Super Meat Boy Forever - recenzja

Super Meat Boy Forever /materiały prasowe

Zasadniczo po Super Meat Boy Forever powinni sięgnąć wszyscy ci, których wciągnęła pierwsza odsłona, wydana w 2010 roku. Ale czy wszyscy będą zadowoleni?

Super Meat Boy zachwycił graczy oczekujących prostej - wręcz prymitywnej - w swoich założeniach rozgrywki oraz wysokiego poziomu trudności. Średnia ocen w portalu Metacritic sięgnęła 8.7/10 w przypadku wersji PC. Gra zdobyła tak dużą popularność, że z czasem przenoszono ją na kolejne platformy. Jako pierwsi zagrali w nią posiadacze pecetów i Xboksów 360. Później mogli się przy niej bawić także właściciele PlayStation 4, PlayStation Vity oraz - od niedawna, bo od 2018 roku - Switcha.

W tej zręcznościówce od studia Team Meat wcielaliśmy się w... kawałek mięsa, który wyruszył w celu uratowania wybranki swego serca (sic). Przeszło sto wymagających etapów wystarczyło na wiele wieczorów i dostarczyło dużo wrażeń. Nikomu nie przeszkadzała brzydka, dwuwymiarowa grafika - zabawa i tak była przednia. Taka też miała być w kontynuacji, zatytułowanej Super Meat Boy Forever. Zobaczmy, jak wyszło!

Reklama

Po zobaczeniu screenów z Super Meat Boy Forever mogliście odnieść wrażenie, że to dokładnie ta sama gra, co poprzednio. Nic bardziej mylnego. Owszem, wygląda bardzo podobnie (może NIECO ładniej), ale autorzy zdecydowali się na kilka zmian. Największa dotyczy sposobu poruszania się. Choć gameplayowo wciąż mamy do czynienia z platformówką, dokonano drastycznej zmiany w sterowaniu. Meat Boyem nie kierujemy w sposób bezpośredni, tylko obserwujemy, jak biegnie on naprzód sam, skupiając się tylko na wykonywaniu odpowiednich ruchów we właściwym czasie. Jak w grach typu auto-runner.

Sprowadza się to do tego, że podczas gry w Super Meat Boy Forever używamy tylko dwóch przycisków. Jeden służy do skakania i szarżowania, a drugi do kucania i wyprowadzania ataków. Nie możemy zmieniać kierunku biegu - nasz dzielny bohater w kolorze befsztyka nieustannie porusza się w prawo. To swego rodzaju utrudnienie, ale czy wywraca ono do góry nogami mechanikę znaną z poprzedniczki? No, nie aż tak.

Rozgrywka w dalszym ciągu koncentruje się na pokonywaniu przeszkód, odbijaniu od ścian, unikaniu pułapek czy rozprawianiu się ze stającymi nam na drodze przeciwnikami (wśród których pojawiają się co jakiś czas bossowie). Wszystko jest teraz prostsze z racji tego, że obsługa odbywa się przy użyciu dwóch przycisków (możecie posadzić przed komputerem nawet zupełnego casuala...), ale na pewno nie łatwiejsze (... który może się jednak zrazić, przegrywając raz za razem).

Jednocześnie trzeba przyznać, że twórcy zrobili jeszcze jeden ukłon w stronę mniej doświadczonych graczy. W poprzedniej odsłonie, gdy przegrywaliśmy, musieliśmy cofać się do początku etapu. Tym razem wprowadzono punkty kontrolne. Od razu uspokajam graczy oczekujących od Super Meat Boy Forever wyzwania - checkpointy nie sprawiają, że odczuwamy mniej satysfakcji z pokonywania kolejnych fragmentów.

Jednym z większych plusów Super Meat Boy Forever jest wprowadzenie mechanizmu generującego plansze, dzięki któremu do gry możemy podchodzić wielokrotnie, za każdym razem oczekując czegoś innego (być może właśnie do tego nawiązuje człon "forever" w nazwie?). Autorzy wprowadzili także dodatkowe aktywności, takie jak zbieranie opcjonalnych przedmiotów. Choć przejście nowej produkcji Team Meat zajmuje raptem kilka godzin, powyższe rozwiązania sprawiają, że może ona wystarczyć na znacznie dłużej.

Pomimo, że Super Meat Boy Forever wprowadza rewolucję w sposobie rozgrywki, powinien zadowolić zarówno nowych graczy (pod warunkiem, że ktoś lubi prymitywne, ale wymagające i  niezwykle satysfakcjonujące zręcznościówki), jak i tych, którzy byli zachwyceni pierwowzorem. Jeżeli jednak mechanizm automatycznego biegu i ograniczenie sterowania do dwóch przycisków nie podoba wam się w założeniach, istnieje ryzyko, że będziecie narzekać także po odpaleniu gry.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy