Problemów ciąg dalszy. Recenzja DLC Pokemon Scarlet and Violet: The Teal Mask

Żałoba fanów Pokemon trwa w najlepsze. Pierwszy dodatek The Teal Mask do Scarlet and Violet, najnowszej odsłony popularnej serii, dostarcza więcej tego samego - pustych lokacji i błędów.

Uczeń na wymianie

W dodatku The Teal Mask stajemy się studentem na wymianie. Po uruchomieniu podstawowej wersji Pokemon Scarlet lub Violet pojawia się misja, która wysyła nas na wyspę Kitakami. Czeka nas tam kilka generycznych i momentami wyjątkowo frustrujących postaci, krótki wątek fabularny oraz dziesiątki Pokemonów do złapania.

Ten ostatni element jest oczywiście najlepszym, co ma do zaoferowania The Teal Mask. Wchodzimy w nieznane, nie wiemy nic o nowym regionie i na każdym kroku spotykamy Pokemony, które aż proszą się o dodanie do naszej kolekcji. Pierwszych parę godziny spędzimy w rezultacie, zaglądając w każdy kąt Kitakami, wypełniając swój PC nowymi Pokemonami i eksperymentując z aktualną drużyną.

Reklama

Misje fabularne, chociaż proste i mało odkrywcze, skutecznie zachęcają nas do eksploracji nowej wyspy. Oprócz dwójki męczącego rodzeństwa, Carmine i Kierana, którzy regularnie wyzywają nas na pojedynki, będziemy musieli zwiedzić różne biomy i wybrać się na polowanie na Pokemony z kamerą. Kitakami jest dosyć rozległe, różnorodne i oferuje wiele rodzajów Pokemonów dla osób zainteresowanych poszerzeniem swojej kolekcji.

Ostatecznie nowa wyspa cierpi jednak na te same problemy, które doskwierają wciąż podstawowej wersji Scarlet and Violet. Większość lokacji jest brzydka, pusta i zapchana po prostu dziesiątkami pałętających się pod naszymi nogami Pokemonów. Podczas gdy misje skutecznie zachęcają do eksploracji i zaglądania w różne kąty Kitakami, jeszcze skuteczniej zniechęcają do tego liczne problemy techniczne.

Jeszcze więcej problemów

Czy The Teal Mask działa gorzej od premierowej wersji Scarlet and Violet? Nie, absolutnie. W listopadzie zeszłego roku nowa odsłona była niemalże niegrywalna. Pokemony zapadały się pod ziemię podczas walk, każdy skok na Miraidonie kończył się absurdalnym spadkiem klatek, a liczba błędów sprawiała, że większości graczom nie pozostało nic innego jak złapać się za głowę i poczekać na aktualizacje.

Patche faktycznie przyszły i naprawiły nawet część najbardziej problematycznych błędów Pokemon Scarlet and Violet. Większość z nich pozostała jednak w grze, co widać doskonale już w pierwszych minutach The Teal Mask. Gra dalej nie działa płynnie, spadki klatek pojawiają się przy każdym gwałtownym ruchu kamerą, główne miasto jest puste i bezbarwne, a podczas jazdy na Miraidonie pop-in potrafi zrzucać całej struktury tuż przed nasz nos.

Wszystko to sprawia, że gra w The Teal Mask jest zwyczajnie nieprzyjemna. Częstotliwość napotykania różnych wizualnych błędów oraz spadków klatek bardzo szybko rujnuje przyjemność z eksploracji nowej wyspy. Cały dodatek jest frustrującym doświadczeniem, które potęguje uczucia, jakie towarzyszyły premierowej wersji Scarlet and Violet. Nowa odsłona podejmuje miejscami spore ryzyko i oferuje grę pełną interesujących pomysłów, która mocno różni się od poprzedników. Wszystkie oryginalne rozwiązania przyćmione są jednak przez katastrofalne błędy techniczne.

Jeżeli jakimś cudem spędziliście dziesiątki godzin w Scarlet and Violet i potrafiliście przeboleć stan techniczny tej gry, The Teal Mask zapewni Wam jeszcze więcej rozrywki. Nowa lokacja, rozszerzony Pokedex i dodatkowe raidy to gratka dla osób, które lubią wsiąknąć w nowe Pokemony i nie wyłączyć ich, aż nie odblokują całej zawartości. Scarlet and Violet pozostaje jednak w żenującym stanie technicznym, przez ostatni rok deweloperzy nie zrobili wystarczająco, aby to naprawić i wydany właśnie dodatek zawodzi w dokładnie tym samym aspekcie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Pokemon Scarlet & Violet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy