Snooker 19 - recenzja

Snooker 19 /materiały prasowe

​Miłośnicy bilarda od lat czekali na symulację tego sportu z prawdziwego zdarzenia. W końcu ją otrzymali, ale czy będą z niej zadowoleni? To już historia na osobny akapit...

Nie będę może wyjaśniał zasad snookera, bo zakładam, że grą zainteresują się wyłącznie ci, którzy mają za sobą niejedną bilardową transmisję na Eurosporcie. Przybliżę jednak kilka ciekawostek, o których mogą nie wiedzieć nawet amatorzy tego sportu. Czy wiecie na przykład, że snooker powstał na subkontynencie indyjskim? Ta odmiana bilarda powstała w 1875 roku, a nazwę dla niej wymyślił porucznik sir Neville Chamberlain. Pierwsza partia snookera została rozegrana w... kantynie oficerskiej w Dżabalpurze w Indiach. Na samym początku wykorzystywano jedynie czerwone bile, dopiero z czasem wprowadzono kolorowe. Co ciekawe, pierwotnie wykonywano je z kości słoniowej. Z czasem musiano jednak tego zaprzestać ze względu na zakaz handlu tym surowcem.

Reklama

No dobrze, ale wystarczy już tych ciekawostek. Przejdźmy do samej gry, która daje nam możliwość wzięcia udziału we wszystkich turniejach rankingowych, a także corocznych mistrzostw świata w Sheffield, w Wielkiej Brytanii. Głównym trybem w Snooker 19 jest kariera, w której uczestniczymy nie tylko w samych turniejach, ale wcześniej również w eliminacjach do nich. Szkoda jedynie, że nie możemy stworzyć naszego własnego zawodnika. Gra zmusza nas do wcielenia się w jednego z prawdziwych zawodników, wśród których znaleźli się m.in. Jimmy White, Neil Robertson, Ronnie O'Sullivan czy nasz rodak, Adam Stefanów. To oczywiście nie lada gratka dla miłośników snookera, ale i tak żałuję, że nie mogłem zrobić kariery, będąc samym sobą.

A jak wygląda sama rozgrywka? Jak twórcy poradzili sobie z odwzorowaniem praw fizyki, zachowania bil czy umiejętności zawodników kierowanych przez sztuczną inteligencję? Całkiem nieźle, muszę przyznać. Przekłada się to jednak na wysoki próg wejścia dla graczy, którzy nie mają większej praktyki w uderzaniu kolorowych kul przy użyciu drewnianego kija, w tym... mnie. Zanim opanowałem tę sztukę do tego stopnia, by móc toczyć pojedynki ze światowymi sławami snookera, potrzebowałem dobrych kilku godzin. W tym czasie nauczyłem się mniej więcej (z naciskiem na "mniej"), z jaką siłą trafiać białą bilę, jak ją podkręcać i jak pozycjonować przed kolejnymi uderzeniami. Jednak nawet wtedy potrafiłem nieźle oberwać od mojego wirtualnego rywala.

Co prawda, Snooker 19 oferuje wybór poziomu trudności, ale nawet na tym najniższym gra stanowi niemałe wyzwanie. Wydaje mi się, że autorzy powinni wprowadzić jakieś dodatkowe asysty dla osób, które dopiero zaczynają i potrzebują nieco więcej tolerancji dla braków w umiejętnościach. Dodatkowym - prawdopodobnie niezamierzonym - utrudnieniem okazuje się praca kamery, a dokładnie dostępny dla nas zakres jej ruchu. Na stół możemy spoglądać znad białej bili albo od góry. Chcąc przyjrzeć się sytuacji z innego kąta (od strony bili, którą chcemy trafić, czy ze zbliżeniem na którąś kieszeń)... cóż, możemy o tym zapomnieć. To chyba jedna z większych wad Snookera 19. Skoro to symulacja, powinniśmy być w niej stanie zrobić dokładnie to, co zawodnik snookera robi przy prawdziwym stole.

Snooker 19 na pierwszy rzut oka wygląda na wysokobudżetową produkcję. Czar pryska, gdy zaczynamy przyglądać się grafice. Nie mogę napisać złego słowa o sposobie, w jaki przedstawiono stół, kij i bile (czyli to, co w tej grze najważniejsze), ale już to, co dzieje się dookoła, woła o pomstę. Modele zawodników prezentują są płaskie, sztuczne i bez życia. To, co znajduje się za nimi, także zasługuje wyłącznie na napiętnowanie. Szkoda, mecze w takiej grze, jak ta, powinny wyglądać o wiele bardziej realistycznie. Tym bardziej, że autorzy mieli tak naprawdę niewiele do zrobienia. Przeciętnie wypadają także dźwięki dobywające się do naszych uszu z widowni. Nieco lepiej brzmi komentarz, który trochę się powtarza, ale jest przynajmniej profesjonalny i trafny.

Snooker 19 pomimo wszystkich swoich wad może zainteresować miłośników tego sportu. Szczególnie tych, którzy oddadzą się rozgrywce online, gdzie czeka na nich znacznie więcej emocji niż w pojedynkach ze sztuczną inteligencją. Jednak uważajcie, jeśli jesteście zupełnymi nowicjuszami - gra może się dla was okazać zwyczajnie zbyt trudna.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy