Lords of the Fallen - recenzja. Polski soulslike w nowej wersji jest niezły, ale...

Miłośnicy soulslike'ów, łączcie się. Lords of the Fallen powraca. Mroczny, obszerny, wymagający, satysfakcjonujący... ale niedopracowany.

Lords of the Fallen to soulslike wydany w 2014 roku przez rodzime CI Games, a teraz - po blisko dekadzie - wznowione przez mało znane studio Hexworks (swoją drogą, założone i należące do CI). Podobnie jak przed laty, tak i teraz może być przez niektórych szufladkowana jako "klon Dark Souls", ale to niesprawiedliwe. Gra ma do zaoferowania całkiem sporo oryginalnych rozwiązań - zarówno w rozgrywce, jak i w kreacji świata czy panującej w nim atmosferze. Czy jednak jej wykonanie jest na tyle dobre, by zasługiwała na miejsce w jednym szeregu z Dark Souls czy Bloodborne?

Reklama

Lords of the Fallen w świat gry i opowiadaną historię wprowadza nas za pomocą atrakcyjnych przerywników filmowych. Po latach ucisku Sędziom udało się wygnać demoniczne bóstwo Adyra do innego wymiaru. Jednak bóg nie rezygnuje z życia tak łatwo i wraca, by ponownie siać chaos. W obronie przed nim staną ponownie krzyżowcy, a wśród nich nasz anonimowy bohater, który dołączył do misji bardziej z przypadku niż wyboru. Podczas naszej podróży poznajemy więcej na temat historii tego świata i intencji Adyra, ale naszym głównym zadaniem jest pokonanie jego najpotężniejszych sług.

Zabawę rozpoczynamy od kreatora postaci, gdzie mamy możliwość wyboru z kilku predefiniowanych zestawów umiejętności i ekwipunku. Fani gier soulslike odnajdą tu znane archetypy: potężnego rycerza, zwinnego złodzieja, wszechstronnego myśliwego i postacie specjalizujące się w magii. Kwestia parametrów, takich jak siła, zręczność czy wytrzymałość, została jasno przedstawiona. A jeśli coś nam się w tej kwestii przestanie z czasem podobać, to nic strasznego - będziemy mieli możliwość zresetowania statystyk.

Po przejściu przez początkową lokację, która służy jako samouczek, trafiamy do półotwartego świata Mournstead. To jeden z głównych atutów Lords of the Fallen - zarówno wizualnie, jak i pod względem level designu. Lokacje są ze sobą sprytnie połączone, co eliminuje konieczność przechodzenia przez ekrany ładowania (które, gdy już się pojawią, są niestety dość długie). Co ciekawe, akcja gry toczy się w dwóch równoległych krainach - świecie żywych Axiom oraz świecie umarłych Umbral. Na pochwałę zasługuje szczególnie ten drugi, do którego bohater przenosi się po śmierci. Nie tylko ze względu na design i klimat, ale także z powodu różnych rozwiązań gameplayowych, o których za chwilę.

Będziemy się do niego przenosić dosyć często, wszak starcia w Lords of the Fallen są - a jakże - trudne jak diabli. System walki bazuje na sprawdzonych rozwiązaniach, które sklecono całkiem umiejętnie w całość. W potyczkach mamy do dyspozycji różne rodzaje ciosów - zarówno przy użyciu broni białej, jak i dystansowej - a także możliwość blokowania i parowania ataków (nawet bez konieczności trzymania tarczy). Umiejętnie zastosowany blok minimalizuje otrzymane obrażenia i wytrąca wroga z równowagi, co daje nam możliwość zadania decydującego uderzenia. Ważne są też uniki, których skuteczność zależy od tego, ile waży nasza postać.

Walka w Lords of the Fallen jest wszechobecna. Jest jej chyba jeszcze więcej niż w Dark Souls. Okazje, by odpocząć, praktycznie się nie pojawiają. Poziom trudności jest bardzo wysoki, ale i satysfakcja odczuwana po każdym zwycięstwie - duża. Szczególnie że gra daje poczucie, że decyzje, które podejmujemy w kwestii buildu postaci, naprawdę mają znaczenie.

W starciach możemy korzystać ze wsparcia postaci fabularnych, które niekiedy potrafią uratować życie (dosłownie). NPC-e pomagają nam też w ulepszaniu wyposażenia i zlecają zadania poboczne. Nie mogło zabraknąć tradycyjnego elementu w każdym soulslike - ognisk. Tutaj nazwano je Szczątkami Heroldów. Warto dodać, że gra pozwala nam też w niektórych miejscach tworzyć tymczasowe punkty odrodzenia.

Potyczki z typowymi przeciwnikami potrafią zbudować napięcie, cieszą dynamiką i w ogóle, ale i tak najjaśniejszym punktem Lords of the Fallen są bossowie. Każdy z nich został ciekawie pomyślany, każdy wymaga od nas nieco innego podejścia i każdy dał nam porządnie w kość. Czego chcieć więcej? Nie spodobał mi się jedynie "recykling" bossów, którzy po pokonaniu zostają przemienieni w standardowych przeciwników. Początkowo to fajne urozmaicenie, ale później twórcy zdecydowanie nadużywają tej techniki.

Zdecydowanie więcej czasu powinni poświęcić także pracy kamery, która obecnie zbyt często utrudnia odnalezienie się w walce. Sztuczna inteligencja - chociaż nie tak istotna w soulslike, jak np. w strzelankach - również kuleje. Z kolei podczas eksploracji natrafiamy na różne problemy związane ze sterowaniem i wyczuciem postaci, gdy musimy gdzieś wskoczyć, zeskoczyć albo się wspiąć.

Całkiem interesującym rozwiązaniem jest latarnia Umbralu, którą bohater nosi cały czas przy sobie. Przedmiot pozwala nam w każdej chwili zajrzeć do równoległego świata, aby odszukać ważne miejsce albo utorować sobie drogę dalej. Do Umbralu możemy się też przenieść na dłuższą chwilę. W krainie umarłych możemy powalczyć z odmiennymi przeciwnikami, wysysać energię czy chłostać dusze. Te dodatkowe mechanizmy czynią Umbral jeszcze ciekawszym miejscem.

Lords of the Fallen wygląda pięknie, gdy podziwiamy majestatyczne krajobrazy czy monumentalne, inspirowane gotykiem katedry. Nieco gorzej, gdy zaczniemy przyglądać się modelom postaci czy oświetleniu. Jednak w ogólnym ujęciu świat Lords of the Fallen potrafi zachwycić swoją kreacją.

Nie zachwyca natomias optymalizacja, jeśli idzie o optymalizację. Spadki FPS-ów występują zdecydowanie częściej niż powinny, szczególnie że mówimy o grze, w której płynność bywa kluczowa. Zdarzają się też glicze czy wczytujące się na naszych oczach tekstury. W sieci natrafiłem ponadto na liczne narzekania dotyczące długich loadingów (występujących tylko podczas odpoczynku). Na PS5 tego problemu nie odnotowałem.

Lords of the Fallen to naprawdę przyzwoity soulslike, który spełniłby moje oczekiwania, gdyby nie parę dosyć poważnych problemów. Optymalizacja, sterowanie podczas eksploracji, praca kamery, sztuczna inteligencja - te elementy wymagają znaczącej poprawy. Na tę chwilę mogę polecić grę wszystkim miłośnikom soulslike'ów, ale tylko warunkowo. Po prostu, zanim zdecydujecie się na zakup, musicie go dobrze przemyśleć i odpowiednio się nastawić. Nie tylko na wysoki poziom trudności.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Lords of the Fallen | CI Games
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy