Ostatnimi czasy, gdy mowa o chciwych koncernach zajmujących się tworzeniem i wydawaniem gier wideo, jako przykład najczęściej podaje się Electronic Arts. Jednak nie tylko "Elektronicy" potrafią przesadzać z wyciąganiem ręki po karty kredytowe graczy.
NBA 2K Playgrounds 2 mogło być naprawdę przednią grą, z którą spędzilibyśmy wiele wieczorów. Wystarczyło poprawić to, co nie zagrało w wydanej w ubiegłym roku "jedynce", niczego przy tym nie psując. Jednak ktoś z kierownictwa w 2K najwyraźniej uznał, że nie można wydać takiej gry bez systemu mikropłatności. I to nie takich zwyczajnych i subtelnych, ale tak nachalnych i drogich, że odechciewa się grać. Już sam początek nie sugeruje niczego dobrego. Niedługo po włączeniu gry musimy zaakceptować regulaminy i rozpakować darmowe paczki z kartami. Czerwona lampka, która zapaliła nam się w tym momencie w głowach, niestety nie okazała się fałszywym alarmem. Niedługo później zorientowaliśmy się, że jeśli będziemy chcieli zbierać kolejne karty, będziemy musieli sięgnąć po portfel. Z samej gry zbierzemy tyle punktów, co LeBron James siedzący na ławce napłakał.
No, ale dobrze, zapomnijmy na chwilę o mikropłatnościach i skupmy się na samej rozgrywce. NBA 2K Playgrounds 2 pozwala na zabawę w kilku trybach. Możemy rozegrać sezon NBA, wystartować w mistrzostwach Playgrounds, zdecydować się na szybki mecz bądź spróbować swoich sił w konkursie rzutów za trzy. Mierzyć się możemy ze sztuczną inteligencją, jak również z żywymi przeciwnikami przez sieć. Niezależnie od tego, na jaką formę zabawy się zdecydujecie, w mgnieniu oka przekonacie się, że NBA 2K Playgrounds 2 posiada mechanikę tak prostą i przyjemną, że może się przy nim bawić praktycznie każdy.
Nieważne, czy interesujesz się na co dzień koszykówką, czy nie, z rozgrywania meczów powinieneś czerpać mnóstwo przyjemności. Akcje zasuwają jedna za drugą, rywalizacja jest niezwykle szybka i dynamiczna, a wszelkiego rodzaju wsady czy rzuty za trzy są tak efektowne, że chcemy więcej i więcej. Pozytywne wrażenia potęgują dodatkowo dopracowane i niezwykle płynne animacje koszykarzy. A do tego dochodzą różnego rodzaju czasowe bonusy, które otrzymują drużyny. Może to być na przykład przypływ ponadprzeciętnej siły fizycznej czy pokrycie kosza taflą lodu. Sprawiają one, że podczas rozgrywki nie sposób powstrzymać emocje.
Chcąc, nie chcąc, musimy wrócić do kwestii mikropłatności i przesadzonego grindu. W porządku, jeśli pogodzisz się z tym, że będziesz rozgrywał mecze otrzymanymi na starcie koszykarzami, a kolejnych będziesz odblokowywał raz na długi czas, być może NBA 2K Playgrounds 2 cię nie rozczaruje. Jednak obawiamy się, że prawie nikt nie będzie podchodził do sprawy w taki sposób. Każdy będzie chciał z czasem zdobywać nowych zawodników i wzmacniać swoją drużynę. A to już będzie wymagać dziesiątek godzin żmudnego grindu. No, chyba że wyciągniecie portfel i podacie dane karty kredytowej. Odblokowanie jednego (!) koszykarza to kwestia około 40 złotych. Czy to dużo, czy mało, oceńcie sami. A wspomnijmy jeszcze o strojach dla naszych zawodników, które również możemy kupić albo odblokować, grając. Jednak decydując się na tę drugą ścieżkę, znów czeka nas wiele godziny zdobywania wirtualnej waluty.
Być może dałoby się ten potworny grind jakoś znieść, gdyby NBA 2K Playgrounds 2 zawierało więcej trybów i sposobów na urozmaicenie rozgrywki. Tymczasem zawartość przygotowana przez twórców w końcu zaczyna się nudzić, a my orientujemy się wtedy, że nie zdążyliśmy nawet odblokować pięciu zawodników. To niedorzeczna dysproporcja, która przywodzi na myśl darmowe gry mobilne. A przecież za NBA 2K Playgrounds 2 trzeba zapłacić. Niewiele, bo 80 złotych, ale jednak nie jest to free-to-play. A wygląda, jakby było. Polecamy wyłącznie zagorzałym i cierpliwym miłośnikom NBA oraz tym, którzy potraktują ten tytuł wyłącznie jako odskocznię od zabawy w większe produkcje.