Patapon (PS4) - recenzja

Patapon /materiały prasowe

Nie mamy nic przeciwko remasterom. Przeciwnie, podpisujemy się obiema rękami pod wznowieniami największych przebojów...

... niemniej oczekujemy od ich twórców solidnego, uczciwego podejścia. Przykłady? Call of Duty: Modern Warfare Remastered, Crash Bandicoot N.Sane Trilogy, Grand Theft Auto V, The Last of Us Remastered, Halo: The Master Chief Collection. Te remastery (i nie tylko) nas zachwyciły. Żałujemy natomiast zmarnowanego potencjału takich wznowień, jak Silent Hill, Ultra Street Fighter IV, PaRappa the Rapper czy... właśnie Patapon. Co tym razem nie zagrało?

Patapon to seria, z którą pewnie do tej pory się nie zetknęliście, jeśli nie posiadaliście nigdy konsolki PlayStation Portable. To cykl gier muzycznych, przeznaczony właśnie na tę platformę, który jednakowoż Sony postanowiło wskrzesić i zaserwować właścicielom PlayStation 4. Zamysł jak najbardziej słuszny, bo przy każdej z odsłon Patapon można się było przednio bawić przez wiele godzin. Mieliśmy nadzieję, że tak też będzie i tym razem.

Reklama

W Patapon poznajemy historię plemienia tytułowych Pataponów. Niegdyś potężnego, a obecnie mierzącego się z licznymi problemami po tym, jak opuściło je ich bóstwo, Wszechmocny. W grze wcielamy się właśnie w owo bóstwo, które powraca, aby przywrócić chwałę pociesznym stworzeniom. Jego głównym celem będzie doprowadzenie ich do tajemniczego artefaktu z przepowiedni. Historia z czasem rozwija się w bardzo ciekawy sposób.

Niezwykle interesujący okazał się także pomysł na rozgrywkę w Patapon. To gra rytmiczna, w której robimy użytek z czterech bębnów. Za ich pomocą wydobywamy określony rytm i w ten sposób wydajemy polecenia podległym nam Pataponom. Jeśli uda nam się go podtrzymać wystarczająco długo, podopieczni wejdą w trans, w którym będą silniejsi i zdolni do wywoływania cudów. Podczas zabawy zbieramy też surowce, dzięki którym zdobywamy nowe jednostki oraz ekwipunek dla nich. Tak proste, a tak genialne.

Autorzy nic nie zmienili w formule rozgrywki, która zachwycała przed laty, i ta formuła sprawdza się także dzisiaj. Co więc sprawia, że w Patapon na PlayStation 4 trudno grać? Dwa słowa - input lag. To niedopuszczalne, że twórcy nie zadbali o to, aby w grze, w której tempo wciskania przycisków i zachowanie odpowiedniego rytmu mają kluczowe znaczenie, reakcje były perfekcyjne. Opóźnienia są tak duże, że niektóre etapy są prawie niemożliwe do przejścia. Aby przejść całą grę z takim input lagiem, jaki zaserwowali twórcy remastera, prawdopodobnie trzeba by być robotem. Albo Wszechmocnym.

Input lag to główny problem dotyczący Patapon na PlayStation 4, ale nie jedyny. Boli także to, że autorzy nie postarali się o jakiekolwiek nowości czy dodatkowe treści. Ba, nie mieli nawet na tyle chęci (czy dobrej woli), aby przeskalować cutscenki. Te zachowano w oryginalnej postaci. Przerywniki z handhelda wyświetlone na współczesnej, dużej konsoli, na 50-calowym telewizorze - wyobrażacie sobie to?

Patapon się nie zestarzał. To wciąż bardzo dobrze pomyślana, ciekawa gra. Dlatego bardzo żałujemy, że osoby odpowiedzialne za remaster nie zadbały o to, aby dało się w niego w ogóle sensownie grać. Niewykluczone, że z czasem doczeka się on łatki, która sprawi, że stanie się grywalny. Jeśli do tego dojdzie, poniższa ocena automatycznie urośnie co najmniej o cztery oczka. Na tę chwilę nie może być ona jednak inna.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy