Prey - recenzja

Prey /materiały prasowe

Żadnej grze nie życzymy takiej historii, jaka rozegrała się przy okazji sequela Prey z 2006 roku. Jednak każdej życzymy takiego finiszu.

Prey, który trafił do sklepów w 2006 roku, został bardzo ciepło przyjęty przez graczy i przez prasę (potwierdza to średnia ocen w portalu Metacritic - 83/100). Nic dziwnego, że zespół Human Head Studios zdecydował się stworzyć kontynuację. Jednak to, przez co musieli przejść jej twórcy, to było istne piekło. Najgorszym momentem w historii tego projektu było przejęcie praw własności do marki przez 3D Realms i Bethesda Softworks. Ostatecznie, w 2014 roku, został wyrzucony do kosza. Jednak sama marka nie przepadła. Bethesda zdecydowała się ją przywrócić, powierzając stworzenie nieco już zapomnianego sequela ludziom z Arkane Studios (BioShock 2, obie części Dishonored). Okazuje się, że nic lepszego nie mogło go spotkać.

Reklama

Prey opowiada historię niejakiego Morgana Yu. W chwili, gdy go poznajemy, znajduje się w ośrodku badawczym i przechodzi testy. Nic nie zwiastuje katastrofy, wszystko przebiega zgodnie z planem. Jednak po przejściu badań... budzimy się ponownie tego samego dnia i o tej samej godzinie. Otoczenie tym razem wygląda zupełnie inaczej. Morgan znajduje się na tajemniczej stacji kosmicznej o nazwie Talos. Nie ma pojęcia, w jaki sposób i dlaczego się na niej znalazł. Wie tylko tyle, że powinien się z niej jak najszybciej wydostać. Czas ruszać przed siebie, dysponując jedynie kluczem francuskim.

Już wkrótce dowiadujemy się nieco więcej o sytuacji, w której znalazł się Morgan, ale nie zamierzamy wam niczego zdradzać. Chcemy, abyście czerpali jak najwięcej przyjemności z poznawania historii przedstawionej w Prey. Historii niezwykle intrygującej, zaskakującej i świetnie poprowadzonej. Już dawno nie czerpaliśmy tyle przyjemności z eksploracji i zgłębiania poszczególnych wątków scenariusza. W produkcji Arkane Studios warto zwracać uwagę na szczegóły, sprawdzać wszystkie zakamarki, podnosić przedmioty... Gra odwdzięcza się za to mnóstwem smaczków. A, i jeszcze jedna ciekawostka - Morgan podczas zabawy nie wypowiada ani słowa.

Prey w dużej mierze opiera się na wspomnianej eksploracji. Talos jest pełen pomieszczeń do odwiedzenia i czynności do wykonania. Nie w każde miejsce miejsce możemy się jednak od razu dostać. Przeciwnie, na początku większość lokacji jest niedostępna. Wracamy do nich później, niejednokrotnie oglądając ten sam "krajobraz". Jednak ten backtracking - przywodzący na myśl serię Deus Ex czy Obcego: Izolację - wcale nam nie przeszkadzał.

Prey niejednokrotnie zmusza nas do myślenia. Jego autorzy przygotowali szereg łamigłówek. Co warte podkreślenia, nie wymuszają one na nas, abyśmy wpadli na jedno konkretne rozwiązanie. Gra wymusza na nas kreatywne podejście oraz spostrzegawczość. Warto wspomnieć, że Morgan posiada umiejętność zmieniania się w przedmioty, takie jak... kubek. To jedna ze zdolności rozmieszczonych na dwóch drzewkach - ludzkim oraz nadludzkim. Odblokowujemy je, zdobywając neuromody. W ten sposób możemy poprawiać nasze możliwości zarówno obronne, jak i ofensywne.

Co się tyczy ofensywy i starć, których także w Prey nie brakuje - jesteśmy odrobinę zawiedzeni. To chyba najsłabszy element produkcji Arkane Studios. Według nas zbyt dużo czasu poświęca się w niej na zbieraniu amunicji, dostępny w grze arsenał jest dość ubogi, a same strzelaniny są wyjątkowo przeciętne. Jeśli więc wydawało wam się, że Prey to strzelanka, w której będziecie toczyć emocjonujące potyczki, zapomnijcie o tym. W tej grze najwięcej przyjemności czerpie się z eksploracji, poznawania historii, odczuwania atmosfery czy przechodzenia kolejnych etapów przy użyciu pomysłowości.

Podobać powinna się także oprawa audiowizualna. Co prawda Prey nie należy do technologicznej ekstraklasy, ale projekty lokacji czy przeciwników potrafią ucieszyć oko. O punkt więcej otrzymałoby od nas natomiast udźwiękowienie, które perfekcyjnie podkreśla klimat gry. Gorzej jest z kolei od strony technicznej. Mowa o przydługich ekranach ładowania oraz o input lagu, na który narzekają osoby grające na konsolach. Z tym drugim problemem zmagała się już poprzednia produkcja Arkane Studios - Dishonored 2 - oraz wersja beta Prey. Jeżeli natomiast idzie o wydanie pecetowe, należy pochwalić perfekcyjną optymalizację gry. Każdemu deweloperowi życzymy takich efektów na tym polu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Prey
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy