Prodigy Tactics - recenzja

Prodigy Tactics /materiały prasowe

​Prodigy Tactics to dowód na to, że projekty finansowane za pośrednictwem platform crowdfundingowych nie zawsze kończą szczęśliwie. Nawet te, które cieszą się szczodrością graczy.

W 2014 roku na Kickstarterze pojawił się ciekawy pomysł: "robimy grę strategiczno-taktyczną, w którą będziecie grali przy użyciu specjalnej, tekturowej planszy, kart oraz figurek reprezentujących bohaterów". Przynęta zadziałała - gracze zebrali dwa razy więcej środków niż potrzebowali twórcy. Niestety, sprawy nie potoczyły się tak, jak powinny, i ostatecznie projekt został porzucony. O jego przywrócenie zawalczyły dwie polskie firmy - Forever Entertainment i PlayWay - wydając grę w klasycznej postaci na Steamie. Co z tego wyszło?

W Prodigy Tactics przenosimy się do fantastycznego świata o nazwie Thasys. O tym, co to za uniwersum, a także o wydarzeniach, których jesteśmy świadkami, dowiadujemy się z opisów oraz dialogów prowadzonych przez bohaterów. Jednak - pisząc wprost - jest to mało interesujące. Fabuła w Prodigy Tactics równie dobrze mogłaby nie istnieć.

Reklama

Po świecie gry poruszamy się na pokładzie sterowca, którym przemieszczamy się z lokacji do lokacji. Wykonujemy przy tym zadania, które sprowadzają się do toczenia walk. W praktyce okazuje się, że jest to jedyna rzecz, którą możemy robić w Prodigy Tactics. Starcia rozgrywają się w turach, a plansza została podzielona na dwa prostokąty o wymiarach cztery pola na trzy. W każdej turze jeden z graczy atakuje, a drugi się broni. Pierwszy wybiera cel oraz metodę ataku, a drugi może się bronić albo podłożyć się, aby stworzyć sobie okazję do kontrataku.

Oczywiście do tego wszystkiego dochodzą umiejętności bohaterów, rozmaite zależności oraz mechanika dwóch sił (harmonii oraz dysonansu), ale pomimo tego starcia w Prodigy Tactics są dość powtarzalne. Ponadto nie wzbudzają większych emocji i po dwóch-trzech godzinach spędzonych z grą zaczynają nużyć. A skoro potyczki są jej jedynym istotnym elementem, trudno po tym czasie nie zacząć przysypiać.

Tym, za co należy pochwalić Prodigy Tactics, jest z pewnością oprawa graficzna. Nie jest to może szczyt technologicznego rozwoju, ale wszystkie plansze zostały atrakcyjnie zaprezentowane, a wszystkie modele postaci są szczegółowe i płynnie animowane. Złego słowa nie możemy także napisać o udźwiękowieniu.

Prodigy Tactics to gra, która może przypaść do gustu wyłącznie zagorzałym miłośnikom taktycznych "turówek". W szczególności tym, którzy nastawiają się na rozgrywkę sieciową, bo w tym aspekcie omawiany tytuł wykazuje chyba największy potencjał. Szkoda tylko, że produkcja nie miała okazji zadebiutować w swojej pierwotnej formie - z tekturową planszą, plastikowymi figurkami...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy