Mortal Kombat X: Najbardziej brutalny turniej powrócił!
Mortal Kombat powraca w glorii i chwale. Jego dziesiąta odsłona to prawdziwe mistrzostwo w kategorii bijatyk.
Oddanie losów serii Mortal Kombat zespołowi NetherRealm Studios okazało się strzałem w dziesiątkę. Już poprzednia, dziewiąta jej część była genialna, a kolejna - dziesiąta - kontynuuje to, co rozpoczęła poprzedniczka. Od ostatniego razu niczego nie popsuto, a tylko rozszerzono i wzbogacono to, co zaserwowano nam poprzednim razem. Przyjrzyjmy się tej krwawej jatce z bliska. Tylko ostrzegamy - miejcie gdzieś obok tabletki na uspokojenie!
Fabuła nie z tej ziemi. Dosłownie
Mortal Kombat X przedstawia kontynuację wydarzeń opowiedzianych w poprzedniej części. Naszą rzeczywistość po raz kolejny najeżdżają przedstawiciele Pozaświata. Tym razem przewodzi im Shinnok oraz Quan Chi. Tego pierwszego udaje się po trudach i znojach zamknąć w niewielkim amulecie, ale ten drugi nie daje za wygraną i odkrywa sposób na uwolnienie swojego kompana w dziele czynienia zła. Jeśli uda mu się wprowadzić go w życie, to może być koniec wszechświata.
Ciąg dalszy powyższej historii poznajemy w opcji fabularnej, podczas której mamy możliwość wcielenia się w różnych bohaterów - zarówno z jednej, jak i z drugiej strony barykady. W jej trakcie odwiedzamy także różnorodne lokacje - tak ziemskie, jak i te z Pozaświata. Scenariusz Mortal Kombat X nie jest ani specjalnie wymyślny, ani jakoś bardzo długi, ale spędzone z nim niecałe pięć godzin uważamy za bardzo przyjemnie spędzone. Choć to był dopiero początek naszej przygody z nową grą NetherRealm Studios.
Zabawa z MKX nigdy się nie kończy
Mortal Kombat X serwuje nam całą gamę trybów rozgrywki, które powinny wystarczyć na dziesiątki godzin krwawej i niezwykle wciągającej (oraz wymagającej!) zabawy. Możemy ćwiczyć na treningu albo podczas pojedynczych walk, zdecydować się na starcie z losowymi modyfikatorami (np. spadającymi na nas z nieba rakietami, sic!) czy zająć się przechodzeniem znanych z poprzedniczki wież o rosnącym stopniu trudności. Gdy przyłączy się do nas znajomy, robi się jeszcze bardziej emocjonująco. Nie tylko podczas typowych starć, ale także podczas konkursów w przebijanie coraz to twardszych przedmiotów (zabawa - z grubsza rzecz ujmując - polega na jak najszybszym wciskaniu guzików na padzie, a jej poziom trudności cały czas rośnie).
Oczywiście nie zabrakło w Mortal Kombat X rozgrywki sieciowej. Po połączeniu się z internetem możemy śledzić rozmaite statystyki czy rankingi (w grze pojawiła się nowość w postaci podziału na pięć klanów, których wojna toczy się nieustannie w sieci), a przede wszystkim brać udział w różnego rodzaju zawodach. Zabawa jest przednia, ale przygotujcie się, bo poziom trudności w walkach z innymi, żywymi graczami zdecydowanie rośnie.
Ogrom możliwości
Zanim rozpoczniecie zabawę przez sieć, lepiej dobrze się przygotujcie, opanowując do końca choć jedną postać. Każdym z dostępnych w Mortal Kombat X wojowników gra się nieco inaczej, każdy z nich posiada zdecydowanie inny repertuar ciosów i oczywiście każdy dysponuje odmiennymi zestawami Fatality (po dwa na każdą postać), czyli krwawymi sekwencjami, które możemy uruchomić po pokonaniu przeciwnika (są NAPRAWDĘ krwawe - jeśli widok wyrywanego serca czy odciętej połówki głowy przyprawia was o mdłości, to lepiej uważajcie). Ponadto w grze powróciły Brutality, czyli specjalne, oczywiście również krwawe (co sama nazwa sugeruje), sposoby na zakończenie starcia.
Co więcej, w Mortal Kombat X wprowadzono - i tu czas na największą z nowości wprowadzonych przez NetherRealm Studios - po trzy style walki dla każdej z postaci. Nie istnieją pomiędzy nimi jakieś ogromne różnice, ale są na pewno na tyle duże, że nie można ich zbagatelizować. W poszczególnych stylach wojownicy uzyskują dostęp do nowych rodzajów ciosów czy do specjalnej broni. Na pewno z czasem znajdziesz swój ulubiony, pasujący najlepiej do twojej taktyki. Powyższy pomysł jest naprawdę dobry i przesuwa serię Mortal Kombat o kolejne pole do przodu na planszy ewolucji.
Nowi zawodnicy
Mortal Kombat X był dla autorów okazją do wprowadzenia kilku nowych postaci. Najciekawsze, że pojawili się wśród nich potomkowie doskonale znanych bohaterów - Cassie Cage (córka Johnnyego Cage'a i Sonii Blade), Jacqueline Briggs (córka Jaxa) oraz Takeda (syn Kenshiego). Ponadto w grze występuje Kung Jin, kuzyn Kung Lao. NetherRealm Studios wprowadziło także zupełnie nowe postacie: rewolwerowca Errona Blacka, imperatora Pozaświata Kotal Kahna, owadzią wojowniczkę D'Vorrę oraz duet Ferra/Torr (niewielka wojowniczka ujeżdżająca zamaskowanego giganta). Wszystkich nowych wojowników zaprojektowano po prostu genialnie. Chwalić można także sposób, w jaki przeprowadzono lifting starych. W Mortal Kombat X naprawdę jest kim grać. Samo poznawanie wszystkich postaci może wam zająć wieeele dni i wieczorów.
Nie wszystkie treści w Mortal Kombat X dostępne są od razu. Nie chodzi nam bynajmniej o postać Goro, którą otrzymali wszyscy, którzy zamówili grę przedpremierowo (i którą teraz można kupić), ale o całe mnóstwo Fatality/Brutality, strojów czy szkiców koncepcyjnych, które można odblokować, zbierając punkty (przyznawane na koniec każdej walki) i wydając je później podczas spaceru po całkiem obszernej Krypcie. Ciekawie rozwiązano jej eksplorację - odbywa się ona jak w klasycznych RPG-ach FPP, takich jak Eye of the Beholder (skokowe ruchy do przodu lub w bok, obroty o 90 stopni).
Produkt wolny od wad?
Mortal Kombat X jako pierwsza odsłona serii dostępna na PlayStation 4 oraz Xboksie One wygląda świetnie. O bohaterach już pisaliśmy, że doczekali się świetnych projektów. Teraz możemy dopisać jeszcze, że wszyscy doskonale się ruszają - bardzo płynnie, różnorodnie, charakterystycznie. A plansze, na których toczymy starcia, to w większości prawdziwe arcydzieła. Są zróżnicowane, znakomicie animowane, klimatyczne. A udźwiękowienie? Cóż... jest "Mortalowe". To doskonale znane rodzaje dźwięków oraz głosów, których wystarczyłoby posłuchać kilka sekund, aby zorientować się: "to Mortal Kombat!".
W zasadzie nie jesteśmy w stanie znaleźć żadnej wady Mortal Kombat X. To poprzednia odsłona serii, tylko jeszcze bardziej dynamiczna (nie licząc stylów walki, to sposób rozgrywania starć raczej się nie zmienił, tylko jakby zyskał na szybkości), jeszcze bardziej różnorodna, jeszcze bardziej dopracowana, jeszcze ładniejsza... NetherRealm Studios rozwinęło swoje opus magnum, tworząc prawdopodobnie jedną z najlepszych bijatyk w historii.