Syberia: The World Before - recenzja. Przygoda, jakiej dawno nie było

​Syberia w końcu odzyskała dawny blask. Po niezbyt udanej "trójca" otrzymaliśmy prawdziwie mistrzowską przygodówkę.

Benoît Sokal, belgijski rysownik, który stworzył grafiki do poprzednich części serii, zmarł z maju ubiegłego roku, ale w Syberia: The World Before maczał swoje palce. A raczej ołówek. Gdyby mógł zobaczyć, co - za sprawą studia Microids - wyszło z jego ostatniej pracy, byłby z siebie - i ze swoich współpracowników - dumny. Gra zachwyca niemal pod każdym względem i nie pozwala oderwać się od opowiadanej historii aż do napisów końcowych. Panie i panowie, mistrzostwo!

W Syberia: The World Before poznajemy ciąg dalszy historii znanej z poprzedniczek Kate Walker, ale gra pozwala nam także pokierować innymi postaciami. Opowiedziana historia toczy się parę lat po wydarzeniach przedstawionych w części trzeciej, ale przygotujcie się też na retrospekcje mające miejsce kilkadziesiąt lat wcześniej. Głównym celem bohaterki staje się w niej odszukanie informacji na temat Dany Roze, w którą także przychodzi nam się od czasu do czasu wcielić. O fabule nie chcę pisać więcej, by nie napisać zbyt wiele. Jednak możecie być pewni, że nie przestaniecie zastanawiać się, co będzie dalej, dopóki nie dotrzecie do samego końca. A ten to już prawdziwy majstersztyk.

Reklama

Syberia: The World Before to klasyczna przygodówka, w której skupiamy się na eksplorowaniu lokacji, szukaniu przedmiotów, czytaniu opisów, słuchaniu dialogów i rozwiązywaniu łamigłówek. Każdy z tych elementów wykonano na piątkę z plusem. Lokacje są pięknie zaprojektowane. Wszystkie teksty świetnie napisane, a dialogi żywe i autentyczne. Z kolei zagadki tak dobrze pomyślano, że mogłyby posłużyć za wzór dla wszystkich twórców przygodówek. Ale co ciekawe, także Microids zainspirowało się kimś innym i niewykluczone, że rodzimym Bloober Team. Co jakiś czas musimy rozwiązać łamigłówkę, kierując w tym samym czasie dwiema postaciami. Czy nie przypomina wam to rozwiązania znanego z The Medium?

Choć Syberia: The World Before nie jest grą przesadnie trudną, twórcy pomyśleli też o mniej doświadczonych "przygodówkowiczach". Wprowadzili tyle samouczków i tak obszerny system podpowiedzi, że nawet niedzielni gracze bez ukończy tę historię. A weterani gatunku mogą po prostu ze wskazówek twórców nie korzystać. Wyjście naprzeciw casualom to dobry pomysł. Możliwość zapoznania się z Syberia: The World Before powinien mieć absolutnie każdy, kto tylko ceni sobie dobre - ba, świetne! - opowieści. Problemem nie będzie także warstwa językowa. Gra ukazała się w zlokalizowanej wersji. Polskie są nie tylko teksty, ale też głosy. Swoją drogą, świetna robota.

Nie wybaczyłbym sobie, gdybym nie wspomniał także o udźwiękowieniu Syberia: The World Before. Wspomniałem o polskich głosach, które brzmią naprawdę dobrze. Jednak trzeba napomknąć też o całej reszcie. Odgłosy dobiegające z otoczenia oraz ścieżka dźwiękowa (która czasem wychodzi na pierwszy plan, a czasem wyłącza się całkowicie, abyśmy mogli chłonąć klimat danego miejsca) pozwalają przenieść się w inny świat. Poetycko odrealniony, melancholijny, piękny.

W Syberia: The World Before zanurzyłem się po uszy. Scenariusz, postacie, dialogi, lokacje i łamigłówki zachwycały mnie co i rusz. Jednak gra ma kilka pomniejszych minusów, o których wypada wspomnieć. Żałuję, że twórcy nie pozwolili swobodnie rozglądać się po tak pięknie zaprojektowanych miejscach. Wycięli też klasyczny ekwipunek, wprowadzając automatyczne rozwiązanie (czyżby ukłon w stronę konsol?). Czasem w warstwie graficznej coś zgrzytnie (na przykład nie doczyta się na czas).

Syberia: The World Before z nawiązką wynagradza nam wpadkę, którą Microids zaliczyło z częścią trzecią. Ciąg dalszy historii o Kate Walker (i nie tylko) zachwyca na każdym kroku. To była tak wspaniała przygoda, że chętnie odbyłbym ją jeszcze raz. Kto wie, może kiedyś? A na razie będę ją wspominał. Często i z łezką w oku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy