Outer Wilds - recenzja

Outer Wilds /materiały prasowe

​Outer Wilds to bez wątpienia jedna z najciekawszych premier ostatnich miesięcy. Jeśli jeszcze nie poznaliście jej bliżej, koniecznie nadróbcie zaległości (przynajmniej w teorii). Możecie je zacząć od lektury naszej recenzji.

Zanim o samej grze, kilka słów o tym, dzięki czemu powstała. Było to możliwe za sprawą platformy crowdfundingowej o nazwie... Fig. To prawdopodobnie pierwszy większy projekt, który pozyskał środki za jej pośrednictwem. Nie była to jakaś zawrotna kwota, bo raptem 126,5 tysiąca dolarów, ale i tak o półtora tysiąca więcej niż potrzebowali twórcy. Tak czy inaczej, pieniądze te wystarczyły do opracowania niezwykle interesującej gry.

W Outer Wilds wcielamy się w początkującego astronautę, który bierze udział w programie kosmicznym, dzięki czemu ma okazję zwiedzać inne planety i badać kryjące się na nich tajemnice. Nie ma na to jednak zbyt wiele czasu, bo już po 22 minutach od rozpoczęcia gry dojdzie do wybuchu słońca, który zakończy życie wszystkich istot w okolicy.

Reklama

Zapytacie: "jak to, cała rozgrywka trwa tylko 22 minuty?!". Spokojnie, po śmierci rozpoczynamy ją ponownie i ponownie, za każdym razem w tym samym miejscu. W Outer Wilds jesteśmy uwięzieni w pętli czasowej, która trwa wspomniane 22 minuty, ale ukończenie całej gry (czyli odkrycie wszystkich tajemnic na wszystkich dostępnych planetach) może zająć nawet kilkanaście godzin. To bez wątpienia ciekawe podejście, które ma jeszcze jedną, dodatkową zaletę - do Outer Wilds można śmiało podchodzić nawet, jeśli mamy tylko półgodzinną przerwę między obowiązkami, a chcemy się trochę rozerwać.

W przypadku graczy tkwiących w takim schemacie podział całej gry na krótkie sesje okaże się strzałem w dziesiątkę. Jednak nie tylko oni go docenią. To podejście sprawia również, że Outer Wilds jest bardziej dynamiczne i ciekawsze niż na przykład No Man's Sky (którego twórcy oferują znacznie więcej zawartości, ale do dziś nie potrafią rozprawić się z dopadającą gracza podczas zabawy nudą).

Cieszy swoboda, jaką otrzymujemy od samego początku. Przygodę rozpoczynamy... przy ognisku, piekąc nad nim pianki, ale chwilę później wyruszamy w kosmos i możemy ruszyć, gdzie tylko chcemy. Co prawda gra sugeruje nam, na którą planetę powinniśmy się udać, aby odnaleźć innego astronautę, ale nie musimy tego robić. Tak naprawdę już przy pierwszym podejściu możemy wyruszyć na sam koniec przygody, choć oczywiście szansa, że tam trafimy, nie wiedząc, gdzie on się znajduje, jest maleńka.

A skoro o wielkościach mowa, to muszę przyznać, że układ słoneczny w Outer Wilds mógłby być trochę większy. Gra i tak jest całkiem długa (spokojnie możesz liczyć na wspomniane kilkanaście godzin), ale sześć planet do zbadania wraz z ich księżycami to trochę za mało. Pochwalić natomiast trzeba ich różnorodność. W jednym miejscu trafiamy na planetę pokrytą wyspami porywanymi cały czas przez ogromne tornada, a gdzie indziej na parę planet, które tworzą swego rodzaju klepsydrę (piasek z jednej jest nieustannie przesypywany na drugą). Nie będę jednak zdradzał, jakie tajemnice przed wami kryją, aby nie psuć wam zabawy z eksploracji. A eksploracja to najlepsze, co Outer Wilds ma do zaoferowania (tak naprawdę ma do zaoferowania niewiele ponad to).

Warto jeszcze wspomnieć, że z kolejnymi minutami układ słoneczny, po którym się poruszamy, zmienia się, co jest oczywiście skutkiem zmian na słońcu. Gigant staje się coraz bardziej czerwony, przypominając nam cały czas o tym, że mamy coraz mniej czasu, a jednocześnie wywierając wpływ na otaczające go ciała niebieskie. Nie towarzyszą temu spektakularne efekty graficzne, bo Outer Wilds to pod względem technicznym gra dość prosta, ale trzeba oddać, że każda z planet ma swój urok, a także unikatowy wygląd i klimat.

Planety w Outer Wilds są niewielkich rozmiarów, podobnie jak przestrzeń pomiędzy nimi. Tak więc podróżowanie od jednej do drugiej nie zajmuje dużo czasu, nie doświadczycie w jego trakcie także żadnych ekranów ładowania. Wszystko, co odkryjemy podczas eksploracji, zapisuje się w komputerze znajdującym się na pokładzie naszego statku kosmicznego, tak więc żaden istotny szczegół nie powinien nam umknąć.

Co się tyczy sprzętu, to podczas naszej międzyplanetarnej przygody możemy wykorzystać robota, który pomaga nam w eksploracji, skaner audio oraz uniwersalny translator, pozwalający tłumaczyć z obcych języków na nasz.

W grze jest także szereg zagadek do rozwiązania, które wymagają od nas bycia w określonym miejscu o określonej porze, co sprawia, że czasem trudno się wstrzelić. To irytujące rozwiązanie, które według mnie lepiej byłoby z gry wyciąć.

Jednak pomimo swoich wad - jak niewielka liczba planet, mocno przeciętna (od strony technicznej) grafika czy wspomniane, irytujące łamigłówki - Outer Wilds to niezwykle interesująca pozycja, którą mogę z czystym sumieniem polecić graczom lubującym się w eksploracji i odkrywaniu tajemnic. Szczególnie tym, którzy od zawsze marzyli o tym, by polecieć w kosmos.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama