wykonywać różnego rodzaju zadania poboczne, dzięki którym możemy sporo zarobić i tym samym przyspieszyć rozwój naszej postaci. Zmianą, która według mnie zwiększyła przyjemność czerpaną zarówno z eksploracji, jak i potyczek, jest wprowadzenie rozleglejszych i bardziej otwartych lokacji (przypomnijmy, że w "jedynce" przemierzaliśmy głównie ciasne korytarze).

The Surge 2 potrafi zapewnić sporo emocji i - pomimo, że łatwiejszy niż "jedynka" - stanowi wyzwanie. Jeśli choć trochę zaniedbamy rozwój postaci, napotykani przeciwnicy prędko pokażą nam nasze miejsce w szeregu. Jednak nieważne, czy wygrywamy, czy przegrywamy - starcia zawsze są widowiskowe i satysfakcjonujące, pomimo że przez większość czasu zwyczajnie przebijamy się przez zastępy wrogów. Przeszkadzał mi jedynie brak zapadających w pamięć starć z bossami. W takiej grze, jak ta, powinny stanowić jeden z głównych atutów.

The Surge 2 wygląda prześlicznie. Gra jest bardziej kolorowa i bez wątpienia także bardziej widowiskowa od swojej poprzedniczki. Niezależnie od tego, gdzie trafiamy - czy do dzielnicy portowej, czy do miejskiego ogrodu (lokacje są naprawdę różnorodne) - otoczenie cieszy oko wizją artystyczną i poziomem szczegółowości. Pochwalić muszę także projekty elementów interfejsu - są bardzo czytelne pomimo bardzo dużej liczby statystyk i opisów. Z kolei udźwiękowienie zasługuje na mocną czwórkę (w skali szkolnej). Pasuje do panującej w grze atmosfery, ale nie wyróżnia się niczym szczególnym.

The Surge 2 to "soulsike" dla miłośników futurystycznych klimatów, historii o wojnach ludzi z maszynami oraz nieco łatwiejszej (choć w dalszym ciągu wymagającej) rozgrywki. Gra wypada wyraźnie lepiej od "jedynki". Co prawda, ma swoje słabsze strony, ale są one w zdecydowanej mniejszości, gdy zestawić je z atutami. Polecam i z dużym zainteresowaniem będę wyczekiwał "trójki".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: The Surge 2
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama