Magic 2015: Duels of the Planeswalkers - recenzja

Magic: The Gathering to najpopularniejsza kolekcjonerska gra karciana na świecie. Dzisiaj obecna nie tylko na stołach, stolikach i ławach, ale także na komputerach oraz smartfonach.

Od dłuższego czasu Magic: The Gathering oferowany jest nie tylko tym, którzy chcą zbierać karty i spotykać się z innymi kolekcjonerami, aby wspólnie z nimi pograć, ale także tym, którzy nie mają na to czasu, ale chcieliby się tą kultową "karcianką" mimo wszystko pobawić.

Co roku do sprzedaży trafia kolejna odsłona serii Magic: Duels of the Planeswalkers, pozwalająca toczyć karciane pojedynki w domowym zaciszu - czy to samotnie, czy wspólnie z innymi graczami, przez internet. Niedawno na rynku pojawiło się jej kolejne wydanie - Magic 2015. Co oferuje?

Reklama

Na samym początku udzielamy odpowiedzi na pytanie, jak dużo do tej pory graliśmy w Magica - dużo, trochę, a może w ogóle. Na tej podstawie gra dostosowuje się do nas. Odpowiedzieliśmy, że trochę, po czym wybraliśmy naszą personę, co w zasadzie ograniczyło się do wyboru zdjęcia, które ma pojawić się w naszym profilu. Na tym jednak wstęp się nie skończył.

Autorzy przygotowali jeszcze samouczek wyjaśniający podstawy gry, który na szczęście mogliśmy pominąć, ale jednak tylko po to, aby zdecydować się na początkową talię (do wyboru po cztery decki z jednego z pięciu kolorów magii: czerwonego, zielonego, niebieskiego, żółtego oraz czarnego; każdy z nich opisany jednym-dwoma zdaniami) i przejść do... rozbudowanego tutoriala, którego już przeskoczyć nie mogliśmy. Musieliśmy więc spędzić jeszcze trochę czasu na słuchaniu banałów (właśnie, słuchaniu, nie tylko czytaniu, tak jak w poprzednich odsłonach), zanim w końcu rozpoczęliśmy fabularną kampanię.

Magic 2015: Duels of the Planeswalkers czerpie garściami z papierowego pierwowzoru. Zasady gry zostały przeniesione w skali 1:1. A zatem każdy pojedynek rozpoczynamy od pociągnięcia siedmiu kart z talii, po czym przechodzimy do wyłożenia pierwszej karty landu. Landy generują manę, która jest nam niezbędna do zagrywania innych kart - przywoływania potworów czy rzucaniu zaklęć (ofensywnych bądź defensywnych).

W każdej turze możemy wyłożyć tylko jeden land oraz zagrać jedną inną kartę. Później następuje faza walki, w której gracz wyznacza potwory, które chce, aby zaatakowały przeciwnika, a ten z kolei wybiera spośród swoich te, które chce wyznaczyć do obrony (może wybrać wszystkie, niektóre z nich albo w ogóle się nie bronić, chcąc skupić się na ataku, gdy nadejdzie jego tura).

Każda kreatura jest opisana dwoma cyferkami - siłą oraz wytrzymałością. Siła określa, ile obrażeń zadaje przeciwnikowi (jego poplecznikowi bądź jemu samemu), a wytrzymałość, ile obrażeń należy jej zadać w jednej konkretnej turze, aby ją pokonać (jeśli otrzyma mniej obrażeń, nie zginie, a w kolejnej turze będzie znów miała pełną pulę). Pojedynek wygrywa ten z graczy, który jako pierwszy pozbawi przeciwnika 20 punktów życia.

Jednym z największych atutów Magic: The Gathering jest od zawsze różnorodność. W papierowym oryginalne występuje całe mnóstwo potworów oraz zaklęć. Kreatury poza siłą oraz wytrzymałością posiadają rozmaite umiejętności, z których możemy skorzystać, przeważnie wykorzystując do tego manę.

Czary z kolei potrafią niejednokrotnie przechylić szalę zwycięstwa. Ich umiejętne dobranie oraz wykorzystanie może zadecydować o naszym "być albo nie być" w danym pojedynku. Bardzo dużo zabawy dostarcza samo kolekcjonowanie kart, a także ulepszanie naszych talii czy budowanie ich od podstaw.

To wszystko występuje także w Magic 2015: Duels of the Planeswalkers, ale niestety nie w takim stopniu, jak w papierowej wersji. Kart jest w grze stosunkowo dużo, ale znacznie mniej niż w oryginale. Zdobywane przez nas w trakcie gry karty są bardzo często mało wartościowe albo w ogóle nic nie znaczące, co odbiera sporo frajdy, jeśli chodzi o ten aspekt zabawy. Aby gra miała większy sens i dawała więcej radości, powinniśmy zainwestować 10 dolarów w dodatki.

A sam Magic 2015: Duels of the Planeswalkers kosztuje 10 dolarów, więc nastawcie się raczej na wydatek rzędu 60 dolarów niż 30, jeśli chcecie się dobrze bawić. W tym roku twórcy ewidentnie zaplanowali sobie większe przychody z tytułu mikrotransakcji. Ponarzekać można także na stosunkowo powolne tempo oraz dość wysoką przewidywalność pojedynków z żywym przeciwnikiem. Kampania emocjonowała nas tylko przez dwie-trzy godziny. Na szczęście udostępniono także opcję zabawy wieloosobowej, gdzie zabawa nabiera rumieńców.

Magic 2015: Duels of the Planeswalkers nie zaskakuje także żadnymi wartymi wzmianki nowościami. To, że odświeżono oprawę (teraz w odcieniach bieli) oraz dodano dubbing, nie ma praktycznie żadnego znaczenia. W zasadzie można by się zastanawiać, cóż więcej można wymyślić, tworząc wierną kopię papierowej "karcianki", ale nie zmienia to faktu, że jeśli kupiliście ubiegłoroczne wydanie, to tegoroczne możecie sobie odpuścić. Chyba, że uważacie się za zagorzałych fanów Magica, którzy jednakowoż nie mogą sobie pozwolić na zabawę papierowym oryginałem.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama