PES 2019 - recenzja

PES 2019 /materiały prasowe

​Zdaje się, że w tym roku Konami poczuło wyjątkowo mocno oddech EA Sports na plecach, bo kolejną odsłonę serii PES wydało znacznie wcześniej niż zwykle. Gra ukazała się aż o miesiąc przed nową FIFĄ.

Trudno powiedzieć, jaki skutek ekonomiczny przyniesie to przesunięcie, ale co do tego, że EA Sports nadepnęło ostatnio na odcisk Konami, nie ma żadnych wątpliwości. PES, który od zawsze cierpiał na brak licencji na większość ważnych rozgrywek oraz klubów, stracił w tym aspekcie jeden ze swoich ostatnich argumentów - licencjonowaną Ligę Mistrzów oraz Ligę Europy (obie będą teraz nieodłączną częścią FIFY). Można powiedzieć, że po tym transferze sprawa jeszcze bardziej się uprościła. Ci, dla których licencje odgrywają pierwszorzędną rolę, powinni poczekać jeszcze niecały miesiąc i kupić FIFĘ. Z kolei ci, którzy liczą przede wszystkim na wciągającą rozgrywkę (w innym stylu niż ta w FIFIE), zdecydowanie powinni się zainteresować PES-em 2019. To kawał dobrej symulacji piłkarskiej!

Reklama

Jednak, żeby sprawiedliwości stało się zadość, trzeba przyznać, że nowy PES - pomimo, że stracił Ligę Mistrzów i Ligę Europy - posiada więcej licencjonowanych rozgrywek niż poprzednia odsłona. Swoje mecze (i całe sezony) możemy rozgrywać w następujących ligach: włoska, francuska, portugalska, holenderska, belgijska, duńska, szkocka, szwajcarska, rosyjska, argentyńska, kolumbijska oraz chilijska. Jeśli zaś nie drażni nas brak licencji, możemy spróbować swoich sił także w rozgrywkach Premier League i Championship oraz La Liga. Ostała się także licencjonowana, azjatycka Champions League, choć akurat ona pewnie niewielu z was zainteresuje. Boli natomiast to, że w grze nie znalazł się żaden polski klub (wiemy, jesteśmy piłkarskim trzecim światem, ale pomimo tego choć jeden, honorowy reprezentant mógłby tu być). Nie ma także Bayernu Monachium, więc gole Lewandowskim możemy postrzelać co najwyżej, grając rodzimą reprezentacją. Jedyna nadzieja w modderach.

Jeśli idzie o rozgrywkę, to PES 2019 dość wyraźnie zmienił się względem ubiegłorocznej edycji. Po pierwsze - musicie się przyzwyczaić do zmienionego, szybszego tempa gry. Zarówno piłkarze, jak i futbolówka zdają się poruszać żwawiej niż dotychczas, co sprawia, że musimy być bardziej skoncentrowani, ale jednocześnie możemy czerpać znacznie więcej radości np. z grania z pierwszej piłki. Zawodnicy jeszcze bardziej ochoczo szukają dobrej pozycji i wychodzą do podania, zaś rywal reaguje na nasze poczynania znacznie inteligentniej. Jeśli będziemy cały czas atakować skrzydłami, zabezpieczy te strefy boiska. Jeżeli skupimy się na rozgrywaniu akcji środkiem, możemy się spodziewać, że ta część boiska szybko się zagęści.

W PES-ie 2019 dopracowano znany już z poprzedniej odsłony moduł Real Touch+, odpowiedzialny za przyjęcia piłki. Od teraz to, jak dobrze piłkarz "sklei" futbolówkę, zależy od jeszcze większej liczby czynników (nie tylko związanych z jej trajektorią lotu czy siłą zagrania, ale także np. z odległością od najbliższego rywala). Wydaje nam się, że strzały z dystansu stanowią w nowej odsłonie o wiele większe wyzwanie. Na pewno jest to poniekąd kwestia wprawy, ale mimo wszystko umieszczenie futbolówki w siatce z większej odległości zdaje się wymagać więcej precyzji i wyczucia. A skoro mowa o strzałach, to nie moglibyśmy pominąć ulepszonej gry bramkarzy. Z tym aspektem ostatnie odsłony PES-a radziły sobie mocno średnio. W tym roku golkiperzy nie zachowują się jeszcze idealnie i popełniają głupie błędy, ale jest ich znacznie mniej niż ostatnio.

Gra w PES-a 2019 daje naprawdę dużo radości. Każdy mecz wygląda tutaj zupełnie inaczej, schematyczność nie pojawia się nawet po rozegraniu kilkudziesięciu spotkań. Czucie piłki jest fantastyczne, akcje toczą się szybko i płynnie, a sposób poruszania się piłkarzy sprawia, że prawie na każdym kroku mamy okazję zagrać kreatywnie. Strzelane bramki są bardzo różnorodne - czasem wpadają typowe "farfocle", a niekiedy aż przecieramy oczy ze zdumienia, oglądając potwórki bomby wpadającej w samo okienko. Ciekawą nowością są także Magic Moments, czyli zestaw 39 dodatkowych umiejętności, jakimi obdarzono poszczególnych piłkarzy. Za ich sprawą np. bramkarz może być specjalistą od bronienia karnych, rozgrywający może wykonywać perfekcyjne "no look passy", a napastnik świetnie wykonywać strzały podcinką.

Japończycy wprowadzili także kilka zmian w dostępnych trybach rozgrywki. W największym stopniu zmodyfikowano myClub, czyli tutejszy odpowiednik FIFA Ultimate Team, ale to i owo zmieniono czy dodano także w Master League (kariera menadżera) oraz w Become a Legend (kariera piłkarza). Jednak w każdym przypadku mowa o ewolucji, nie rewolucji.

PES 2019 wygląda lepiej niż ubiegłoroczna odsłona, ale w dalszym ciągu trudno pomylić go (nawet z daleka) z transmisją telewizyjną. Murawa wygląda jak prawdziwa, a twarze piłkarzy odwzorowano z niezwykłym pietyzmem, ale całość sprawia wrażenie zbyt cukierkowe, sterylne. Screeny prezentują się świetnie, ale w ruchu już nie wszystko wygląda dobrze - czasem łączenia animacji są zbyt sztuczne, a mimika na powtórkach wygląda, jakby zaczerpnięto ją z kreskówki. Pod tym względem PES-owi w dalszym ciągu sporo brakuje do FIFY.

O PES-ie 2019 możemy napisać to samo, co pisaliśmy o poprzednich odsłonach. Nowa odsłona serii jest mocna w aspektach, w których była mocna (przede wszystkim chodzi o samą rozgrywkę), i przeciętna w aspektach, w których była przeciętna (licencje, grafika). Jeśli te drugie wam nie przeszkadzają, powinniście czerpać z tej gry ogrom satysfakcji.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama