The Medium (PS5) - recenzja
Bloober Team lubi się z Microsoftem, ale nie na tyle, by zapomnieć o Sony i użytkownikach PlayStation.
Po ośmiu miesiącach od premiery krakowianie przenieśli swoją najnowszą produkcję - The Medium - na PlayStation 5. Co więcej, ostatnie miesiące spędzili na dopracowaniu jej i wprowadzeniu funkcji, o których posiadacze Xboksów mogą póki co jedynie marzyć. To bez wątpienia najlepsza wersja tej gry. A jednocześnie prawie najlepszy tytuł w portfolio Bloobera. W moim prywatnym rankingu Observer wciąż jest na pierwszym miejscu, ale The Medium depcze mu po piętach.
Jeśli nie czytaliście do tej pory o najnowszej grze rodzimego dewelopera, wyspecjalizowanego w survival horrorach, warto przypomnieć, że The Medium to... survival horror z akcją osadzoną w dwóch światach. Jego bohaterka - Marianna - jest tytułowym medium. Potrafi funkcjonować jednocześnie w naszej rzeczywistości oraz w przestrzeni astralnej. W tej drugiej napotyka niespokojne dusze, którym pomaga przedostać się na drugą stronę. Historia rozpoczyna się w momencie, w którym kobieta otrzymuje tajemniczy telefon od niejakiego Tomasza. Zagadkowy mężczyzna prosi ją o jak najszybsze przybycie do położonego nieopodal Krakowa, niedziałającego już ośrodka wypoczynkowego Niwa (swoją drogą, inspirowanego słynnym krakowskim hotelem Cracovia).
The Medium koncentruje się na eksploracji, rozwiązywaniu zagadek oraz zgłębianiu fabuły tajemniczej niczym dalsze losy krakowskiej zieleni. Tym, co ją wyróżnia, są fragmenty, podczas których przemierzamy jednocześnie wspomniane dwa światy i musimy wykonywać naprzemiennie czynności w jednym i drugim, by pójść naprzód. Czasem musimy wyjść z ciała, aby przejść w inne miejsce pod postacią astralną, kiedy indziej musimy znaleźć coś w świecie rzeczywistym, aby odblokować drogę w przestrzeni duchowej... Pomysłów twórcy mieli sporo.
The Medium to jeden z niewielu współczesnych przedstawicieli gatunku, w którym kamera nie podąża zgodnie z naszą wolą, tylko jest ustawiona w ściśle określonych miejscach. Być może to niedzisiejsze rozwiązanie, ale pomaga w budowaniu klimatu. A atmosfera to bez wątpienia jeden z największych atutów tej gry. Prawdę pisząc, nie wyobrażam sobie, aby kolejną odsłonę Silent Hilla stworzył ktoś inny niż Bloober Team. Krakowianie opanowali sztukę tworzenia wyjątkowej, surrealistycznej, smutnej i miejscami przytłaczającej atmosfery jak mało kto.
Oczywiście duża - a w zasadzie główna - w tym zasługa osób odpowiedzialnych za oprawę audiowizualną. Graficy inspirowali się wyraźnie twórczością Zdzisława Beksińskiego, a muzykę napisał Arkadiusz Reikowski (znamy jego możliwości m.in. z Observera) i nie kto inny jak Akira Yamaoka (tak, kompozytor odpowiedzialny za udźwiękowienie w serii Silent Hill). Już w wersji na Xboksy Series X gra wyglądała i brzmiała świetnie, ale wersja na PlayStation 5 wypada pod tymi względami jeszcze lepiej.
Bloober Team grafikę nieznacznie, ale jednak ulepszył. Można to zauważyć, m.in. porównując oświetlenie czy włosy głównej bohaterki. Niestety w dalszym ciągu modele postaci są dość sztuczne - zarówno pod względem wyglądu, jak i animacji - ale za to otoczenie prezentuje się fenomenalnie. Ponadto gra działa płynnie, nawet przy prezentowaniu dwóch światów jednocześnie (oba są renderowane osobno - to jak dwie gry odpalone na jednej konsoli naraz!) i bardzo sporadycznie gubi klatki. Przy włączeniu ładuje się dość długo, ale za to później nie oglądamy już ani jednego loadingu. Z kolei głosy z funkcją dźwięku przestrzennego, opracowaną przez Sony, brzmią jeszcze lepiej niż dotychczas.
Autorzy wykorzystali też możliwości pada DualSense. Kontroler w niektórych momentach zaczyna wibrować, subtelnie podkreślając wagę sytuacji. Gdy zbliża się do nas stwór, podświetlenie zaczyna pulsować - tym bardziej, im bliżej nas jest przeciwnik. Gdy chcemy biec lub wyjść z ciała, spusty stawiają niewielki opór. Podczas wspomnień głos dobiega z wbudowanego głośnika. A kiedy przyglądamy się elementom otoczenia, możemy to robić nie tylko za pomocą gałki, ale także poprzez gesty. To wzorowe wykorzystanie padów PlayStation 5, które można by pokazywać innym twórcom w ramach instruktażu.
Jeśli mieliście chrapkę na The Medium, ale nie mogliście w niego zagrać, bo wasz pecet okazał się niewystarczający, a nie macie Xboksa Series X (albo chociaż S), premiera na PlayStation 5 to doskonała okazja do nadrobienia zaległości. Tym bardziej, że - jak już wspomniałem - to najlepsza wersja tej gry. Pozycja obowiązkowa dla miłośników horrorów, w szczególności Silent Hilla, oraz łowców smaczków dotyczących polskiej historii, których Bloober przygotował całe mnóstwo.
PS. Poniższa ocena dotyczy wyłącznie jakości konwersji na PlayStation 5. Notę grze wystawiliśmy w jej recenzji w wersji na Xboksa Series X.