Predator: Hunting Grounds – recenzja. Predatorze, spadaj na drzewo

Niektóre gry mają to szczęście, że po nieco (lub mocno) rozczarowującej premierze dostają drugie życie na nowej generacji konsol. Tak stało się z Predator: Hunting Grounds, które doczekało się next-genowej aktualizacji (na PlayStation 5 oraz Xbox Series X/S). Czy jednak nowe wydanie poprawia wrażenia z gry na tyle, by można było ją polecić?

Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się na miejscu. Predator? Jest. Kosmiczne technologie? Są. Dżungla i ciała nieznanych ofiar? Check. Szkoda tylko, że mimo tego imponującego zestawu studio Illfonic, które miało już doświadczenie w asymetrycznych multiplayerach (choćby z Friday the 13th), nie podołało zadaniu. Predator: Hunting Grounds to gra, która mogła być świetna, ale stała się kolejnym tytułem o zmarnowanym potencjale.

Pomysł na asymetryczną rozgrywkę - jeden gracz wciela się w Predatora, a reszta to oddział żołnierzy - brzmi świetnie. Problem w tym, że wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Z jednej strony mamy Predatora, który, oczywiście, jest największą atrakcją gry. Może poruszać się między drzewami niczym wiewiórka, stawać się niewidzialnym i z zaskoczenia eliminować swoich przeciwników. Jednak zabawa szybko się kończy, gdy zaczynamy zmagać się z powtarzalnością, topornym sterowaniem i problemami z balansem.

Reklama

Wraz z premierą gry na PlayStation 5 oraz Xbox Series X/S Predator: Hunting Grounds dostało nowe życie, przynajmniej pod względem technicznym (produkcja  korzysta z silnika Unreal Engine w wersji 4.27). Nowe wydanie oferuje rozdzielczość 4K i 60 klatek na sekundę, dzięki czemu dżungle wyglądają imponująco, a ruchy Predatora są płynniejsze. Poprawiono też oświetlenie, dodając w ten sposób realizmu bitwom w gęstych lasach, oraz modele postaci, które teraz wyglądają bardziej realistycznie. Mimo to niektóre elementy otoczenia, jak ziemia czy obiekty w tle, wciąż sprawiają wrażenie przestarzałych, a w momentach z dużą ilością efektów dymu zdarzają się spadki wydajności.

Ulepszenia next-genowe to także poprawa komunikacji głosowej dzięki technologii Vivox, która zapewnia krystalicznie czyste rozmowy między członkami drużyny. To ułatwia współpracę i planowanie strategii. Ponadto integracja systemu dźwiękowego Wwise wnosi do gry bogatsze pejzaże dźwiękowe - każdy krok, każdy ryk Predatora w oddali brzmi teraz tak, jakby zaraz mógł wyskoczyć zza krzaków i zakończyć naszą misję.

Sama mechanika gry Predatorem to coś, co mogłoby przyciągnąć graczy na dłużej. Jego ruchy są zwinne, a polowanie - przynajmniej na papierze - ma być strategiczne i wymagać sprytu. Niestety, w praktyce system poruszania się po drzewach, nazwany wdzięcznie predkour, potrafi zamienić kosmicznego zabójcę w nieskoordynowanego akrobatę. W jednej chwili unosisz się między gałęziami, by po chwili desperacko krążyć wokół jednego drzewa, jakby Predator miał problemy z orientacją w terenie. A to wszystko podczas gdy reszta graczy (żołnierzy) zdąży już zająć się czymś innym - na przykład beznamiętnym strzelaniem do NPC-ów. Przygotujcie się też na długie oczekiwanie w kolejce na możliwość gry Predatorem.

Jeśli myślicie, że granie jako członek oddziału może być ciekawsze, to niestety muszę was zmartwić. Większość czasu spędzisz na przechodzeniu między identycznymi obozami, strzelaniu do bezmyślnych przeciwników (których AI jest na poziomie mokrej szmaty) i wykonywaniu prostych, powtarzalnych misji, które prowadzą donikąd. Wszystko to na ledwie trzech mapach, które wyglądają niemal identycznie. Poziom rozgrywki? Nieopisanie nudny. Jedynym momentem, który budzi emocje, jest ten, gdy nagle zza krzaków wyskakuje Predator i jednym cięciem kończy naszą sesję. Żaden z dwóch dostępnych trybów - Polowanie i Starcie - nie zainteresował mnie na dłużej.

Nowa postać Predatora - Dziki Predator - z filmu "Prey" wnosi do zabawy nieco świeżości. Łowca ten posiada unikalne uzbrojenie, które wprowadza nowe opcje taktyczne i wymaga od drużyn nowych strategii. Dziki Predator ma również w pełni personalizowalną zbroję, pozwalającą w większym stopniu dostosować styl gry do upodobań. To ciekawe dodatki, ale niestety nie rozwiązują problemów, z którymi zmaga się Predator: Hunting Grounds. Nie rozwiązują ich też skrzynki polowe, czyli tutejsze lootboksy, które pozwalają nam odblokować nowe skórki dla broni czy czaszki, które Predator może nosić przy zbroi - to fajny dodatek, ale jedynie kosmetyczny. 

Zdecydowanie lepszy jest system rozwoju i personalizowania postaci, który pozwala nie tylko zmieniać wygląd, ale także zdobywać z czasem nowe umiejętności i dobierać je pod swój styl gry. Predatora możemy  wyposażyć w wabik dźwiękowy, wyrzutnię nadgarstkową, wykrywacz ruchu, maczugę, telewłócznię, ręczny miotacz plazmowy, wyrzutnię sieci czy pistolet plazmowy. Z kolei żołnierze mają do dyspozycji różne rodzaje granatów, różne typy broni białej, skaner drona, dodatkowe torby z amunicją czy karabin snajperski. Są też atuty, dzięki którym możemy zwiększyć wytrzymałość, szybkość, obrażenia czy tempo zdobywania punktów doświadczenia. Możliwości jest naprawdę sporo.

Podstawowy problem z Predator: Hunting Grounds to balans. Predator wydaje się zbyt potężny, a żołnierze - zbyt bezradni. Jasne, jest to w pewnym sensie zgodne z filmową mitologią, ale w grze multiplayer taka asymetria potrafi odebrać całą radość z rozgrywki. Często zdarza się, że mecze trwają zbyt krótko, bo Predator zbyt łatwo eliminuje całą drużynę. Z drugiej strony, gdy Predator trafi w ręce niedoświadczonego gracza, rozgrywka może zamienić się w żmudne polowanie na błąkającego się łowcę. W nowej wersji balans uległ nieco poprawie, a żołnierze stali się groźniejsi, choć Predator wciąż pozostaje dominującą siłą, jeśli dobrze opanujesz jego mechaniki.

Predator: Hunting Grounds to gra, która miała potencjał. Asymetryczny multiplayer, możliwość wcielenia się w jednego z najbardziej ikonicznych łowców w popkulturze, a do tego oprawa, która świetnie oddaje klimat filmów. Problem w tym, że to wszystko ginie pod warstwą źle zbalansowanej, powtarzalnej rozgrywki i fatalnej mechaniki. Wersja next-genowa poprawia część problemów technicznych, dodaje nowego Predatora i usprawnia komunikację w drużynie, ale nie jest w stanie zmienić tego, co w tej grze jest najbardziej rozczarowujące - brak złożonej, ciekawej i sensownej rozgrywki.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Predator: Hunting Grounds
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy