Hotline Miami 2: Wrong Number - recenzja

Hotline Miami było jedną z najbardziej zaskakujących i oryginalnych gier ostatnich lat. Czy "dwójka" też wzbudzi tyle emocji?

O Hotline Miami gracze i dziennikarze mówili i pisali dużo, przeważnie zachwycając się niekonwencjonalną rozgrywką, niepowtarzalnym klimatem oraz fantastyczną ścieżką dźwiękową. Czy to wszystko znalazło się także w kontynuacji? Zdecydowanie tak, ponieważ druga część Hotline Miami to, praktycznie rzecz biorąc, kopia pierwowzoru. Nie znajdziecie tutaj niczego nowego - oczywiście poza nowymi planszami oraz nową fabułą - co można potraktować zarówno jako wadę i jako zaletę.

W Hotline Miami 2: Wrong Number przenosimy się w czasie wstecz, do lat 1985-1991. Scenariusz przeskakuje szybko między punktami w czasie, ukazując losy różnych bohaterów. A zatem - inaczej niż w pierwszym Hotline Miami - śledzimy kilka wątków fabularnych, a nie jeden (później wzbogacony o drugi). Oczywiście fabuła jest zwariowana, niespójna i na koniec pozostawiająca nas w stanie kompletnej dezorientacji. Czy to minus nowej gry Dennaton Games? Według nas, absolutnie nie. To świadoma decyzja twórców i nieodłączny element przyjętej przez nich konwencji. Nie wszystkim będzie się ona podobać, ale ci, którym spodobała się "jedynka", powinni być zachwyceni.

Reklama

Charakter rozgrywki całkowicie się w Hotline Miami 2: Wrong Number nie zmienił. Autorzy przygotowali 25 etapów, podzielonych na sześć aktów, podczas których odwiedzamy różne, wielopoziomowe lokacje, gdzie czekają na nas dziesiątki uzbrojonych wrogów do wyeliminowania. W walce wykorzystujemy wszystko, co nam się nawinie pod rękę - pistolety, strzelby, karabiny - a gdy zabraknie broni palnej, walimy po gębach pięściami lub bejsbolem.

Wykorzystujemy także specjalne właściwości, dodawane przez maski, pomiędzy którymi wybieramy przed prawie każdą akcją. Podczas zabawy cały czas musimy być na maksa ostrożni, bowiem jeden celny strzał w naszym kierunku oznacza śmierć naszej postaci i konieczność powtórzenia aktualnego fragmentu. Choć nie liczcie na to, że uda wam się którykolwiek etap przejść bez problemów. Przeciwnie, każdy fragment będziecie powtarzać nawet kilkadziesiąt razy. Nie lada wyzwanie, ale to właśnie w nim tkwi siła Hotline Miami.

Jednak wydaje nam się, że autorzy obniżyli trochę poziom trudności i Hotline Miami 2: Wrong Number nie jest już aż takim wyzwaniem, jakim była część pierwsza. W naszej opinii, kompletnie niepotrzebnie. Ta gra powinna być trudna aż do bólu. Wprawdzie po ukończeniu jej odblokowuje się poziom "Hard", ale spodziewaliśmy się, że grając na nim, po czole będą nam spływać litry potu, a tak nie było. Pewnym utrudnieniem jest oczywiście losowość - przeciwnicy pojawiają się za każdym razem w nieco innych miejscach (a do tego część z nich pozostaje w ciągłym ruchu) - ale ona też mogłaby być większa.

Hotline Miami 2: Wrong Number odznacza się pod względem audiowizualnym w równym stopniu, co pierwowzór, choć tym razem grafika nie zrobiła już na nas takiego wrażenia, jak poprzednio. Włączając "dwójkę", poczuliśmy się, jakbyśmy wrócili do poprzedniczki, a nie odpalili kontynuację. No, ale - znów - taka to już konwencja. Natomiast ścieżka dźwiękowa, choć pozostała w tych samych klimatach, absolutnie nam to nie przeszkadzało. Muzyki tym razem także świetnie się słucha i docenia, jak dobrze została dopasowana do tempa rozgrywki. Kupując grę, soundtrack otrzymujemy w cenie, więc jeśli tylko przypadnie wam on do gustu, będziecie mogli go słuchać na co dzień.

Przyznamy wprost - Hotline Miami 2: Wrong Number nie zachwyciło nas w takim stopniu, jak pierwowzór. To oczywiście efekt tego, że część druga praktycznie niczym nie różni się od pierwszej, ale to absolutnie nie oznacza, że jest to gra słabsza. Jest równie dobra, choć chcielibyśmy, aby twórcy zaproponowali w rozgrywce jakieś zmiany. Może następnym razem?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy