The Blind Prophet - recenzja

The Blind Prophet /materiały prasowe

​Gracze, którzy sfinansowali produkcję The Blind Prophet za pośrednictwem portalu Kickstarter, mogą dopisać do swojego konta dobry uczynek. Pomogli powstać naprawdę przedniej grze!

Francuskie studio Ars Goetia nie prosiło o wiele. W ramach zbiórki rozpoczętej nieco ponad rok temu apelowało o wsparcie w kwocie 10 tysięcy euro. Gracze zebrali w sumie o trzy tysiące więcej, co pozwoliło twórcom na przygotowanie tłumaczeń na dodatkowe języki. Okazało się, że ta drobna kwota (czym jest 13 tysięcy w porównaniu do 2,5 miliarda, który wyłożyli do tej pory gracze na Star Citizen...) wystarczyła, by stworzyć przygodówkę, od której trudno się oderwać i po której ma się ochotę na więcej. The Blind Prophet to prawdziwa perełka w swoim gatunku...

Reklama

... a zarazem niepowtarzalna mieszanka, która urzekła mnie już kilka minut po uruchomieniu. Gra przenosi nas do mrocznego świata przyszłości, w którym dochodzi do istnego pomieszania z poplątaniem. Zacznijmy od tego, że jest to rzeczywistość, w której apostołowie Jezusa dbają o równowagę między dobrem i złem. Gracz wciela się w jednego z nich, Bartłomieja, i przybywa do nadmorskiego miasteczka Rotbork, w którym doszło do wzmożonej aktywności demonicznych sił. Po tym, jak pojawiamy się na miejscu, okazuje się, że to dopiero początek bardziej skomplikowanego i poważniejszego śledztwa. Wystarczy wspomnieć, że już wkrótce spotkamy takich dżentelmenów, jak Baal, Lewiatan czy Lucyfer.

Opowiedziana w The Blind Prophet historia wciąga od pierwszych chwil, a jednocześnie zaskakuje bardzo dosłownie pokazaną przemocą i brutalnością. Świat, do którego trafiamy, jest mroczny, brudny i pełen zła w najczystszej postaci. Gra czerpie garściami z konwencji gore (czasem krew leje się tutaj naprawdę gęsto), z horroru (choć raczej nie z jego nachalnych odmian) oraz z komiksu (naszym oczom często ukazują się statyczne, rysowane przerywniki z tekstami w dymkach). Z pewnością powinny się od niej trzymać z daleka młodociani, jak również osoby o słabszych nerwach.

A jak wypada The Blind Prophet pod względem gameplayowym? To bardzo udana przygodówka point & click w mocno tradycyjnym ujęciu. Większość czasu spędzamy na eksplorowaniu lokacji (w sumie czeka na nas kilkanaście ciekawie wymyślonych i zaprojektowanych lokacji), rozmowach z napotkanymi postaciami oraz rozwiązywaniu zróżnicowanych łamigłówek. Te ostatnie poziomem trudności nawiązują do klasyki gatunku - czasem trzeba naprawdę intensywnie pogłówkować, aby wpaść na właściwe rozwiązanie, które okazuje się na przykład ponadprzeciętnie abstrakcyjne. Od tego, jak będziecie sobie z nimi radzić, zależy oczywiście ostateczny czas potrzebny na przejście gry. Jednak możecie się spokojnie nastawiać na minimum pięć godzin spędzonych przed komputerem.

Za oprawę artystyczną The Blind Prophet można tylko chwalić - zarówno grafika i muzyka są niesamowicie klimatyczne - ale od strony technicznej gra prosi się o więcej uwagi. Autorzy popełnili kilka błędów, które czasem powodują jakieś niespodziewane sytuacje typu "jakaś opcja powinna być dostępna, a nie jest". Jest to goryczka, którą można przełknąć, ale która pozostawia pewien niesmak.

Mam jednak nadzieję, że talent pracowników Ars Goetia zostanie dostrzeżony i doceniony, bo jestem pewien, że jeśli to maleńkie francuskie studio otrzyma w przyszłości większy budżet, będzie w stanie tworzyć gry (przygodówki?) jeszcze obszerniejsze, jeszcze ciekawsze (choć nie chciałbym w tym momencie ujmować niczego The Blind Prophet!) i bardziej dopracowane. Jeśli zobaczycie jakąś zbiórkę prowadzoną przez ten zespół, koniecznie dajcie znać!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama