LEGO Przygoda

Seria gier wideo LEGO liczy już kilkanaście odsłon, a jej twórcy ani myślą zwalniać tempa. Właśnie pojawiła się kolejna "klockowa" przygoda, zatytułowana... LEGO Przygoda.

Jeśli interesujecie się filmem, prawdopodobnie skojarzyliście tytuł z kinową produkcją, której premiera miała miejsce w ostatnich tygodniach. Studio Traveller's Tales nie odpuściło i wykorzystało nadarzającą się okazję, wydając komputerowo-konsolową adaptację. O ile jednak to, co zobaczyliśmy w kinie, pozytywnie nas zaskoczyło, o tyle to, w co zagraliśmy na pececie (na którym to akurat testowaliśmy grę), można nazwać jedynie rozczarowaniem. Jeśli zastanawialiście się, czy Traveller's Tales potrafiło nas po tylu grach z serii czymś zaskoczyć, to odpowiadamy na wasze pytanie od razu - nie, nie potrafiło.

Reklama

LEGO Przygoda stanowi bezpośrednią adaptację kinowej produkcji, a zatem mamy w niej okazję poznać niejakiego Emmetta - budowlańca, który w wyniku nieoczekiwanego splotu okoliczności staje do walki z globalnym zagrożeniem.

Gra - podobnie jak film - przenosi na ekran także bardziej znane postacie, takie jak Batman, Superman czy Zielona Latarnia. Jej fabuła to dokładna kalka tego, co widzieliśmy w kinie, więc nie spodziewajcie się żadnych niespodzianek. A do tego scenariusz wydłużono o kilka razy (nikt nie zadowoliłby się grą na półtorej-dwie godziny), co powoduje, że bieg wydarzeń szybko przestaje nas interesować, ciągnąć się w nieskończoność.

W LEGO Przygodzie bierzemy udział w kolejnych scenach znanych z pierwowzoru, których w sumie znalazło się tu piętnaście. Każda z nich rzuca nas w inne miejsce, a wśród nich znalazło się między innymi miasto, podwodny świat, średniowiecze czy Dziki Zachód. Wcielamy się, rzecz jasna, nie tylko w Emmetta, ale również w innych bohaterów. Łącznie w grze zawarto około 90 postaci, różniących się między sobą nie tylko wyglądem, ale również umiejętnościami. To jak zwykle duży atut gry. Podobnie jak konstrukcja oraz rozmiary lokacji. Nic się w tych kwestiach nie zmieniło.

Nie zmieniła się także rozgrywka, która w dalszym ciągu polega na odwiedzaniu kolejnych lokacji, bieganiu, skakaniu, walce z napotkanymi przeciwnikami, rozwiązywaniu prostych łamigłówek oraz zbieraniu skarbów, co możemy robić albo w pojedynkę, albo w dwuosobowej kooperacji (przy jednym komputerze bądź jednej konsoli). To dokładnie to samo, co poznaliśmy w ostatnich odsłonach serii. Niczego nie zmieniają dodane przez twórców urozmaicenia (na przykład możliwość kierowania dużym robotem), których jest zwyczajnie za mało. Jeśli spodziewaliście się w LEGO Przygodzie powiewu świeżości, to będziecie srogo zawiedzeni. My byliśmy.

W LEGO Przygodzie znalazło się także miejsce na charakterystyczny dla serii klimat, pełny humoru, gagów czy żartów z popkultury, które rozbawią tak młodych, jak i starych (czasem może nawet bardziej tych drugich). Jednak o tych pierwszych nie do końca pomyślano. Żeby w grze kierowanej głównie do młodszego pokolenia zabrakło polskiego dubbingu? Wiemy, że są w niej napisy, ale czym to jest w porównaniu do głosów, których słuchaliśmy w kinie? To według nas jeden z większych mankamentów gry, jeśli kupujecie ją właśnie z myślą o swojej (czy cudzej) pociesze.

Serię LEGO już od dłuższego czasu dręczy powtarzalność i niestety nic się w tej kwestii nie zmienia. LEGO Przygoda to kolejna kopia stworzona przez Traveller's Tales - z nową treścią, ale ze starą, wysłużoną już mechaniką. Ciekawe, czy coś naprawdę nowego zobaczymy w zaplanowanej na wiosnę, kolejnej odsłonie, opartej na kinowym "Hobbicie"? Prawdę powiedziawszy, szczerze w to wątpimy. Panom z Traveller's Tales najwyraźniej jest bardzo wygodnie w obecnej pozycji i nie mają najmniejszej chęci jej zmieniać.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy