The Banner Saga 2 - recenzja

The Banner Saga była jedną z największych, pozytywnych niespodzianek ostatnich lat. A jak wypada na jej tle kontynuacja?

Nie zdarza się często, aby niezależne produkcje, finansowane przez samych graczy, okazywały się tak genialne. The Banner Saga prawdopodobnie nigdy by nie powstała, gdyby nie wsparcie finansowe uzyskane na Kickstarterze oraz pomoc ze strony Versus Evil (wydawca gier niezależnych). I nigdy nie porwałaby dziesiątek czy setek tysięcy graczy na dłuuugie wieczory. I nie doczekałaby się kontynuacji, która... okazała się równie znakomita, co pierwowzór! The Banner Saga 2 to kolejna magiczna przygoda, od której trudno się oderwać.

Na samym początku warto zaznaczyć, że The Banner Saga 2 jest bezpośrednią kontynuacją pierwszej części (rozpoczyna się po bitwie w Boersgardzie, na której to kończyła się poprzednia historia) i jest z nią fabularnie bardzo silno powiązana. A zatem jeśli nie graliście w "jedynkę", a chcielibyście wypróbować "dwójkę", to koniecznie nadróbcie wpierw zaległości. Tym bardziej, że historia w tej serii jest jednym z najważniejszych i jednocześnie najlepiej wykonanych elementów.

Reklama

No i tym bardziej, że w The Banner Saga 2 możemy zaimportować save'y z poprzedniczki, dzięki czemu gra wie, jakich wyborów do tej pory dokonywaliśmy, i uzależnia od tego to, jak potoczy się ciąg dalszy. Świetna sprawa. Jedyny minus - niestety duży - to brak polskiej wersji językowej, bez której spora część graczy nie będzie w stanie zrozumieć wszystkich fabularnych niuansów.

Rozgrywka w The Banner Saga 2 - podobnie jak w poprzedniczce - skupia się na dwóch elementach: zarządzaniu karawaną, którą cały czas przemy naprzód i przeżywamy przygodę, oraz toczeniu turowych potyczek. Podczas podróży co i rusz słuchamy dialogów, bierzemy udział w ciekawych sytuacjach, podejmujemy trudne (czasem nawet bardzo trudne) decyzje. A gdy trafimy na wroga, to wznosimy się na wyżyny taktycznego myślenia i staramy się jak najsprawniej wykorzystać umiejętności naszych bohaterów.

W "dwójce" pojawiły się nowe talenty, przeciwnicy stali się bardziej różnorodni, a nowe klasy postaci to zupełnie nowe możliwości na polu walki. Chcielibyśmy, aby w grze pojawiło się jeszcze więcej nowości (szczególnie poza starciami), ale te, które wprowadzono, i tak czynią sequel jeszcze bardziej zróżnicowanym i wciągającym od pierwowzoru.

The Banner Saga była jedną z najpiękniejszych, dwuwymiarowych grach, z jakimi mieliśmy do czynienia... a sequel jest od niej jeszcze ładniejszy! To świetnie narysowana i animowana baśń w nordyckich klimatach, na którą patrzy się z szeroko otwartymi oczami, starając się wyłapać jak najwięcej szczegółów. Kreska zastosowana przez projektantów jest znakomita, podobnie jak wykorzystana przez nich paleta kolorów.

Postacie prezentują się jak wyciągnięte z wysokobudżetowej bajki albo wiodącego komiksu, a niektóre krajobrazy zapierają dech w piersiach. Znakomitym zwieńczeniem grafiki jest ścieżka dźwiękowa, która w "dwójce" wypada równie doskonale, jak w "jedynce". Jest tak klimatyczna, że gracz po prostu wtapia się w przeżywaną przygodę, nie mogąc (nie chcąc) odejść od monitora nawet na chwilę.

Mieliśmy obawy, że The Banner Saga 2 nie zachwyci nas w takim stopniu, jak pierwowzór. Spodziewaliśmy się, że ta magia, którą oczarowała nas "jedynka", wyczerpie się i nie będzie w stanie wessać nas tak bardzo po raz drugi. Okazało się jednak, że nasz niepokój był kompletnie niepotrzebny. Studio Stoic jeszcze raz wykonało kawał znakomitej roboty i przy drugim podejściu oczarowało nas tak samo, jak poprzednio.

Znakomita, nieliniowa fabuła, fantastyczny klimat, taktyczne i różnorodne starcia, przepiękna grafika oraz taka sama ścieżka dźwiękowa - ta mieszanka zachwyci nawet najbardziej wymagających graczy. Szkoda tylko, że nikt nie zdecydował się na przetłumaczenie gry, przez co nawet osoby nieźle radzące sobie z angielskim nie będą w stanie zrozumieć jej w stu procentach. Scenariusz jest po prostu zbyt bogaty i zakręcony, a dialogi zbyt skomplikowane...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama