Jesteśmy absolutnie za tym, aby stare, kultowe gry odświeżać. Jednak sprzeciwiamy się chodzeniu na skróty i wydawaniu ich w niezmienionej postaci (prawie każdy ponad dwudziestoletni tytuł dziś okaże się niegrywalny). A jak jest z The Settlers: History Collection?
Ubisoft z okazji 25-lecia The Settlers postanowił przedstawić graczom kolekcję, w której skład wchodzą wszystkie części tej serii, począwszy od wydanej w 1993 roku "jedynki", a skończywszy na mającej osiem lat "siódemki". Jak pewnie się domyślacie, nie zremasterowano gruntownie każdej z nich, bo byłby to olbrzymi projekt, który prawdopodobnie by się nie zwrócił. Każdą z odsłon przygotowano do działania na najnowszych Windowsach, a do tego przy okazji premiery kolekcji uruchomiono serwery, dzięki którym możliwa jest zabawa przez sieć.
Każda z gier doczekała się także dodatkowych funkcji, które powinien docenić każdy miłośnik serii. W The Settlers (czyli oryginale sprzed ponad 25 lat) odświeżono sterowanie i dodano możliwość zmiany szybkości. W The Settlers II: Veni, Vidi, Vici pojawiły się automatyczna save'y, obsługa 4K oraz obsługi wielu kontrolerów w trybie dzielonego ekranu. Podobne zmiany wprowadzono w The Settlers III i The Settlers IV, ale te odsłony dodatkowo doczekały się rozgrywki multiplayer za pośrednictwem usługi Uplay. Ostatnie trzy części - z racji tego, że zostały wydane stosunkowo niedawno (kolejno w 2005, 2007 i 2010 roku) i nie zdążyły się aż tak bardzo zestarzeć - nie zostały wzbogacone o nowe funkcje, nie licząc rozgrywki wieloosobowej za pośrednictwem Uplay.
Sprawdziliśmy każdą część i rzeczywiście nie mieliśmy problemów z uruchomieniem żadnej z nich. Szybko przypomnieliśmy sobie, że The Settlers była jedną z najbardziej wciągających serii gier w latach dziewięćdziesiątych. W mgnieniu oka znaleźliśmy się pod wpływem jej uroku i poświęciliśmy kilkanaście godzin na budowaniu osad, rozwijaniu gospodarki i podbijaniu nowych terytoriów (do czego niezbędne było umiejętne zarządzanie ekonomią, począwszy od wycinki drzew, a na produkcji broni skończywszy). A moglibyśmy tak jeszcze przez wiele, wiele wieczorów. The Settlers: History Collection to zabawa na setki godzin. Oczywiście każda część serii jest trochę inna, nie każda wyszła twórcom tak samo dobrze i nie każda przypadnie wam do gustu, ale nawet po odrzuceniu tych mniej lubianych rozgrywki wystarczy wam na dłuuugo.
Tak więc "Settlersi" nie zdążyli się zestarzeć w takim stopniu, jak można by się tego spodziewać po grach, które mają po kilkanaście albo nawet ponad dwadzieścia lat. Jednak pomimo tego oczekiwalibyśmy, że wydawca - przywracając do żywych taką klasykę - postara się trochę bardziej i zamiast delikatnego odświeżenia pokusi się o gruntowny remaster. Niekoniecznie wszystkich części, ale przynajmniej tych pierwszych, bo one tego ewidentnie potrzebują i na to zasługują. Owszem, można w nie grać i świetnie się bawić, ale chciałoby się je zobaczyć po generalnym remoncie grafiki i udźwiękowienia. Wtedy to by dopiero było!
Wygląda jednak na to, że gracze podzielają powyższą opinię i sprzedać The Settlers: History Collection nie dobiła do zakładanego przez Ubisoft poziomu. Efekt? Aktualnie całą kolekcję można kupić za połowę pierwotnej ceny, czyli za 80 złotych. To niezła propozycja, nawet biorąc pod uwagę to, że jest to tylko delikatnie odświeżona seria. Jednak nie musicie kupować jej w całości. Ubisoft sprzedaje także poszczególne części z osobna i one także są aktualnie przecenione o połowę (pierwsze części są po 10 zł, a najnowsza kosztuje 30 zł). Czy warto się nimi zainteresować? Jeśli tęsknicie za tą serią i łezka wam się kręci na myśl o jej pierwszych odsłonach, raczej tak. Ale równie dobrze możecie poczekać na najnowszy, ósmy część cyklu, który ma trafić do sklepów w tym roku.
Poniższa ocena nie jest zbyt wysoka, ale jest to tak naprawdę średnia uwzględniająca wysoką notę dla samej serii oraz mizerną opinię, jaką mamy na temat zakresu i wykonania remastera (Ubisoft mógł się postarać o wiele bardziej!).