Studio Visual Concepts kilka lat temu stworzyło symulację koszykarską, o jakiej miłośnicy tej dyscypliny sportu marzyli od dawna (szczególnie od upadku cyklu NBA Live od EA Sports). W końcu wydawca serii - 2K - poczuł się na tyle mocny, że postanowił pójść z duchem czasu (tym złym) i wprowadzić do serii mikrotransakcje. W edycji opatrzonej numerkiem 2K18 były one na tyle dokuczliwe, że wśród graczy rozpętała się prawdziwa burza. Co innego, gdybyśmy mówili o grze free-to-play, ale był to przecież pełnopłatny produkt, który wręcz wymagał od nas wydawania dodatkowych pieniędzy, by zapewnić sobie szanse na parkiecie. Rok później sytuacja uległa poprawnie, choć nie w takim stopniu, jak oczekiwaliby tego fani. Jak jest tym razem? Choć w NBA 2K20 mikrotransakcje nadal są obecne, to są na tyle niedokuczliwe, że spokojnie mogłem się skupić na samej grze, nie obawiając się, że będę musiał co i rusz się używać karty kredytowej.
NBA 2K20 pozwala na zabawę w kilku dużych trybach, którym (i wykonaniu których) seria ta zawdzięcza tak dużą popularność. Pierwszy z nich to MyCareer, gdzie możemy rozwijać karierę naszego zawodnika, grają offline, jak również bawić się przez sieć w popularnej formule The Neighbourhood (w której, zamiast do hal NBA, przenosimy się na miejskie boiska). Autorzy przygotowali także tryb Prelude, czyli kampanię fabularną, w której stworzenie zaangażował się sam LeBron James. To zaledwie kilkugodzinna historia, ale świetnie zrealizowana i w pełni satysfakcjonująca. Stanowi świetne wprowadzenie do gry.

Nie mogło zabraknąć w NBA 2K20 trybu MyLeague, w którym możemy możemy zarządzać dowolnym zespołem NBA, a nawet... całą ligą. To - podobnie jak w ostatnich odsłonach - jeden z najmocniejszych punktów gry, który zapewnia zabawę na dziesiątki, jeśli nie setki godzin. A gdyby komuś było mało, to do dyspozycji jest jeszcze opcja MyTEAM, czyli taki koszykarski odpowiednik FIFA Ultimate Team, w którym zbieramy karty i budujemy nasz dream team. Następnie możemy go wykorzystać zarówno w zabawie offline, jak i online. A skoro mowa o trybach, to warto wspomnieć także o wprowadzeniu rozgrywek WNBA, które dopracowano chyba w równym stopniu, co te męskie.
NBA 2K20 zawiera więc wszystko to, co polubiliśmy w ostatnich latach, a do tego pod różnymi względami ulepszone. Modyfikacje nie są duże, ale dostrzeże je każdy, kto grał w ubiegłoroczną odsłonę. W MyTeam przypisano zawodników do określonych pozycji, co przełożyło się na większy realizm, a także tzw. evo cards, czyli kart, które można rozwijać, spełniając określone kryteria. W MyCareer popracowano nad buildami zawodników, zdecydowanie wyrównując dysproporcje, z którymi można się było zetknąć rok temu, jak również złagodzono efekt pay-to-win, pozwalając nam szybciej zdobywać wewnętrzną walutę dzięki grze, a nie sięganiu po "kredytówkę". W MyLeague większych zmian brak, ale pomimo tego trudno narzekać, bo zabawa w tym trybie i tak wciąga jak tornado.

W rozgrywce nie doszło do rewolucyjnych zmian. Autorzy pobawili się trochę modelem rozgrywki, nieco spowalniając animacje zawodników czy zwiększając ich zaangażowanie w grę obronną. Jest więc jakby nieco bardziej agresywnie, w dalszym ciągu bardzo dynamicznie i niezwykle efektownie, gdy już uda nam się przeprowadzić składną akcję. Całość prezentuje się trochę ładniej niż w ubiegłym roku - animacji zawodników jest więcej, a te dotychczasowe zostały dopracowane, stroje falują bardziej realistycznie, podrasowano nieco oświetlenie, a różnice między koszykarzami wydają się wyraźniejsze niż dotychczas. Każdy, kto ogląda regularnie mecze NBA, w mig rozpozna swoich ulubieńców. Jeśli miałbym już na coś narzekać, to na skopiowane z NBA 2K19 tekstury i obiekty - jest ich tutaj trochę.
NBA 2K20 byłoby symulacją bliską ideału, gdyby nie to, że autorzy wciąż stawiają w niej dość mocno na mikrotransakcje. Grind nie jest już tak irytujący, jak rok czy dwa lata temu, ale pay-to-win wciąż istnieje i nie ma co tego ukrywać. Pewnym problemem są też zawodzące serwery przeznaczone do rozgrywki online. Można się też przyczepić do licznych kalek w oprawie graficznej. No, ale mimo wszystko lepszej symulacji koszykarskiej nie ma i długo nie będzie.
- wciągające po uszy tryby zabawy
- świetny model rozgrywki
- szereg pomniejszych zmian na lepsze
- wprowadzenie kobiecej ligi NBA
- przyjemna dla oka i ucha oprawa
- wciąż obecny i nieco dokuczliwy grind
- szwankujące serwery