Need for Speed: Rivals

Need for Speed: Hot Pursuit - zarówno pierwowzór, jak i wznowienie sprzed trzech lat - to moja ulubiona odsłona serii. Na samą myśl o Need for Speed: Rivals odżywały wspomnienia z podnoszących poziom adrenaliny pościgów...

Electronic Arts ma w swoim portfolio kilka świetnych wydań Need for Speeda. Poza wspomnianym Need for Speed: Hot Pursuit należałoby wyróżnić z pewnością także Need for Speed: Shift czy Need for Speed: Underground. Jednak o ile jeszcze do niedawna NFS był propozycją atrakcyjną dla pojedynczego gracza, o tyle w ostatnich latach "Elektronicy" zaczęli eksperymentować z otwartym światem i sieciową rozgrywką.

Need for Speed Online sprzed kilku lat nie wypaliło, ale już ubiegłoroczny Need for Speed: Most Wanted okazał się bardzo dobrą próbą "uspołecznościowienia" i "usieciowienia". W tym roku Electronic Games poszło za ciosem, wydając Need for Speed: Rivals, czyli - w skrócie - kultowe Hot Pursuit, tyle że w wydaniu multiplayer. Czy i tym razem trafiono w dychę? Czy debiutujące studio Ghost Games dało radę?

Reklama

Need for Speed: Rivals przenosi nas do fikcyjnego Redview County. To ogromne hrabstwo o zróżnicowanym krajobrazie (lasy, góry, morze) stało się miejscem zażartej wojny pomiędzy piratami drogowymi a policją. Świat gry jest otwarty - możemy jeździć, gdzie chcemy, i robić, co chcemy. Na wstępie wybieramy, po której stronie chcemy się opowiedzieć (spokojnie, wybór nie jest wiążący). Następnie siadamy za kierownicą pierwszego - szybkiego, ale nie przesadnie - samochodu, aby przejść przez krótki samouczek i zacząć wspinaczkę po kolejnych szczeblach kariery.

Gra posiada szczątkową fabułę i ścieżkę, którą podążamy, choć możemy się nią w ogóle nie przejmować, skupiając się po prostu na czerpaniu radości z jazdy. Tak czy inaczej, cały czas mamy do wykonania listę zadań (tzw. speedlistę), którą - chcąc, nie chcąc - wypełniamy (czasem nie musimy w tym celu nawet brać udziału w wyścigach). Wyzwania są z początku banalne, polegają przykładowo na braniu udziału w wyścigach, ale później program podnosi poprzeczkę coraz wyżej i wyżej.

Wypełniając zadania, awansujemy na kolejne poziomy i odblokowujemy coraz to szybsze samochody. Zarabiamy w ten sposób także punkty (tzw. speedpunkty), które pozwalają nam na poszerzanie garażu o nowe fury, ich ulepszanie, a także kupowanie policyjnej technologii. Jednak punkty te otrzymujemy także za całą masę innych czynności, takich jak uderzanie w samochody rywali, driftowanie czy szybką jazdę.

Autorzy wpadli na świetny pomysł, jak zwiększyć poziom adrenaliny przy zbieraniu punktów. Otóż im dłużej jeździmy i punktujemy, tym wyższy otrzymujemy mnożnik, co sprawia, że speedpointy wpadają na nasze konto coraz szybciej. To kusi, ale i niesie za sobą duże ryzyko, bo jeśli złapie nas policja (która im więcej nabroimy, tym aktywniej nas ściga) albo rozbijemy samochód, stracimy nie tylko osiągnięty mnożnik, ale również wszystkie punkty zebrane od ostatniej wizyty w kryjówce. Czasem może to być ogromny powód do frustracji, ale emocje, które towarzyszą zarabianiu speedpointów, w pełni to rekompensują.

Oczywiście powyższa kwestia dotyczy tylko piratów drogowych. Zabawa w policjantów niestety nie jest już tak emocjonująca. W trakcie zabawy nie otrzymujemy żadnych mnożników, więc nie obchodzi nas też, czy coś nam się stanie. Gorzej wypada także kolekcjonowanie i ulepszanie samochodów. Nowe auta otrzymujemy za darmo, a poprawiać ich osiągów się po prostu nie da.

Można natomiast poszerzać repertuar gadżetów przydatnych w łapaniu drogowych szaleńców, wśród których znalazły się m.in. turbo, kolczatka (klasyka!), wiązka EMP (pozwala zaburzyć na chwilę tor jazdy ściganego samochodu) czy możliwość wezwania posiłków z powietrza. Ściganie piratów drogowych to źródło niemałych wrażeń, ale na dłuższą metę pirat drogowy to ciekawsza ścieżka kariery. Ja sam na niej się skupiłem, zabawę w policjanta traktując jako urozmaicenie.

Model jazdy w Need for Speed: Rivals jest całkowicie zręcznościowy. Gra pozwala nam na ciągłą jazdę 150-200 kilometrów na godzinę po terenie zabudowanym, driftowanie do woli czy przebijanie się przez drewniane płoty Bogu ducha winnych farmerów. Jednak te nasze wybryki rzadko umykają uwadze policjantów, którzy czają się na każdym rogu i gdy tylko zauważą nas, piratów drogowych, na horyzoncie, udają się niezwłocznie w pościg.

I zaczyna się jeszcze większe szaleństwo! Nieważne, czy jeździmy sobie swobodnie po Redview County, czy bierzemy udział w konkurencji (zwykły wyścig, próba czasowa etc.), policjanci cały czas się na nas czają i zwiększają ilość adrenaliny we krwi. Zabawa w policjantów i piratów drogowych nigdy się nie znudzi!

Czas na nowość, która z Need for Speed: Rivals czyni grę multiplayerowo-społecznościową. To system AllDrive, dzięki któremu - po połączeniu z serwerami gry - możemy jeździć po Redview County w towarzystwie innych żywych graczy. W ten sposób autorzy postanowili połączyć single player (fabuła oraz speedlisty do wypełniania) z multiplayerem i wyszło im to całkiem nieźle. Na szosach nie brakuje towarzystwa, a ponadto gra pozwala na tworzenie listy przyjaciół, śledzenie ich poczynań, porównywanie się do nich, co dodatkowo zachęca do dalszego jeżdżenia i bicia rekordów.

Czy jednak AllDrive jest rozwiązaniem lepszym od asynchronicznego multiplayera, który przedstawiono w Need for Speed: Hot Pursuit? Nie jestem co do tego taki przekonany. Poza tym zabawę w wydaniu sieciowym utrudniały mi czasem lagi oraz zerwane połączenia, ale w grę grałem jeszcze przed premierą i jestem pewien, że twórcy popracują w najbliższym czasie nad stabilnością.

Nie jestem też przekonany do zaproponowanego systemu zniszczeń. Samochód da się rozwalić przy jednym konkretnym zderzeniu, ale w wyścigach i pościgach dodano paski wytrzymałości, wyczerpujące się z każdym uderzeniem (im silniejsze, tym większa część paska ucieka). Zasadniczo nie ma w tym niczego złego, ale czasem kompletne zniszczenie samochodu rywala zajmuje mnóstwo czasu. Według mnie rozwiązanie znane z Need for Speed: Hot Pursuit - czyli "wystarczy raz porządnie przywalić, a rywal odpada i wraca do gry po chwili" - było znacznie bardziej dynamiczne, choć na pewno niektórym nowy system przypadnie do gustu.

Strona audiowizualna Need for Speed: Rivals stoi na najwyższym poziomie. Samochody odwzorowano znakomicie (a wśród nich m.in. Mercedes SLS AMG Coupe, Ferrari Enzo, Bugatti Veyron Maserati GranTurismo MC Stradale, Porsche 911 GT3 czy Pagani Huayra), a oglądane dookoła krajobrazy czasem aż nazbyt odciągają wzrok od szosy i pędzących obok aut rywali. Na ścieżce dźwiękowej znalazły się utwory, przy których hamulców używa się naprawdę niechętnie i w ostateczności. Warto dodać, że na liście wykonawców znaleźli się m.in. Linkin Park, 30 Seconds to Mars czy Slayer. Z przyjemnością dodałem wszystkie wykonania do swojej samochodowej playlisty w realu.

Ghost Games spisało się na medal. Wszystkim zespołom deweloperskim pozostaje tylko życzyć takich debiutów. Need for Speed: Rivals to gra wyścigowa, która wciąga na całe wieczory, wzbudza emocje i daje poczucie wolności. Czy można chcieć czegoś więcej? "Elektronikom" kibicuję tylko, aby w końcu udało im się opracować opcję sieciową, która uczyniłaby z Need for Speeda "ścigałkowy" World of Warcraft. AllDrive to jeszcze nie to.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Need for Speed: Rivals | Electronic Arts
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy