Redfall - recenzja. Wampirza zabawa, która bawi zdecydowanie za krótko

​Redfall to strzelanka z wampirami w rolach głównych, która zapewniła mi kilka godzin dobrej zabawy... i to by było na tyle.

Redfall obfituje w emocjonujące potyczki z wampirami - bierzemy w nich udział albo samotnie, albo z kompanami w trybie kooperacji - ale nie potrafi się dostatecznie wyróżnić i zapewnić atrakcyjnej zawartości na dłuższy czas. Gra koncentruje się na walkach z krwiożerczymi istotami, które zagrażają urokliwemu miasteczku w Massachusetts. Niestety, jej bolączki sprawiły, że po paru godzinach spakowałem swoje rzeczy i opuściłem klimatyczną mieścinę.

Autorzy gry, Arkane Studios, słyną z niebanalnego podejścia do narracji, starannie opracowanych lokalizacji i nieszablonowej, dającej dużo swobody rozgrywki. Naprawdę, jestem wielkim adoratorem ich twórczości. Tym bardziej żałuję, że spora część z tego, z czego słynęły wcześniejsze dzieła Arkane, w Redfall boleśnie uproszczono. Gra posiada swoje tajemnice, ale nie są one na tyle intrygujące, aby dorównać tym, które zgłębialiśmy w Deathloop, Prey czy - przede wszystkim - w Dishonored.

Reklama

Redfall podzielono na dwie mniejsze otwarte mapy, które oferują ciekawe miejsca do zwiedzenia, kryjówki czy zadania poboczne. Niestety, podczas eksploracji spędzamy zbyt dużo czasu na poszukiwaniu kluczy do zablokowanych lokacji. To jednak mógłbym jeszcze twórcom wybaczyć.

Niewątpliwie mocną stroną Redfall jest system walki. Wampiry poruszają się szybko, wykazują się sprytem, zmuszają nas do walki wręcz etc. To właśnie starcia z nimi dostarczają najwięcej emocji. Satysfakcjonujący system strzelania sprawia, że każde starcie z wampirami jest ekscytujące. Niestety, do czasu, wszak kawałek dalej zaczynamy dostrzegać mankamenty gry.

Największym problemem Redfall jest jego powierzchowność, przez którą szybko zaczynamy się nudzić. Głębi brakuje chociażby w systemie rozwoju postaci czy w arsenale, którego używamy do walki z wampirami. Choć wybieramy jedną z czterech postaci o unikatowych zdolnościach, różnice pomiędzy nimi nie wpływają znacząco na rozgrywkę. Zdolności te nie dają zbyt dużej przewagi w starciach z przeciwnikami. Nie najlepiej wypadają też misje, które zbudowano na tyle szablonowo, że niedługo po rozpoczęciu zabawy przestałem się w nie angażować.

Wizualnie Redfall prezentuje się całkiem przyzwoicie. Grafika jest miła dla oka, a szczegółowość świata - zadowalająca. Dźwięk również nie pozostaje w tyle, z wyjątkiem nieco irytujących dialogów, które z czasem zaczynają się powtarzać. Warto dodać, że oprawa audiowizualna dobrze współgra z klimatem gry - szybko wczułem się w klimat świata gry.

Autorów można także pochwalić za optymalizację i dopracowaną techniczną warstwę gry. Co prawda podczas zabawy napotkałem na kilka drobnych problemów, ale były one na tyle mało istotne, że nie wpłynęły negatywnie na ogólne wrażenie.

Redfall ma w sobie coś, co przyciąga uwagę i sprawia, że chcemy poznać historię miasteczka oraz jego mieszkańców. Niemniej jednak Arkane nie wykorzystało w pełni jego potencjału. Ostatecznie opuszczałem Massachusetts z poczuciem niedosytu. Co prawda, gra dostarcza sporo zabawy podczas walki z wampirami, jednak jej powierzchowność, brak głębi, powtarzalność i niedostatecznie atrakcyjna zawartość sprawiają, że zabawa szybko zaczyna się nudzić.

Jeśli twórcy chcą zatrzymać uwagę graczy na dłużej, czeka ich sporo pracy. Niewykluczone, że w przyszłości Redfall - za sprawą dodatków i aktualizacji - wygrzebie się z cienia przeciętności. Jednak na razie tylko tam widzę dla niej miejsce.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Redfall
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy