Rainbow Six: Siege - pierwsze wrażenia

Czy nowy Rainbow Six ma predyspozycje ku temu, aby zostać nowym przebojem na rynku sieciowych shooterów?

Ubisoft ogłosił w ubiegłym roku powrót popularnej serii Rainbow Six, ale w dość nietypowej formie. Tym razem bowiem - w nowej grze, zatytułowanej Rainbow Six: Siege - weźmiemy udział w wojnie pomiędzy policjantami i bandytami, przede wszystkim w wydaniu sieciowym. Od 7 kwietnia było nam dane testować bardzo wczesną wersję nowej produkcji studia Ubisoft Montreal. Czy możemy coś na tej podstawie wywnioskować? Cóż, prawdę pisząc, niewiele. Każda ocena, którą byśmy wystawili tej grze na tym etapie, byłaby bardzo powierzchowna, niepełna i niesprawiedliwa. Jednak wiemy juć co nieco więcej. Co dokładnie?

Reklama

W alfie Rainbow Six: Siege mieliśmy możliwość przetestowania wyłącznie jednego trybu rozgrywki - dwie pięcioosobowe drużyny spotykają się na stosunkowo niewielkiej planszy (w sumie dwie dostępne we wczesnej wersji), a jedna z nich ma za zadanie uwolnić przetrzymywanego przez tę drugą zakładnika.

Potyczkę zaczynamy od wyboru jednego z pięciu typów postaci (różniących się między sobą wyposażeniem), nazwanych tutaj operatorami, oraz od głosowania na miejsce, w którym zaczniemy zabawę. Na starcie bandyci mogą także zabarykadować przejścia i przygotować się na wtargnięcie antyterrorystów, a ci drudzy mogą zbadać teren za pomocą dronów. Następnie przystępujemy do akcji...

... która w alfie prezentowała się dosyć średnio. Zamiast zabawy w odbijanie zakładników, mieliśmy do czynienia z typowym deathmatchem, w którym wszyscy gracze biegają - raczej bez ładu i składu - i starają się wyeliminować wszystkich przeciwników. To się opłaca najbardziej, ponieważ każdy uczestnik zabawy ma tylko jedno życie, więc wystarczy wyeliminować pięciu oponentów i jest po sprawie.

A skupiając się na strzelaniu, szybko zaczęło nam doskwierać niezbyt realistyczne działanie broni, jej dość anemiczne wystrzały oraz ciche odgłosy wystrzałów. Poza tym, różnice między poszczególnymi jej rodzajami były prawie niezauważalne. Znacznie lepiej funkcjonował system fizyczny. W Rainbow Six: Siege można w szerokim zakresie niszczyć otoczenie i ten element już w alfie funkcjonował całkiem nieźle. Cieszy możliwość rozwalania ścian czy podłóg.

Nie mamy co oceniać Rainbow Six: Siege od strony graficznej, gdyż autorzy nie pozwolili w alfie zmienić ustawień chociaż na średnie. Cały czas byliśmy zmuszeni do zabawie na niskiej konfiguracji. Nie ma też co wytykać błędów technicznych, skoro to bardzo wczesna wersja.

To pewne, że Rainbow Six: Siege w ciągu kilku miesięcy zmieni się nie do poznania. Pojawią się nowe tryby rozgrywki oraz rodzaje operatorów, broń oraz model strzelania zaczną działać tak jak powinny, grafika w końcu zacznie wyglądać wysokobudżetowo, wprowadzone zostanie wysokiej jakości udźwiękowienie, znikną rozliczne błędy... A póki co możemy napisać tylko tyle - pomimo błędów, braków i problemów, Rainbow Six: Siege bez wątpienia zapowiada się obiecująco. Dajmy tylko ludziom z Ubisoft Montreal trochę czasu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rainbow Six: Siege
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy