Mortal Kombat: Komplete Edition
To był cios poniżej pasa, prawdziwe fatality w stylu Johnny'ego Kage'a. Mortal Kombat - seria, która urodziła się i wychowała na pecetach - została pecetowcom brutalnie odebrana.
Warner Bros. na pewno nie przysporzyło sobie fanów, podejmując decyzję o wydaniu dziewiątej odsłony cyklu Mortal Kombat (zatytułowanej... Mortal Kombat) wyłącznie na konsolach. Gra trafiła około dwa lata temu na Xboksa 360 oraz PlayStation 3. Jednak ktoś w końcu doszedł do wniosku, że miejsce nowego "Mortala" - pomimo, że od debiutu tej serii czasy się zmieniły - jest także na komputerach osobistych. No i w końcu, po dwóch latach, do sklepów trafiło pecetowe wydanie tej jednej z najlepszych bijatyk ostatnich lat.
Szukać należy go pod tytułem Mortal Kombat: Komplete Edition, przy czym dopisek "Komplete Edition" oznacza nic innego, jak to, że w pecetowej wersji znalazła się nie tylko "podstawka", ale również wszystkie dodatki, które konsolowcom sprzedawano w formie DLC. Nie jest ich jednak zbyt wiele. To zaledwie cztery nowe postacie (Skarlet, Kenshi, Rain oraz Freddy Krueger), 13 strojów dla wojowników oraz trzy klasyczne fatality dla Scopriona, Sub-Zero i Reptile'a. Niemniej miło, że NetherRealm wzbogaciło o nie grę.
Osobiście jestem bardziej zawiedziony faktem, że pecetowa wersja Mortal Kombat nie różni się praktycznie niczym od pecetowej pod względem rozgrywki. Miałem nadzieję, że NetherRealm Studios, chcąc wynagrodzić graczom komputerowym dodatkowe dwa lata czekania, doda do zabawy jakiś nowy tryb rozgrywki albo chociaż dodatkowe wyzwania. Co prawda na zawartość - zarówno jej jakość, jak i ilość - nie ma i tak co narzekać, lecz mimo wszystko spodziewałem się jakichś bonusów poza dodatkami, z którymi konsolowcy mogli zapoznać się już dawno temu.
Pecetowców powinna ucieszyć możliwość wygodnego sterowania grą za pomocą klawiatury. Naturalnie część z nich i tak będzie wolała podpiąć do komputera pad (co i ja uczyniłem), ale osobiście znam co najmniej paru takich, którzy do grania używają wyłącznie klawiatury i myszy. Tutaj oczywiście ta druga jest zbędna, ale za pomocą pierwszej jak najbardziej da się komfortowo sterować postaciami i wyprowadzać ciosy (ba, można nawet - jak za dawnych lat - grać na jednej "klawie" we dwie osoby!). Choć jeśli ktoś chce się bawić na najwyższych poziomach trudności, ostrzegam, że pad w tym przypadku może "robić różnicę".
Mortal Kombat w wydaniu pecetowym oferuje lepszą grafikę niż w wersji konsolowej. Modele wojowników wyglądają jeszcze lepiej, dodatkowo podniesiono jakość tekstur, dzięki czemu gra wygląda bardziej aktualnie. Na komputerze możemy także wybrać wyższą rozdzielczość od tej, którą oglądaliśmy na Xboksie 360 i na PlayStation 3. Oczywiście, jeśli możemy sobie na to pozwolić pod względem sprzętowym. I w tym miejscu trzeba zaznaczyć, że optymalizacja pecetowego "Mortala" nie jest mistrzostwem świata. Nie jest też w żadnym wypadku zaniedbana, ale muszę napisać, że pomimo niezłego sprzętu obserwowałem raz na czas nieprzyjemne dla oka "ścinki".
O tym, jakie tryby się w Mortal Kombat znalazły, jakimi wojownikami możemy w nim pokierować i - przede wszystkim - jak się w niego gra, nie będę pisał, aby nie dublować recenzji, którą przygotowaliśmy dwa lata, przy okazji premiery konsolowej. Jeśli chcecie zapoznać się bliżej z grą, zapraszamy pod ten adres.
A tymczasem dochodzimy do podsumowania Mortal Kombat: Komplete Edition. Jeśli chodzi o samą grę, to trudno napisać o niej złe słowo, jako że to dokładnie to samo, z czym mieliśmy do czynienia w 2011 roku, na konsolach, tyle że w nieco ładniejszej oprawie i z możliwym sterowaniem klawiaturą. Jeśli z kolei mowa stricte o wydaniu pecetowym i o różnicach między nim a oryginałem, jestem trochę zawiedziony brakiem nowości w samej rozgrywce. A poniższa ocena jest wypadkową obu tych aspektów.
Chcesz być na bieżąco z nowinkami ze świata elektronicznej rozrywki? Najważniejsze informacje dnia znajdziesz na naszym nowym profilu w serwisie Facebook. Wystarczy kliknąć - POLUB NAS.