Lubisz jRPG-i? Musisz zagrać w Ni no Kuni II: Revenant Kingdom. Nie lubisz? To najlepsza okazja, abyś w końcu zaczął!
Ni no Kuni: Wrath of the White Witch - pierwsza odsłona serii, wydana w 2013 roku - jest jednym z najlepiej ocenianych jRPG-ów ostatnich lat, zarówno przez recenzentów, jak i samych graczy. Średnie na poziomie 8,5/10 (prasa) i 8,7/10 (gracze) mówią same za siebie. Kontynuacja była tylko kwestią czasu. Na światło dzienne wyjrzała w tym roku. I wypadła co najmniej tak dobrze, jak pierwowzór!
Jeśli nie graliście w pierwszą część, nie musicie się obawiać, czy zrozumiecie fabułę przedstawioną w "dwójce". Jest to całkowicie nowa historia, której akcja toczy się setki lat po poprzedniczce. Jej głównym bohaterem jest niejaki Evan Pettiwhisker Tildrum - w połowie człowiek, w połowie kot, który zasiada na tronie królestwa Ding Dong Dell po tym, jak żywota dokonuje jego ojciec. Jednak nie cieszy się władzą długo. W wyniku przewrotu zaplanowanego przez byłego doradcę ojca traci panowanie i ledwo uchodzi z życiem. To, że wciąż żyje, zawdzięcza Rolandowi, prezydentowi, który przeniósł się do Ni no Kuni z innego świata. Z jego pomocą - oraz swojej nauczycielki - ucieka i niedługo później poprzysięga, że zdobędzie magiczne stworzenie - kingmakera - które pozwoli mu na stworzenie nowego, potężnego królestwa.
Cała historia może się wydawać infantylna i taka z początku rzeczywiście jest, ale z czasem Ni no Kuni II: Revenant Kingdom rozwija się, komplikuje (w pozytywnym znaczeniu tego określenia) i nabiera rumieńców. Podczas zabawy jesteśmy świadkami wielu ciekawych, zaskakujących czy poruszających scen, które dotyczą zarówno sprawowania władzy, jak i spraw tak przyziemnych (wydawałoby się), jak dojrzewanie czy sfera uczuć. Gra jest przy tym utrzymana w humorystycznej konwencji, która objawia się prawie na każdym kroku. Czy wiecie na przykład, że postacie ze świata Ni no Kuni mają dostęp do aplikacji Leafbook, będącej tutejszą wersją Facebooka? To oczywiście tylko jeden z przykładów na poczucie humoru twórców.
Rozgrywka w Ni no Kuni II: Revenant Kingdom to połączenie kilku elementów typowych dla RPG-ów. Przede wszystkim eksplorujemy obszerny i baśniowy świat, pełen różnorodnych questów. Podczas ich wykonywania musimy oczywiście rozmawiać z NPC-ami, a także walczyć. W potyczkach po naszej stronie stają trzy osoby, pomiędzy którymi możemy się przełączać. Aby wygrać, musimy wykorzystywać różne rodzaje broni, specjalne umiejętności, a także... duszki higgledies, które albo zdobywamy, albo tworzymy w przeznaczonym do tego kotle. Te magiczne istoty mają swój charakter, rozwijają się z czasem, a podczas samych walk robią wszystko same - atakują, leczą... Starcia w Ni no Kuni II: Revenant Kingdom były jednymi z przyjemniejszych, jakie stoczyliśmy kiedykolwiek w jRPG-ach.
Jednak w Ni no Kuni II: Revenant Kingdom znalazło się miejsce także dla mniej typowych motywów w rozgrywce. Przede wszystkim mamy na myśli zarządzanie stworzonym i rozwijanym przez nas królestwem. Cały czas musimy poszerzać jego granice i rozwijać je w obrębie już posiadanych ziem, budując sklepy czy przydzielając pracowników. Musimy także dbać o wojsko, które toczy strategiczne potyczki (także birzemy w nich udział). Nie jest to może najlepiej rozwiązany element Ni no Kuni II: Revenant Kingdom, ale mimo wszystko traktujemy go jako miłe urozmaicenie.
Pierwsza część Ni no Kuni powstała przy udziale Ghibli, najpopularniejszej japońskiej wytwórni filmów animowanych, w której powstały takie tytuły, jak "Mój sąsiad Totoro", "Księżniczka Mononoke" czy "Spirited Away". Gra zawdzięczała tej współpracy fantastyczną oprawę. Choć Ghibli nie uczestniczyło w pracach nad Ni no Kuni II: Revenant Kingdom, musimy przyznać, że kontynuacja prezentuje się fenomenalnie. Grając, można odnieść wrażenie, że ogląda się najwyższej klasy anime. A kapitalnemu obrazowi towarzyszy udźwiękowienie, o którym nie można napisać ani jednego złego słowa. Oba te elementy - obraz i dźwięk - tworzą magiczną całość.
Ni no Kuni II: Revenant Kingdom to bez wątpienia jeden z najlepszych jRPG-ów, w jakie graliśmy. Jeśli jesteś fanem tego gatunku, po prostu musisz przeżyć historię Evana. A jeśli nie miałeś z nim (gatunkiem) do tej pory do czynienia, masz teraz najlepszą okazję do tego, aby się z nim zapoznać i go co najmniej polubić. Bo Ni no Kuni II: Revenant Kingdom nie polubić się zwyczajnie nie da.