Relicta - recenzja

​Lubię od czasu do czasu oderwać się od strzelania i wywijania mieczem, by rozruszać szare komórki przy dobrze skonstruowanych zagadkach. Relicta była dla mnie miłą odskocznią.

Gra hiszpańskiego studia Mighty Poligon przenosi nas do przyszłości, a dokładnie do dwudziestego drugiego wieku. Według wizji twórców, ludzkość w tym okresie przemieszcza się już dość swobodnie po Układzie Słonecznym i powoli go kolonizuje. Na Księżycu powstała stacja badawcza Chandra, w której doszło do istotnego odkrycia. Badacze odnaleźli na miejscu tajemniczy materiał, który pozwala wpływać na grawitację. To tytułowa relicta, która - jeśli tylko wpadłaby w niepowołane ręce - mogłaby doprowadzić do katastrofy. Gracz wciela się w Angelicę Patel, członkinię ekipy badawczej, które oczekuje właśnie na przybycie swojej córki. O tym, co dzieje się dalej, nie zamierzam pisać, by nie popsuć nikomu zabawy.

Reklama

Wspomnę tylko, że fabuła Relicta nie jest ani rewolucyjna, ani rewelacyjna, ale skutecznie podtrzymuje zainteresowanie gracza. Jak na grę, która koncentruje się na rozwiązywaniu łamigłówek, wypada naprawdę interesująco. Podczas zabawy nie jesteśmy pewni, czy wiemy, co się wokół nas dzieje, poznajemy kilka ciekawych postaci o zróżnicowanych motywach, przeżywamy kilka zwrotów akcji... Jest naprawdę nieźle. Chcąc zanurzyć się głębiej w świecie gry, warto zainteresować się porozrzucanymi tu i ówdzie kartami pamięci, na których znajdujemy wiadomości czy rejestry rozmów.

No, ale i tak najważniejsza jest w Relicta sama rozgrywka. Jak pewnie się domyślacie, autorzy powiązali łamigłówki ze wspomnianą grawitacją. Po pierwsze - zmieniamy ładunki przedmiotów na dodatnie, ujemne lub neutralne, co powoduje, że się przyciągają, odpychają lub pozostają wobec siebie obojętne. Po drugie - modyfikujemy moc grawitacji, dzięki czemu możemy sprawić, że obiekty unoszą się. Po trzecie - jest jeszcze cały szereg paneli, przycisków czy dronów, które utrudniają nam życie. A celem jest ustawianie specjalnych sześcianów w wyznaczonych miejscach. Zadanie proste, ale absolutnie nie łatwe do wykonania.

Poziom trudności w Relicta może być dla wielu osób przeszkodą nie do pokonania. Co ciekawe, pierwsze chwile spędzone z grą wcale tego nie zwiastują. Przeciwnie, pierwsze zagadki - pomimo rosnącego stopnia skomplikowania - nie sprawiły mi ponadprzeciętnych trudności. Jednak na dalszych etapach autorzy zaczynają kombinować do tego stopnia, że niełatwo zorientować się, co do czego służy. Rozumiem, że Mighty Poligon chciało stworzyć grę wymagającą, ale wydaje mi się, że mogło się pokusić o wprowadzenie jakichś ułatwień, casualowego poziomu trudności (choć zdaję sobie sprawę, że byłoby to czasochłonne) czy chociaż większej liczby objaśnień.

No, ale być może zabrakło już na to budżetu. Tak jak zabrakło go na stworzenie urzekającej oprawy graficznej. Ta jest po prostu niezła i o ile wystarczy do zgrabnego przedstawienia naszego pola działania, o tyle nie zachęca zbytnio do eksploracji i podziwiania. Sporo elementów otoczenia często się powtarza, a ogólna estetyka jest według mnie zbytnio sterylna. Zresztą eksplorować w Relicta zbytnio się nie da, bo lokacje są niewielkie, a dookoła nas rozmieszczono sporo niewidzialnych ścian.

Relicta to całkiem udana gra logiczna, jednak przeznaczona raczej dla graczy doświadczonych w rozwiązywaniu łamigłówek. Ci mniej zaprawieni w bojach będą narzekać na wysoki poziom trudności, którego nijak nie da się obniżyć. No, ale nie każda gra musi być dla każdego, prawda?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy