Space Hulk: Ascension Edition - recenzja

Każdy zasługuje na drugą szansę, ale nie każdy potrafi ją wykorzystać. Czy studio Full Control ApS wiedziało, jak to zrobić?

Full Control ApS to zespół, który w 2013 roku wydał na świat strategię taktyczną zatytułowaną Space Hulk, będącą adaptacją znanej gry planszowej z akcją osadzoną w uniwersum Warhammera 40k (klasyk z 1989 roku). Jednak wirtualna adaptacja nie zyskała dobrej sławy, zdobywając zarówno w prasie, jak i wśród graczy przeciętne oceny. Jednak autorzy postanowili spróbować jeszcze raz, wydając po ponad roku Space Hulk: Ascension Edition - rozszerzoną i upiększoną wersję swojej produkcji. Czy rzeczywiście jest lepsza od pierwszej próby?

Reklama

Na pewno nic się nie zmieniło w warstwie fabularnej, która została przez twórców zwyczajnie zaniedbana. Zrozumielibyśmy, gdyby była gra osadzona w bliżej nieznanym uniwersum, ale skoro mówimy o świecie Warhammera 40k, to tu aż prosiłoby się o scenariusz z prawdziwego zdarzenia. Autorzy ograniczyli się tylko i wyłącznie do krótkich wstępów do misji. To wszystko. Nie oczekujcie, że, grając w Space Hulk: Ascension Edition, dowiecie się czegoś ciekawego o uniwersum, że fabuła was wciągnie i będzie popychać dalej, przez kolejne misje.

Na szczęście same misje to już duża zaleta Space Hulk: Ascension Edition. Full Control ApS przygotowało kilka długich kampanii, w ramach których czekają na nas bardzo wymagające misje (w nowej wersji wprowadzono szereg nowych, co jeszcze wydłużyło czas zabawy). To nie jest propozycja dla niedzielnych graczy. Jeśli chcecie czerpać przyjemność z zabawy w Space Hulk: Ascension, musicie być cierpliwi.

Kosmiczni Marines, którymi kierujemy, są prawdziwymi wyjadaczami - silnymi i wyposażonymi w śmiercionośny sprzęt (w tym stormboltery czy miotacze ognia) - ale niestety bardzo powolnymi (na szczęście w końcu możemy "ich" przyspieszyć, korzystając z dodatkowego, szybszego tempa rozgrywki). Nie możecie więc nastawić się na bieganie po korytarzach i strzelanie na lewo i prawo. Nieco więcej uwagi musicie poświęcić taktyce. Musicie nauczyć się odpowiednio ustawiać, ubezpieczać i atakować. Warto nadmienić, że w nowej edycji pojawiły się także niedostępne wcześniej rodzaje prowadzenia ostrzału. Od teraz możemy oddawać mierzone strzały czy prowadzić ogień zaporowy.

W pierwszej wersji gry skupialiśmy się wyłącznie na taktyce, natomiast w Space Hulk: Ascension Edition pojawiła się jeszcze warstwa erpegowa. Nasi podopieczni w każdej misji zdobywają doświadczenie, które później możemy wykorzystać do rozwoju ich umiejętności. Oczywiście w przypadku tych Kosmicznych Marines, których uda nam się doprowadzić do końca planszy, co nie zawsze jest takie oczywiste. A jeśli któryś z nich zginie, to już na amen. Elementy RPG w Space Hulk: Ascension Edition nie wywracają rozgrywki do góry nogami, ale dobrze ją uzupełniają.

Full Control ApS poprawiło wyraźnie stronę wizualną Space Hulka, która w pierwszym wydaniu należała do największych minusów, a tutaj wyrosła na całkiem sporą zaletę. Jatkę w wąskich korytarzach ogląda się z przyjemnością (szczególnie wtedy, gdy do akcji wchodzą miotacze ognia), a oczy nie bolą, gdy dokona się znacznego przybliżenia, choć razi tak duża ilość zacienionych, czarnych obszarów. Często zajmują one większość ekranu. Nie za dobrze zaprojektowano także interfejs, który był bolączką już w pierwszym wydaniu. Autorzy nie wzięli sobie do serca uwag graczy w tej sprawie.

Space Hulk: Ascension Edition to bez wątpienia lepsza gra od swojego pierwowzoru (komputerowego, nie papierowego), ale jeszcze trochę jej brakuje do statusu bardzo dobrej. Przede wszystkim fabuły, lepszego interfejsu, przyjemniejszej oprawy. Niektórym w grze nie spodoba się też dość powolne tempo rozgrywki oraz wysoki poziom trudności, choć ten drugi akurat wielu uzna - wręcz przeciwnie - za dużą zaletę.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy