Last Train Home - recenzja. Zarządzanie pociągiem i walka o przetrwanie

Last Train Home odważnie miesza gatunki, oferując przy tym świeże spojrzenie na historię.

Gra przenosi nas do okresu tuż po pierwszej wojnnie światowej, aby ukazać losy Czeskosłowackiej Legii. Żołnierze ci, pierwotnie służący w armii Austro-Węgier, walczyli po stronie Rosjan z nadzieją na stworzenie własnego państwa. Po zakończeniu Wielkiej Wojny znaleźli się w samym środku rosyjskiej wojny domowej i zostali zmuszeni do walki o przetrwanie oraz powrót do domu.

Gra bazuje na dziennikach jednego z nich i przedstawia niezwykle trudną podróż podróż pociągiem przez ponad 9000 km syberyjskiego krajobrazu. Opowieść skupia się na dramacie żołnierzy zmagających się z trudnymi warunkami i wewnętrznym konfliktem, będącym konsekwencją wojny, w której nie chcieli uczestniczyć.

Reklama

Osią rozgrywki w Last Train Home jest zarządzanie pociągiem. Musimy skrupulatnie planować trasę przez niebezpieczne pustkowia Syberii, dbać o zaopatrzenie w żywność, paliwo oraz inne niezbędne do przetrwania materiały. Na oku musimy mieć także stan techniczny pociągu - od czasu do czasu musimy go naprawić czy zmodyfikować, a wówczas znaczenie ma choćby to, kiedy i gdzie go zatrzymać. Nie mniej ważne jest morale załogi, które wpływa bezpośrednio na nasze szanse powodzenia w misjach.

Podczas tychże Last Train Home przyjmuje formę taktycznego RTS-a. Żołnierzami zarządzamy w czasie rzeczywistym, planując ich ruchy, wykorzystując teren oraz ich specyficzne umiejętności. Czasem się skradamy, a czasem bierzemy udział w otwartych strzelaninach. Starć lepiej jednak unikać i skoncentrować się na elemencie zaskoczenia. Tym bardziej że podczas walki ujawnia się... kiepska sztuczna inteligencja przeciwników. Dokuczliwa bywa także niejasność w kwestii tego, które elementy otoczenia gra uznaje za dostateczną ochronę przed wrogim ostrzałem. Same misje z czasem zaczynają się też z czasem powtarzać i doprowadzać do znużenia.

Last Train Home jest grą bardzo wymagającą - przez konieczność ciągłego doglądania kilku aspektów jednocześnie oraz podejmowania decyzji mających czasem bardzo istotne konsekwencje, ale i z powodu interfejsu, który może zniechęcić początkujących graczy. Warto jednak zacisnąć zęby i przyzwyczaić się do niego, aby zacząć cieszyć się grą, bo ma ona naprawdę sporo do zaoferowania.

Zarządzanie pociągiem i załogą, ciągła walka o przetrwanie, konieczność podejmowania trudnych decyzji, nieprzewidywalność, losowość zdarzeń - ta mieszanka sprawiała mi tyle przyjemności i satysfakcji, że jeśli tylko znajdę w przyszłości trochę czasu, podejdę do Last Train Home raz jeszcze.

Nie da się jednak ukryć, że twórcom wyszła przede wszystkim warstwa związana z zarządzaniem. Same misje wypadają już wyraźnie gorzej i chyba nie obraziłbym się, gdyby ich tutaj nie było albo zostały ograniczone. Niegłupim pomysłem byłoby na przykład wprowadzenie opcji automatycznego rozgrywania fragmentów RTS-owych. Last Train Home ma bardzo przyzwoitą oprawę, która skutecznie oddaje surową atmosferę Syberii. Gra łączy żywe sceny ze szczegółowymi szkicami, pozwalając nam głęboko zanurzyć się w atmosferze pierwszej wojny światowej. Efekty dźwiękowe oraz imponujące aktorstwo głosowe (w języku ojczystym) dodają autentyczności.

Last Train Home to odważna mieszanka, w której nie wszystko wypaliło, ale która w ogólnym rozrachunku wypada bardzo dobrze. Powinni się nią zainteresować miłośnicy gier o przetrwaniu oraz mikrozarządzania, a w szczególności ci, którzy interesują się historią pierwszej wojny światowej. Przygotujcie się tylko na solidne wyzwanie. To jeden z tych tytułów, który sporo daje, ale i sporo wymaga.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Last Train Home
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy