Nintendogs + Cats: Golden Retriever & New Friends
Chcesz mieć psa, ale niezbyt widzi Ci się wychodzenie z nim codziennie na spacer? Jest na to rada. Kup 3DS-a wraz z recenzowaną grą.
Koszt takiego przedsięwzięcia jest taki sam jak kupienie prawdziwego Golden Retrievera, a przynajmniej w jego wirtualnej wersji nie musisz wydać kolejnej kasy aby go nakarmić. Nintendogs + Cats jest grą w której naszym głównym zadaniem jest opieka nad zwierzaczkiem. Całość można porównać do popularnej kilkanaście lat temu zabawki tamagotchi. Po raz pierwszy gry z tej serii pojawiły się w 2005 roku na DS-a i już wtedy okazały się wielkim sukcesem. Nic więc dziwnego, że Nintendo postanowiło pójść za ciosem i wydać także kolejną wersję tej gry, ale tym razem na swojej nowej, przenośnej konsolce. Tak samo jak w pierwowzorze na rynku dostępne są trzy wersje Nintendogs. Różnią się one przede wszystkim rasami piesków i kotków, którymi możemy się opiekować.
Na początku rozgrywki trafiamy do hodowli psów, gdzie możemy sobie wybrać jednego szczeniaczka. Oczarować nas mogą między innymi: tytułowy Golden Retriever, Beagle, Shiba, Pug, czy chociażby Pinsher. Wszystkie psiaki wdzięczą się i błagalnym wzrokiem starają o nasze względy. Muszę przyznać, że sam miałem niemały dylemat, w końcu wszystkie one są takie słodkie!
Wybierając zwierzaka możemy też zdecydować się na jego konkretny kolor, a także płeć. Każda rasa ma także inną cenę. Jest to o tyle istotne, że do dyspozycji na początku mamy 2000 funtów, więc warto też się zastanowić, czy nie lepiej kupić tańszego psiaka i tym samym zaoszczędzić trochę pieniędzy na zabawki i jedzenie dla niego.
Nintendogs samo w sobie byłoby nudne, gdyby nie kilka opcji, które skłaniają do ciągłego dbania o naszego milusińskiego. Po pierwsze możemy uczestniczyć w różnych zawodach, gdzie na przykład rzucamy psu dysk. Im dalej rzucimy, a psiakowi uda się go złapać w powietrzu, tym więcej punktów otrzymujemy. Zazwyczaj rywalizuje się wtedy z trzema psami i w zależności od miejsca na podium, zdobywamy określoną ilość pieniędzy. Dalej mamy też zawody w bieganiu za przynętą, czy takie w których wykorzystujemy AR Cards. Jednak, aby uczestniczyć w tych ostatnich, musimy wcześniej nauczyć psa kilku sztuczek, o czym za chwilę.
Wszystkie zawody zostały podzielone na pięć różnych poziomów, zaczynamy od Junior, a kończymy na Nintendogs Cup. Warto jednak zaznaczyć, że nasz pupil może w ciągu jednego dnia - takiego prawdziwego - tylko dwa razy uczestniczyć w danym rodzaju zawodów. Potem jest już zmęczony i dopiero nazajutrz może stanąć znowu do walki.
Ważną rolę w tym, aby wygrywać zawody i tym samym zarabiać pieniądze jest szkolenie zwierzaka. Możemy go uczyć podawania łapy, siadania, czy obracania się. To wszystko za sprawą dotykowego ekranu i mikrofonu wbudowanego w konsolkę. Jak to działa w praktyce? Otóż aby nasz pies nauczył się danej sztuczki trzeba najpierw pokazać mu co ma zrobić za pomocą gestów kreślonych na dotykowym ekranie. Następnie nagrywamy komendę na którą ma zareagować w określony sposób (gra sugeruje używanie angielskich nazw, ale oczywiście zamiast powiedzieć "sit", można po prostu nagrać "siad"). Całą czynność z gestami i wypowiadaniem komendy powtarzamy trzy razy. Jeśli uda nam się to zrobić prawidłowo, wtedy piesek uczy się nowej sztuczki. Ogólnie jest to bardzo intuicyjne, także każdy z pewnością szybko załapie o co chodzi w tresurze.
Nintendogs ma także kilka innych ciekawych opcji oprócz samej rywalizacji w zawodach. Możemy między innymi kupować nowe zabawki jak chociażby bumerang, czy różnego rodzaju obroże dla psa, a nawet okulary! Również pokój w którym przebywa zwierzak może ulec zmianie. Zaopatrzyć się możemy w nową kanapę, czy drapak dla kota. To wszystko jednak ma jedynie funkcje estetyczną, także na pewno zarobione w zawodach pieniądze lepiej przeznaczyć na jedzenie i zabawki niż nowe meble.
Nieodłączną rzeczą w Nintendogs są także spacery. Dzięki nim piesek jest zadowolony no i przede wszystkim nie załatwia swoich potrzeb fizjologicznych w domu. Podczas spacerów spotykamy też innych właścicieli zwierzaków i dzięki temu nasze czworonogi mogą się zaprzyjaźnić. Oprócz wirtualnych spacerowiczów możemy też włączyć opcję Street Pass, zamknąć konsolkę i udać się na prawdziwy spacer w poszukiwaniu osób, które mają Nintendogs. Niestety mi nie udało się przetestować tej opcji, bo jak wiadomo znalezienie kogokolwiek w Polsce, kto posiada 3DS-a graniczy z cudem.
Bardzo ładnie prezentuje się w grze grafika, a dokładnie modele zwierzaków. Zwłaszcza ciekawie wyglądają z włączoną opcją stereoskopowego 3D, ponieważ kiedy liżą ekranik to wręcz można poczuć ślinę która po nim ocieka. Trochę gorzej sprawa ma się z otoczeniem (pokój, czy ulica po której spacerujemy), ale to nie jest tak bardzo istotne. W Nintendogs skupiamy się bowiem na naszych podopiecznych, a wtedy reszta schodzi na drugi plan.
Niestety w grze na drugi plan poszły też kotki co uważam za jej największy minus. Otóż kociaka możemy kupić dopiero jako drugie z maksymalnie trzech zwierzaków, które możemy wychować. Kupując kotka musimy też liczyć się z tym, że nie nauczymy go podawać łapy, czy też nie będzie z niego pożytku w zawodach. Jest on można powiedzieć statystą w całej grze i należy go po prostu potraktować jako dodatek. Zresztą mojego prawdziwego kocura też nie nauczyłem podawania łapy. Teraz jedyną rzeczą jaką robi dobrze jest układanie się do spania.
Do Nintendogs trudno się przyczepić pod jakimkolwiek względem. Gra jest ładnie wykonana i bardzo dobrze spełnia swoją rolę jako "ekskluzywne tamagotchi". Przede wszystkim jest to produkcja do której z chęcią będziemy wracać, aby po prostu pobawić się przez chwilkę z naszym milusińskim. Zresztą sama rozgrywka została tak skonstruowana, że grę po niecałej godzinie po prostu się wyłącza, bo nie ma co robić (pies jest zmęczony i nie może uczestniczyć w zawodach, czy też wykorzystaliśmy dany limit sztuczek do nauczenia w ciągu dnia). Jednak najważniejsze jest to, że po prostu relaksuje, prawie tak samo jak prawdziwe spacery z czworonogiem po parku w słoneczny dzień i za to należy jej się największy plus.