KYN - recenzja

Czy dwie osoby są w stanie stworzyć udane taktyczne RPG? Takiego zadania podjęli się Cavit Ozturk i Victor Legerstee, autorzy KYN.

Panowie stworzyli studio Tangrin Entertainment, którego pierwszym dużym projektem jest KYN. O ile niejednokrotnie obserwowaliśmy, jak to jedna czy dwie osoby wydają na świat prostą grę, która później podbija świat (jak to było chociażby z Minecraftem), o tyle jeszcze nie słyszeliśmy, aby duet był w stanie przebić się z tworem bardziej złożonym. A za taki należy bez wątpienia uznać taktyczne, fabularne RPG, jakim jest KYN. Zadanie, jakie stało przed Cavitem i Victorem, nie było łatwe!

Akcja KYN rozgrywa się w opracowanym przez Tangrin Entertainment świecie, opartym na nordyckiej mitologii. Opowiedziana w grze historia rozpoczyna się w momencie, gdy dwójka bohaterów - Bram i Alrik - kończy w pewnej jaskini tajemniczy rytuał, dzięki któremu mogli posiąść nadludzkie umiejętności. Te będą musieli wykorzystać do powstrzymania rasy Aeshirów, które dotychczas żyła spokojnie obok ludzi, a teraz postanowiła ich zaatakować. Bram i Alrik muszą czym prędzej wracać do swojego rodzinnego miasta - Viborga, aby przekonać się, czy wszystko na miejscu jest w porządku, a także aby uzyskać odpowiedź na pytanie, co takiego spowodowało, że do tej pory pokojowo nastawieni Aeshirowie zwrócili się przeciwko swoim sąsiadom.

Reklama

Historia rozpoczyna się dość sztampowo i niestety przez większość czasu taka pozostaje. Owszem, autorzy przygotowali dla nas kilka niespodzianek, ale ogólnie scenariuszowi daleko do tego, z czym mieliśmy do czynienia chociażby w Pillars of Eternity czy Wiedźminie 3 (gdzie, w porządku, też występowały zgrane klisze, ale jednak od tamtejszych opowieści trudno było się oderwać). Kreacja świata jest całkiem niezła i cieszy liczba szczegółów, jakie gra stopniowo nam przedstawia, ale zdecydowanie zabrakło nam w niej charakterystycznych, ciekawych postaci. Przeważnie są one jednym z najważniejszych elementów w RPG-ach, a w KYN wypadają, niestety, blado. Mowa zarówno o NPC-ach, jak i o głównych bohaterach.

Czy rozgrywka w KYN wypada lepiej niż fabuła? To zależy, jak na nią spojrzeć. Jeśli spodziewacie się, że gra da wam choć w połowie taką swobodę i tyle możliwości, co wspomniane Pillars of Eternity czy Wiedźmin 3, to będziecie srogo zawiedzeni. Jest ona do bólu liniowa, nie daje podejmować żadnych decyzji, a dialogi prowadzi za nas. Natomiast do plusów należy bez wątpienia zaliczyć ciekawe i różnorodne questy. W tym przypadku autorzy wykazali się pomysłowością. Nie poprzestali na prostych zadaniach typu "znajdź i przynieś", tylko wymyślili szereg oryginalnych misji do wykonania.

Na wstępie napisaliśmy, że KYN to taktyczne RPG. Już wiemy, że RPG jest z niego raczej mizerne (bo co to za RPG bez możliwości wyboru, nieliniowych wątków czy opcji dialogowych?), ale skupmy się teraz na chwilę na przymiotniku "taktyczne". Cóż, musimy przyznać, że pod tym względem KYN wypada zaskakująco dobrze. Sztuczna inteligencja przeciwników jest naprawdę niezła (potrafią oni zachodzić nas, współpracować czy wycofywać się, kiedy zajdzie taka potrzeba), zaś my podczas starć musimy nauczyć się wykorzystywać charakterystykę i ułożenie danej lokacji oraz moce, jakimi obdarzone są nasze postacie (których w sumie możemy zebrać w drużynie sześć).

Na wyższych poziomach trudności (w sumie do wyboru mamy aż sześć) gra staje się naprawdę wymagająca, ale na szczęście twórcy dali nam możliwość spowalniania rozgrywki klawiszem. Potyczki rzeczywiście są taktyczne i wymagające, ale nie obyło się bez wpadek. Do tych należy zaliczyć przeciętne sterowanie oraz czasem dziwne zachowania naszych postaci.

W miarę postępów w rozgrywce zbieramy coraz to nowe przedmioty oraz rozwijamy nasze postacie. Zdobywając doświadczenie, mogą one poprawiać swoje trzy cechy: umysł (odpowiedzialna za umiejętność walki kosturem), ciało (broń biała) oraz kontrolę (łuk). Wszystkie skupiają się na zdolnościach bitewnych. Zapomnijcie o cechach znanych z większości RPG-ów, takich jak charyzma czy inteligencja. Możemy natomiast odblokowywać naszym dzielnym bohaterom nowe umiejętności - trzy zwykłe oraz jedną główną. Te możemy dodatkowo wzmacniać znajdowanymi raz na czas kamieniami mocy, związanymi z różnymi "żywiołami", takimi jak ogień, krew czy życie.

Za ich sprawą możemy w ciekawy sposób modyfikować wyuczone zdolności. Wygląda to nieco podobnie do tworzenia czarów w serii Magicka. Jeśli zmodyfikujemy jedną z umiejętności kamieniem życia, to zaczniemy przy jej pomocy leczyć kompanów, a jeżeli wykorzystamy do tego kamień krwi, to zmienimy ją w groźną broń do wykorzystania przeciwko wrogom itp. Aby móc korzystać z mocy kamieni, musimy je ładować, co czynimy, zbliżając się do odpowiednich "żywiołów" w świecie gry bądź będąc zaatakowanym w określony sposób przez wroga.

Co z oprawą? Jeśli zestawić KYN z wysokobudżetowymi produkcjami, to na ich tle gra wypada dość blado. Jednak jeśli weźmiemy pod uwagę, że opracowały ją dwie osoby, to aż dziw bierze, że udało im się osiągnąć taki efekt. KYN naprawdę prezentuje się nieźle i mowa tu zarówno o wyglądzie postaci, o animacjach, o projektach lokacji czy elementach interfejsu. Co prawda, widać, że to gra niezależna, stworzona przy mocno ograniczonym budżecie, ale w tej kategorii jest to bez wątpienia czołówka pod względem jakości grafiki.

Podsumowując, KYN to nie taktyczne RPG. Prędzej nazwalibyśmy tę grę taktycznym hack'n'slashem, choć te dwa określenia trochę się ze sobą kłócą. Tak czy inaczej, RPG bez wciągającej fabuły, nieliniowych wątków, swobody działania, możliwości wyboru oraz rozbudowanych dialogów to nie RPG. Czy pomimo tego KYN należy uznać za interesującą propozycję? Jeśli jesteście miłośnikami taktycznej walki, to jak najbardziej tak. Prawdopodobnie będziecie zadowoleni. W innym przypadku raczej nie macie tu czego szukać. Choć, tak czy inaczej, jesteśmy pełni szacunku do twórców tego projektu. We dwie osoby stworzyć coś takiego? Gratulacje.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy