Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder's Revenge (recenzja) - najwięksi amatorzy pizzy powracają!

​Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder's Revenge to - dla pokolenia urodzonego w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych - cudowny powrót do lat dzieciństwa. A dla tych młodszych... po prostu nie lada frajda!

"Wojownicze Żółwie Ninja" to jedno z nieodzownych wspomnień osób, które wychowywały się w latach dziewięćdziesiątych. W towarzystwie "Motomyszy z Marsa" czy "Czarodziejki z Księżyca" serial o antropomorficznych gadach wypełniał ówczesne, dziecięce popołudnia. Jednocześnie oferował znacznie bardziej widowiskową - można powiedzieć, w amerykańskim stylu - rozrywkę niż emitowane wówczas "Reksio", "Bolek i Lolek" czy "Muminki". Jakże się ucieszyłem, gdy okazało się, że powstaje gra wideo, która czerpie garściami nie tylko z "Wojowniczych Żółwi Ninja", ale także z popularnych w latach dziewięćdziesiątych beat'em upów. A byłem już blisko ekstazy po tym, jak ją odpaliłem i okazało się, że to wprost wzorcowa bijatyka w stylu retro!

Reklama

Opowiedziana w Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder's Revenge historia skupia się standardowo na walce tytułowych gadów ze złowrogim Shredderem oraz jego poplecznikami. Po nostalgicznym wstępie w stylu lat dziewięćdziesiątych stajemy przed decyzją o formie rozgrywki. Arcade i Story Mode oferują podobny gameplay, ale ten pierwszy jest nieco bardziej wymagający (brak punktów zapisu i ograniczona liczba żyć), zaś w drugim otrzymujemy dodatkowo możliwość wyboru planszy z mapy Manhattanu.

To nie koniec wyborów. Czeka na nas oczywiście także decyzja, którym z bohaterów chcemy grać. Na starcie możemy wybierać spośród sześciu, a później odblokowujemy jeszcze jedną postać. W nasze ręce oddano nie tylko cztery żółwie - Leonardo, Donatella, Michaelangela i Raphaela - ale również mistrza Splintera oraz dziennikarkę April. Poszczególnymi wojownikami gra się raczej podobnie, ale każdy z nich ma odmienną siłę, szybkość czy zasięg wyprowadzanych ciosów. Z czasem awansujemy na kolejne poziomy doświadczenia, dzięki czemu wydłużamy pasek zdrowia czy otrzymujemy nowe ciosy specjalne.

Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder's Revenge wygląda na prostą reprezentantkę podgatunku beat'em up, ale twórcy naprawdę zaskoczyli złożonością systemu walki. Gra pozwala wyprowadzać zwykłe ciosy, atakować z powietrza, rzucać przeciwnikami, wykonywać uniki, a do tego wykorzystywać superataki, dostępne po naładowaniu paska energii. Są też ruch specjalne do wykonania w kooperacji. Tak, Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder's Revenge daje możliwość zabawy nawet w sześć osób naraz! Co prawda tylu chętnych do wspólnej zabawy nie znalazłem, ale we dwójkę grało mi się świetnie.

Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder's Revenge oferuje stosunkowo krótką, ale niesamowicie efektowną, dopracowaną i różnorodną rozgrywkę. Wszystkie szesnaście etapów (rozgrywających się m.in. na ulicach Nowego Jorku, w ogrodzie zoologicznym, w muzeum, w fabryce czy w siedzibie Kanału 6) ukończycie w nieco ponad dwie godziny. Ale podejrzewam - ba, jestem niemal pewien - że po tym nie będziecie mieli dość. I wrócicie do gry w drugim z trybów, inną postacią i/lub z chęcią odkrycia wszystkich sekretów (których twórcy poupychali w grze całkiem sporo).

Owszem, Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder's Revenge żeruje na sentymencie, ale zarazem oferuje świetną, dopracowaną i różnorodną rozgrywkę, która powinna przypaść do gustu każdemu, niezależnie od roku urodzenia. Dodałbym do niej jeszcze kilka dodatkowych trybów, aby wydłużyć łączny czas zabawy. Tym niemniej studio Tribute Games stworzyło grę wręcz obowiązkową dla miłośników "Wojowniczych Żółwi Ninja" oraz beat'em upów z lat dziewięćdziesiątych.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy