System Shock - recenzja. Kultowy klasyk powraca po blisko 30 latach

System Shock od dawna prosił się o remake i w końcu go otrzymał. Czy na takie wznowienie liczyliśmy?

Przebudzony w przerażającej rzeczywistości, w otoczeniu zmutowanych ludzi i bezwzględnych maszyn, z jednym tylko celem - pokonać sztuczną inteligencję Shodan, która wymknęła się spod kontroli i przejęła władzę nad stacją kosmiczną o nazwie Cytadela. Tak rozpoczyna się remake gry System Shock, nawiązując tym samym do oryginalnej wersji z 1994 roku.

Twórcy dokładnie odtworzyli przestrzeń Cytaledi, jednak usunęli z gry pewne specyficzne cechy, charakterystyczne dla oryginalnej wersji. W efekcie powstał produkt, który dla osób wzdychających do oryginału może wydawać się odrobinę zbyt złagodzony, ale z drugiej strony zdecydowanie bardziej dostępny dla nowych i mniej doświadczonych graczy graczy.

Reklama

Pod względem ogólnych założeń nic się nie zmieniło. Wciąż mamy do czynienia z połączeniem FPS-a z elementami RPG. Wciąż mierzymy się z koszmarną sztuczną inteligencją, pokonując kolejne przeszkody, odnajdując karty dostępu czy rozbijając kamery przeciwnika. Wciąż poruszamy się po stacji, starając się zgłębić jej tajemnice kawałek po kawałeczku.

Pierwszym elementem, który rzuca się w oczy po uruchomieniu nowej wersji System Shocka, są zmiany wizualne (niewielkie zaskoczenie, skoro mówimy o wznowieniu gry sprzed prawie trzech dekad, prawda?). Cytaleda wygląda teraz bardziej mrocznie, choć niektóre miejsca zachowały swój oryginalny charakter. Co prawda remake nie robi wrażenia, gdy zestawi się go ze współczesnymi produkcjami z najwyższej półki, ale gdy porówna się go do oryginału - już zdecydowanie tak.

Remake wprowadza również zmiany w warstwie dźwiękowej - zamiast hałaśliwej ścieżki dźwiękowej, słuchamy ambientowych dźwięków, tworzących niepokojący nastrój. Spacerując po Cytadeli, znajdujemy się w nieustannym napięciu, niepewni, czy to co słyszymy, to stukot maszyn, odgłosy przeciwników, czy może jeszcze coś innego.

Gra potrafi wzbudzić strach - nie tylko dzięki klimatowi, ale i dzięki mechanice walki. Zasoby są ograniczone, co zmusza do ostrożnego planowania każdego starcia. Nowy, dynamiczny system starć współgra z tą formułą, tworząc naprawdę ekscytującą rozgrywkę. Nowy System Shock nie stanowi takiego wyzwania, jak oryginał, ale i tak potrafi dać dużo satysfakcji.

Poruszając się po Cytadeli, odkrywamy kolejne tajemnice i odnajdujemy różne sposoby na pokonanie przeszkód. W grze mamy do czynienia z dość dużą swobodą działania, co z pewnością należy zaliczyć do listy licznych zalet System Shock. Muszę jednak nadmienić, że niektóre cele zostały niedostatecznie jasno opisane, co bywa frustrujące.

Ponownie odwiedzamy również cyberprzestrzeń - abstrakcyjne miejsca, w których walczymy z kolorowymi kształtami. Są to przyjemne chwile odpoczynku od głównego wątku, a jednocześnie coś, co pomogło twórcom zachować specyficzny klimat oryginału.

W remake'u System Shock czujemy powiew zarówno świeżości, jak i klasyki. Po wielu latach jednym z najbardziej fascynujących elementów jest "postać" Shodan. To niezwykle intrygujący przeciwnik, który nie bez powodu jest do dziś wymieniany jako jeden z najciekawiej pomyślanych oponentów w historii gier wideo.

Remake System Shock skupia się na kreowaniu atmosfery strachu. Audiologi, dźwięki, a przede wszystkim sama Shodan, której głos potrafi naprawdę przestraszyć - wszystko to tworzy mroczny klimat. Shodan potrafi zaskoczyć, zarówno pułapkami, jak i swoimi działaniami, które niejednokrotnie prowadzą do naszej przegranej.

Remake System Shock to gratka dla fanów oryginału, ale także dla nowych graczy. Twórcy podjęli ryzykowną decyzję, rezygnując z niektórych cech, które przyciągały graczy do oryginału, jednak dzięki temu stworzyli grę dostępną dla szerszej publiczności. Pomimo pewnych niedoskonałości, remake System Shock jest godny polecenia. Wiernie oddaje ducha oryginału, dodając do niego nową, mroczną otoczkę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: System Shock
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy