Iron Danger - recenzja

Iron Danger /materiały prasowe

Nigdy nie odmówię przetestowania żadnej gry RPG, szczególnie jeśli poza ciekawą fabułą posiada innowacyjną mechanikę. Pod tymi względami Iron Danger prezentowało się bardzo obiecująco.

Przyznaję, że z początku byłem do tej gry dość sceptycznie nastawiony. W końcu odpowiadało za nią zupełnie nieznane, pozbawione renomy studio - Action Squad - a RPG to prawdopodobnie jeden z najtrudniejszych tematów, jakie może wybrać dla siebie debiutujący deweloper. Jednak gdy wczytałem się w szczegóły, okazało się, że składa się on m.in. z byłych pracowników Rovio oraz Remedy Entertainment, czyli zespołów odpowiedzialnych za Angry Birds (ten pierwszy) oraz Alana Wake'a (ten drugi). Co więcej, nad projektem czuwało Daedalic Entertainment, które ma na swoim koncie chociażby przeuroczą serię Deponia. A kolejna dawka optymizmu pojawiła się po pierwszych godzinach spędzonych przed komputerem. Szybko przekonałem się, że Iron Danger to kawał udanego erpega.

Reklama

Gra przenosi nas do świata, w którym nordycka mitologia miesza się z elementami steampunku, i przedstawia historię dziewczyny imieniem Kipuna, której rodzinne miasto staje się celem potężnego złoczyńcy. Bohaterka musi ratować się ucieczką, podczas której udaje jej się nawiązać kontakt z tajemniczym bytem. W wyniku tego spotkania wchodzi w posiadanie mocy manipulacji czasem, która będzie jej niezbędna do tego, by uratować nie tylko siebie, ale także świat. Ponadto okazuje się ona nie tylko istotnym elementem fabuły, ale także wprowadza powiew świeżości do rozgrywki.

Gameplayowo Iron Danger czerpie garściami z klasyki gatunku. To RPG z dużym naciskiem zarówno na fabułę, jak i na walkę. Wydaje się, że twórcy więcej czasu spędzili wręcz nad tym drugim aspektem. Historia Kipuny jest dość interesująca, ale już questy, które wykonujemy, nie wnoszą niczego nowego. To w większości typowe zadania typu "pójdź gdzieś, zdobądź jakiś przedmiot i wróć do zleceniodawcy, wybijając po drodze wszystkich przeciwników". Zapomnijcie nie tylko o nieszablonowych misjach, ale również o złożonych dialogach czy o decyzjach mających wpływ na ciąg dalszy. Jeśli tego szukacie w erpegach, to na pewno nie znajdziecie w produkcji Action Squad.

Nie odnajdziecie w niej także rozbudowanego systemu rozwoju. Autorzy już jakiś czas przed premierą zapowiadali, że nie zamierzają stosować w swojej grze klasycznych rozwiązań, opartych o zdobywanie punktów doświadczenia i awansowanie postaci na kolejne poziomy. W Iron Danger umiejętności są nagrodą wręczaną nam za pomyślne kończenie questów. Z jednej strony trochę szkoda, ale z drugiej twórcom udało się dzięki temu całkowicie wyeliminować grind. Nie ma obaw, że na danym etapie nasza postać będzie zbyt słaba i będziemy musieli bawić się w wykonywanie zadań pobocznych, by móc iść dalej po głównej ścieżce fabularnej. Co ciekawe, w grze nie ma też klasycznego lootu. Po pokonanych wrogach zbieramy w zasadzie tylko jednorazowe przedmioty.

Jeśli więc najbardziej pożądanymi elementami w RPG-ach są dla was: nieliniowa fabuła, nieszablonowe questy i rozbudowany system rozwoju postaci, Iron Danger raczej nie jest dla was (ewentualnie jako odskocznia od klasyki). Jednak powinniście się nim zainteresować, jeżeli szukacie przede wszystkim interesującej i stanowiącej wyzwanie walki, to Iron Danger powinien was zainteresować. Starcia toczą się tutaj w czasie rzeczywistym, ale zaraz po ich rozpoczęciu włącza się aktywna pauza, podczas której możemy zaplanować najbliższe posunięcia. Niemałą rolę pełni wspomniana zdolność Kipuny do manipulowania czasem. Bohaterka potrafi cofnąć wydarzenia o kilka chwil, a dokładnie o określoną liczbę tzw. uderzeń serca. To ciekawa mechanika, dzięki której potyczki stają się jeszcze ciekawsze i wymagają od nas więcej myślenia. Gdy tylko opanujemy ją w ponadprzeciętnym stopniu, możemy zwyciężać, nie odnosząc nawet pomniejszych ran.

I właśnie walka - wykorzystująca aktywną pauzę, wymuszająca na nas taktyczne myślenie i oparta w dużym stopniu na manipulowaniu czasem oraz innych, zdobywanych z czasem umiejętnościach - jest najmocniejszą stroną Iron Danger. Jeżeli cenicie sobie erpegi z naciskiem właśnie na ten aspekt, bez wątpienia może to być gra dla was!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy