Men of War: Oddział Szturmowy 2 - recenzja

Men of War to seria, która wywołuje niemałe emocje wśród wszystkich miłośników militariów oraz wojennych strategii. Ostatnio doczekała się kolejnej odsłony. Czy warto poświęcić jej czas?

Korzenie Men of War sięgają 2004 roku, kiedy to ukazała się gra Soldiers: Heroes of World War II w wykonaniu studia Best Way. To ona wytyczyła szlak kolejnym grom wojennym z tej stajni. W kolejnych latach ukazywały się Faces of War, a w końcu także Men of War i jego kontynuacje.

W 2011 roku autorzy przeprowadzili pewien eksperyment, wydając Men of War: Oddział Szturmowy, w którym usunięto kampanię fabularną i zamiast niej zawarto szereg krótszych i dłuższych scenariuszy. Niektórym pomysł się spodobał, innym nie do końca (jak zwykle przy tego typu zmianach). Tak czy inaczej, z podobnym manewrem mamy do czynienia w wydanym niedawno Men of War: Oddziale Szturmowym 2.

Reklama

W grze znajdujemy więc 40 misji, spośród których 15 to zupełnie nowe scenariusze, a pozostałe 25 to odświeżone etapy z części pierwszej. Możemy się w nich wcielić w dowódców wojsk amerykańskich, brytyjskich, niemieckich, radzieckich oraz japońskich. Zadania są raczej zróżnicowane, bo raz musimy atakować, innym razem się bronić, raz kierujemy wyłącznie piechotą, a innym razem mamy do dyspozycji także pojazdy opancerzone... Niestety, scenariusze w przypadku poszczególnych stron konfliktu powtarzają się.

Autorzy mogliby wprowadzić więcej zmian w misjach, tak abyśmy nie musieli w sumie po kilka razy przechodzić przez to samo. No, może nie to samo, ale podobne. Jednak warto pamiętać, że więcej scenariuszy - stworzonych przez samych graczy - można znaleźć w sieci. Jeśli więc te przygotowane przez twórców ci się nie spodobają, nie powinien to być żaden problem. A nawet jeśli, to przecież pozostaje tryb wieloosobowy, w którym możemy ścierać się z innymi żywymi graczami na łącznie 60 mapach. Tu czekają na was dziesiątki godzin zabawy.

Scenariusze rozgrywane są w różnorodnych scenariach. Zobaczysz w nich zarówno piaski, śniegi, drzewa, trawy, wodę czy beton. Oczywiście nie wpływa to tylko na doznania estetyczne, ale - przede wszystkim - na przebieg potyczek. Akurat w Men of War typ terenu oraz jego ukształtowanie odgrywa niebagatelną rolę. Gra jest w tej kwestii bardzo wymagająca i nawet drobne pomyłki w ustawieniu oraz prowadzeniu wojsk potrafi surowo ukarać.

A pamiętaj, że tutaj jeden, najwyżej dwa strzały wystarczą, aby zabić piechura, a dobrze rzucony granat to kilka ofiar w ciągu ułamka sekundy. Jeśli nie chcesz frajersko oberwać, naucz się dobrego ustawiania i nigdy, ale to nigdy nie pozostawiaj żołnierzy bez osłony. Men of War: Oddział Szturmowy 2 jest wymagający (chyba, że ustawisz najniższy poziom trudności), ale daje też dużo satysfakcji. Za każdym razem, gdy dobrze dobierzesz taktykę czy przeprowadzisz efektowną akcję, cieszysz się jak dziecko.

Jeśli grałeś w pierwszą część Oddziału Szturmowego, w drugiej poczujesz się jak u siebie. Autorzy nie wprowadzili do gry żadnych znaczących zmian. Owszem, to i owo trochę poprawiono - grafika jest trochę ładniejsza, a interfejs bardziej dopracowany - ale trudno wymienić choć jedną większą nowość.

Jeśli zmiany są, to dostrzegą je głównie ci, którzy spędzili przy poprzednich odsłonach serii długie godziny. A można było wprowadzić na przykład rozwinięcia fabularne poszczególnych scenariuszy czy wymyślić jakieś nowe opcje zabawy (może to zbyt odrealnione, ale na przykład tryb inspirowany DOTĄ). O nic takiego twórcy się nie pokusili. Otrzymaliśmy po prostu więcej tego samego, co poznaliśmy już poprzednim razem.

Od Men of War: Oddział Szturmowy 2 odchodziliśmy z poczuciem niedosytu. Oczekiwaliśmy, że skoro to nie dodatek, tylko kontynuacja, to autorzy przygotują coś więcej niż 15 nowych scenariuszy oraz poprawiona grafika. Z drugiej strony, to w dalszym ciągu bardzo dobry symulator pola walki, który miłośników gatunku powinien zatrzymać przy monitorach na kilkadziesiąt godzin. Jeśli tego właśnie oczekujesz, kupuj śmiało.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama